Każdy to wie, ale nie każdy sobie realnie uświadamia, że życie ma określoną, skończoną długość – zupełnie jak miarka. Tak, taka do mierzenia długości mebla lub obwodu w pasie. Tak samo jak mierzymy sobie cycki czy inne narządy, warto zmierzyć swoje życie – bo na samym końcu tylko to ma znaczenie.
Ostatnio wygrzebałam w bibliotece książkę o krzykliwym tytule ,,ŻYJESZ?” i w niej znalazłam takie obrazowe ćwiczenie. Otóż należy wziąć centymetr – zrób to od razu. Z miarki odcinasz zbędne centymetry a zostawiasz ich tylko tyle ile wynosi… średnia długość życia człowieka. Panie zostawiaja 81 centrymetrów, a panowie 73 (przykro mi). Tak właśnie otrzymujemy metaforyczny, materialny obraz długości życia człowieka. Teraz bierzemy nożyczki i odcinamy ilość lat, które już za nami. Tak oto pozostaje nam kawałek – u jednych krótki u innych nieco dłuższy. Będą tacy, którzy z dumą stwierdzą ,,tyle przeżyłem i TYLE ZROBIŁEM!!! Duma” – tym gratuluję. Będą i tacy, którzy zobaczą jak wiele czasu jeszcze mają przed sobą, mimo że od dłuższego czasu czują się staro i twierdzą, że ich życie już stanęło w martwym punkcie i ,, w tym wieku”nie ma szans na zmiany – kłamstwo. Niektórzy z przerażeniem zauważą, że jakiś niedugi ten kawałek się ostał, a przecież ,,tyle rzeczy zostawiłem na potem”. Inni z kolei zdziwią się jak wiele musieli odciąć, a jak mało w tym czasie udało się zrealizować.
I tu autorzy książki zadają bardzo mądre pytanie. Co zrobisz z wycinkiem, który Ci pozostał? Od teraz, od już! Co zrobisz? Będziesz żyć czy… ŻYĆ? życie z małej litery to właściwie egzystencja z dnia na dzień. Od dnia w pracy do wieczora przy serialu, z myślą, że może kiedyś będzie lepiej, inaczej, ciekawiej, zaspokajając głównie potrzeby fizjologiczne i te, które wymagają przetrwania, ,,żyjąc” z myślą, że mooooże kiedyś będą pieniądze, żeby w końcu można było ,,cokolwiek” ze sobą zrobić. Brzmi strasznie jednak takie ,,życie” z małej litery wybiera większość ludzi. Nie dlatego, że muszą – nikt tak nie musi. Tylko i wyłącznie dlatego, że TAK WYBRALI.
ŻYCIE natomiast to zupełnie inny stan. To przede wszystkim świadomość siebie i świadomość, że zostaliśmy rzuceni na te kilkadziesiąt centymetrów życia w jakimś celu. Z pewnością nie po to, żeby to życie przesiedzieć, przenarzekać, przebyczyć i przeczekać. ŻYJESZ, kiedy ten serial po pracy oglądasz świadomie, bo zajebiście Cię wciągnął, a nie dlatego, że zabijasz czas z przyzwyczajenia. ŻYJESZ, kiedy chodzisz do pracy, którą lubisz, albo chociaż z uśmiechem akceptujesz, bo zaspokaja Twoje ważniejsze potrzeby. ŻYJESZ, kiedy nie zostawiasz rzeczy na potem tylko robisz je TERAZ. ŻYJESZ, kiedy zamiast jęczeć, że nie ma kasy i ,,inni to mają dobrze” wyjdziesz z domu, znajdziesz w bibliotece inspirującą ksiażkę, przejdziesz się na długi spacer do lasu wąchając powietrze, czy weźmiesz długą kąpiel z piękną muzyką w tle. Te rzeczy są za darmo. ŻYJESZ, kiedy masz odwagę wziąć ten centymetr i postanowić, że z kawałkiem, który pozostał zrobisz dokładnie to, o czym marzysz od bardzo dawna! Nie dostaniesz innego kawałka, to jedyny, OSTATNI, a w rzeczywistości może być znacznie krótszy niż to, co właśnie trzymasz w dłoni.
Realnie niezależnie od tego jak długi / krótki kawałek trzymamy, wszyscy mamy równe szanse, bo wcale nie wiemy ile nam jeszcze tych centymetrów zostało. Można mieć jeszcze 60 lat do wykorzystania, a nie zrobić z nimi dosłownie NIC – to gorsze niż jeden miesiąc – prawdziwy, świadomy, pełen życia, mocny i instensywny. W moim ulubionym serialu wszechczasów ,,Gilore Girls” pada takie dobre zdanie:
,,Można żyć nawet 100 lat, nie przeżywając tak naprawdę ani minuty”
Pozostaje pytanie co chcesz zrobić ze swoimi pozostałymi centymetrami? Chcesz je przeżyć czy może PRZEŻYĆ? Decyzja należy tylko do Ciebie, podejmij ją TERAZ, bo życie jest tylko teraz :)
*
Tekst na podstawie ćwiczenia z książki ,,ŻYJESZ?” J.Tomiak, K.Malik-Miłek.