Mamy szalone czasy, żyjemy gdzieś pomiędzy wirusem, a prawami kobiet – od lewa do prawa, z każdej strony, do której zajrzysz jest KIEPSKO. Jak żyć? Co zrobić, kiedy notorycznie towarzyszy Ci on – STRACH. Strach, który jest bardzo niską, bardzo niewspierającą energią, która ciągnie Cię w dół. To jest Twój wybór czy wybierasz strach, czy może powalczysz trochę, żeby zmniejszyć jego poziom w Twoim życiu. Mam dla Ciebie trzy drogi – błagam wybierz chociaż jedną z nich ;)
TWOJA BAZPIECZNA PRZESTRZEŃ
Pierwsza sprawa, ktróra jest absolutnie priorytetowa, to jak mówi moja serdeczna koleżanka Kamila „Znajdź trzecią drogę”. Jeżeli cała Twoja dramatyczna uwaga skupia się albo na wiadomościach na temat wirusa lub praw kobiet, to po prostu znajdź oprócz tego trzecią drogę – SWOJĄ PRZESTRZEŃ. Swoją nie oznacza pracy, w której też masz zajętości, problemy i ploteczki o covidzie, tylko zupełnie niezależną, bezpieczną przestrzeń, do której nie docierają dramaty.
Co to oznacza? Chociażby wydzielenie sobie konkretnego czasu (godzina, dwie, trzy?) w ciągu dnia, kiedy nie zaglądasz do żadnych mediów, włącznie z tymi sympatycznymi jak instagram, gdzie teraz wszyscy protestują.
W takim burzliwym czasie bezpieczny moment, w którym nie dopływa do Ciebie nic negatywnego jest jak codzienny prysznic – KONIECZNE, żeby Twoje wnętrze nie zaczęło śmierdzieć.
Nikt za Ciebie nie wybierze tego czy dramatyczne informacje do Ciebie docierają czy nie – to Ty musisz zdecydować ile ich do siebie dopuszczasz. A dopuszczasz je mediami, social mediami i rozmowami. Tak, w rozmowy z bliskimi też możesz ingerować i powiedzieć „Słuchajcie, chciałabym / chciałbym porozmawiać o czymś innym” i UWAGA to jest możliwe i nie jest niegrzeczne, a pewnie jeszcze będą Ci wdzięczni :D Jeszcze raz podkreślę – czas bez trudnych bodźców jest NIEZBĘDNY – niech to będzie chociaż godzina w ciągu dnia, ale żeby nie zwariować w ciągu najbliższych kilku tygodni (miesięcy? LAT?) to jest na serio bardzo potrzebne.
To jest taki Twój czas powrotu do swojego centrum. Nie będę od razu wciągała Cię w otchłań medytacji, ale na początku tego czasu zatrzymaj się chociaż na chwilę, weź kilka głębokich oddechów, daj spobie poczuć nawet te trudne emocje i powiedz sobie “ok, martwię się o te wszystkie sprawy, ale teraz jest czas dla mnie”. I przekieruj swoją uwagę i myśli w bardziej budujący obszar – tak to jest możliwe! Warto wtedy przeczytać miłą książkę, zaopiekować się swoimi kwiatkami, pieskiem, kotkiem, pobawić się z dzieciakami bez telewizora w tle, ugotować coś pysznego, puścić przyjemną muzyczkę, rozpalić świecie – milion rozwiązań! Celem jest stworzenie swojej bezpiecznej przestrzeni, żeby gdzieś na świecie było spokojnie, gdzieś przez jakiś czas nie było ani wirusa, ani aborcji.
I żeby było jasne – absolutnie nie namawiam Was do olewania tematów ważnych, odwrócenia głowy i udawania, że nic się nie dzieje. Za wyparciem też nie idzie nic budującego.
Namawiam Was do zachowania WAS w Waszym życiu. Inaczej przejmie je przewlekły strach, który przyjdzie z każdą kolejną informacją z zewnątrz.
No właśnie – co z tym strachem? Co jeżeli tak bardzo się boję czy to utraty swoich praw czy wirusa? I chociaż o strachu można napisać wiele gigantycznych tomów, to w tej konkretnej sytuacji społecznej widzę tylko 2 rozwiązania.
CO MOŻESZ Z TYM ZROBIĆ?
Usiądź wygodnie i odpowiedz sobie na pytanie „Co mnie martwi w tych sytuacjach”. Zastanów się na co masz wpływ w ramach tych sytuacji i zabezpiecz to najlepiej jak potrafisz. Jeżeli martwi Cię, że w Twoim miejscu pracy nie jest bezpiecznie, bo nie zachowywane są procedury – ODEZWIJ SIĘ, zaproponuj modyfikacje, pomysły. Zamiast kąpać się w strachu zrób to, co możesz zrobić. Jeżeli nie czujesz się na siłach, żeby się odezwać zabezpiecz się na 70 różnych sposobów, pomyśl jak możesz to dla siebie zrobić i nie spalaj się na tym, co inni o tym pomyślą. Jak trzeba się ubrać w bąbelkową folię – zrób to :D
Jeżeli marwią Cię prawa kobiet – zrób to co możesz zrobić! I nie mówię tutaj – wyjdź na ulicę w ścisły tłum z wielkim transparentem „Wypierda***” żeby zrobiły Ci zdjęcia wszystkie lokalne media. Możesz totalnie nie zgadzać się z tym sposobem komunikacji, ale to nie jest jedyne rozwiązanie. Ja na przykłąd wybieram totalnie inną komunikację – wiecie, że ja to miłość, szacunek peace &love, a do tego wolę zachować dystans społeczny nawet protestując oraz wybieram własne hasło. Ty też to możesz zrobić po swojemy, a nie jak pokazują to w telewizji :D Ale możesz w ogóle nie iść na żaden protest. Mówię tu o odpowiedzeniu sobie na pytanie „co ja czuję na ten temat, czego bym chciała dla siebie w tej sytuacji, co mogę zrobić po swojemu” i ZRÓB COKOLWIEK w tym kierunku. To może być anonimowe wysyłanie maili do posłów, to może być post na FB, to może być wyjście na pokojowy marsz totalnie incognioto bez mówienia o tym nikomu, plan porozmawiania ze wszystkimi ciociami i wujkami i wytłumaczenie im sytuacji. to może być wydrukowanie na domowej drukarce pokojowych ulotek ze swoją opinią, które nocą rozrzucisz po okolicy :D Boisz się publicznie? Zrób to po swojemu, ale ZRÓB COŚ!!!! I piszę to nie dla dobra sprawy, a dla Twojego dobra jeżeli zjada Cię strach. Strach rośnie w bezczynności. Działanie go niweluje, daje poczucie, że zmiana jest możliwa, dostarcza sprawczości, daje wrażenie, że robię COŚ z sytuacją, której się boję, a nie siedzę i czekam jak bierny widz swojego życia na stracenie.
Nie jesteś biernym widzem swojego życia – jesteś jego twórcą.
Dlatego zrób to co możesz i czujesz, że jesteś gotowy zrobić, żeby jakoś zadziałać – działanie zmniejsza strach. Dodaje mocy, dodaje energii, wznosi Cię na wyższe wibracje, pozwala poczuć się silną / silnym. Nawet jeżeli to co zrobisz będzie wydawało się dla Ciebie niewielkim działaniem dla ogółu (nie jest to prawda działanie każdej jednostki jest wielkie!), dla Ciebie będzie ogromne.
Zrób to co możesz zrobić, a resztę ODPUŚĆ i wróć do punktu pierwszego – swojej bezpiecznej przestrzeni. Spalanie się tam, gdzie nie masz żadnej kontroli (jak niewydolność służby zdrowia i co zadecydują w rządzie) jest tak bezsensowne jak dobrowolne przejście zabłoconymi butami po podłodze, którą właśnie umyłaś :D No nie opyla się.
ZAUFAJ
Jeżeli nie czujesz się na siłach, żeby jakkolwiek zadziałać (tak, wiem bywają takie stany w życiu, że nie masz mocy na nic – bądź dla siebie dobry / dobra). Wtedy masz tylko jedno rozwiązanie – ZAUFAĆ. Zaufać, że wszystko będzie dobrze, że życie toczy się właściwym rytmem i że wszystko dobrze się skończy. Zaufaj i wyłącz te wszystkie straszne informacje, które podburzają to zaufanie. Pielęgnuj je w sobie. I chociaż to rozwiązanie wydaje się być bardzo science fiction, to uwierzcie mi, że są gigantyczne grona ludzi, które dziś siedzą spokojnie i wiedzą, że wszystko będzie dobrze. W tym gronie jestem ja – ja się nie boje, mimo świadomości zagrożeń i tego, że mogą mnie dopaść. Nie boję się. Bo ufam. Ufam i działam. Jeżeli jednak nie jesteś w stanie działać – chociaż zaufaj, że Wszechświat nam sprzyja, to jest dobre miejsce i ma na to szaleństwo swój plan ;)
Takie mam dla Was pomysły na ten strach: Własna, bezpieczna przestrzeń bez negatywnych bodźców, działanie w zgodzie ze sobą i ZAUFANIE. A najlepszą bombą będą wszystkie trzy na raz. Są pięknym antidotum na większość strachów w tej szalonej sytuacji, w której się znajdujemy. Powtórzę to wielokrotnie:
„Wszystko co dobre i wszystko co złe kiedyś mija. To jest to najpiękniejsze i najstraszniejsze co można powiedzieć o życiu”
I to minie, ten czas minie. Zaufajcie ;)
Wasza B.
1 comment
Super motywacja, super myslenie, i naprawde dobre skutki dzialania, jak bede w polsce to baaaaaardzo bym chciala wpasc na twoje warsztaty! Dozobaczenia xx