Post z 4 grudnia 2016, od którego wiele się zaczęło… :)
Dzisiaj są moje urodziny. A to jest mój ,,rachunek sumienia”. To był szalony rok, no dobra może rok z kawałkiem, ale całość tych kilkunastu miesięcy zamyka się w jeden bardzo spójny wniosek, który chyba Was zaskoczy. Nie potrzebuję rozgrzeszenia od świata, ale mam nadzieje, że moja krótka i jakże częsta w dzisiejszym świecie historyjka może kogoś przywróci na właściwą drogę… ;)
Fot. The Other Side
Mając 28 lat doszłam zawodowo do momentu, który z 7 lat temu temu wydawał się totalnie nierealny do osiągnięcia, ale jakbym miała powiedzieć kiedy się wydarzy to obstawiałabym… po 40-tce. Współpracując z jedną z największych platform internetowych w tym kraju i będąc w programie w najważniejszej telewizji w Polsce. Zleciałam pół świata pracując na wydarzeniach, które kiedyś majaczyły w nierealnej sferze ,,ale to musi być niesamowite, chciałabym coś takiego zobaczyć”. Stojąc na wielkich czerwonych dywanach, rozmawiając lub mając na wyciągnięcie ręki największe postaci światowych mediów, kina, show biznesu. Od Nowego Jorku przez Cannes, Londyn, Weronę po Los Angeles – wszędzie tam spełniałam swoje zawodowe (ale i życiowe) marzenia.
Co dzieje się, kiedy nagle okazuje się, że w bardzo dużym stopniu spełniłeś swoje zawodowe cele? Odwracasz się za siebie i zastanawiasz: ,,I co, fajnie?”. Odpowiedź brzmi: CUDOWNIE. Ale byłoby jeszcze fajniej gdybym to wszystko zrobiła… mądrzej. Gdyby nie było okupione tym, że tak mocno skupiłam się na realizacji zawodowej, że…. przegapiałam prawdziwe, zwykłe, codzienne życie. A to już wcale nie jest cudowne.
Koniec tego roku i okolice moich 28 urodzin są pewnego rodzaju przebudzeniem. Przebudzeniem z frazesem na ustach, ale jak to z frazesami bywa – niby takie oczywiste, a tak trudno je zastosować. W ŻYCIU MUSI BYĆ RÓWNOWAGA. Jeżeli spełniasz największe zawodowe marzenia ale od roku nie masz czasu przeczytać książki – nie jest idealnie. Jeżeli lądujesz na szczycie czerwonego dywanu, po którym idzie w twoją stronę Steven Spielberg czy Ryan Gosling, ale nie pamiętasz kiedy sam odpaliłeś swój ulubiony film – nie jest idealnie. Jeżeli w willi na wzgórzach Hollywood głaszczesz nad basenem jamniki jednej z największych person światowego kina, ale nie masz czasu, żeby pojechać do lasu ze swoimi psami – nie jest świetnie. I chociaż wszystko co zrealizowałam zawodowo było totalnie inspirujące, fantastyczne, niepowtarzalne i fruwałam kiedy to widziałam / robiłam / odczuwałam, to wiem, że doceniłabym to wszystko 300 razy bardziej gdybym w tym wszystkim pamiętała, że życie to przede wszystkim: świąteczne sprzątanie, nieudane ciasto, ciepłe kapcie, zdjęcia w albumie, ognisko, gazetka, malowanie ścian, śniadanie przy stole…. RÓWNOWAGA. Boże, jak ja się cieszę, że uświadomiłam sobie to teraz, a nie za kilkanaście lat kiedy na bank byłabym samotną… ,,kobietą sukcesu”.
Dlatego mój kolejny rok będzie po prostu… MĄDRZEJSZY :) Planuję przeczytać milion książek, odpalić wielokrotnie swój ulubiony film, czasem oglądać telewizję kompletnie bez sensu skacząc po kanałach, pić wino i gotować, BYĆ z rodziną, przyjaciółmi ale i dla samej siebie w grubych skarpetach, z herbatą w łapie. Po prostu. Jeżeli nie masz czasu / głowy dla tych zwykłych rzeczy to chociaż będziesz siedzieć w najbardziej luksusowym miejscu świata, w sukience od projektanta, mając na wyciągnięcie ręki Julię Roberts to nie osiągniesz harmonii, spokoju, pełni szczęścia. Zwyczajne, codzienne sprawy są tak fantastyczne, że byłam głupia, że o nich zapomniałam, a ludzie wokół mnie są ŚWIĘCI, że moją głupotę przeczekali. Reasumując: spełnienie zawodowe i sukcesy są ważne, ale ważniejsze jest to czy doceniasz to co masz pod nosem, czy cieszą Cię pierdoły, które Cię otaczają, czy zauważasz drobnostki każdego dnia – tylko wtedy osiągniesz satysfakcję z wielkich rzeczy. To jest ta tajemnica: to jest właśnie SZCZĘŚCIE, którego szukają wszyscy.
Nie planuję jednak całkiem się uspokoić i uziemić w puchatych kapciach, wciąż jest wiele rzeczy do zrobienia / zobaczenia / osiągnięcia, w miejscu nie usiedzę. W moje urodziny wystrzeliłam do Mediolanu. Tym razem jednak nie zawodowo i nie z ambicjonalnym celem do realizacji. Tak po prostu, żeby zjeść tonę pasty, sączyć pyszne wino i poszukać flamingów. Po prostu, powoli, dla siebie, z kimś ważnym. Taki mój własny prezent – trochę w nagrodę, bo mimo wszystko czuję, że mi się należy :D
Czego możecie mi życzyć? W tym roku poproszę o całą masę RÓWNOWAGI I ZDROWIA, z całą resztą sobie poradzę bo już wiem gdzie leży szczęście ;)
9 comments
Równowagi, zdrowia i czego dusza zapragnie, pięknego życia Basiu!
Masz rację, w życiu ważna jest równowaga. Spełnianie marzeń i życiowych ambicji jest fascynujące, jednak łatwo jest się zatracić i stracić -jak się potem okazuje- to, co tak naprawdę było dla nas ważne.
Wszystkiego najlepszego, Basiu. Bądź szczęśliwa!
Klasa:)
Ja również urodziłam się 4 grudnia i mam a imię Barbara, a na Twój blog wchodzę z pewnym sentymentem, zaczełam “Cię” czytać jak miałam 19 lat – tak było beztrosko :), w tym roku 30 :) ah…. jak ten czas leci :) Wszystkiego co najlepsze dla Ciebie… i prowadź bloga bo są osoby które Cię czytają , super z Ciebie dziewczyna, pozdrawiam
Basiu, nie moglam znalezc na bloku kontaktu ,..pisze w sprawie tematu boleriozy, twoj przekaz i podzielenie sie tym co przeszlas z innymi cierpiacymi jest cudowne,,.mam pomysl antidotum,.. jesli to moze przeczytasz odezwij sie,
pozdrawiam
Marzena
JESTEŚCIE KOCHANI <3 jest mi bardzo bardzo miło za każde zdanie, które przecież wypływa z rąk osób, które znają mnie ,,tylko” wirtualnie”. Dziękuję i zapraszam do siebie częściej – po dawkę energii, wsparcia, motywacji – czego kot potrzebuje :D CAŁUJĘ !!!
bbbb… to jest serio niesamowite, aż się łezka w oku kręci. TAK życie się zmieniło – jest inne, jest trudniejsze, ale zobacz jakie ciekawe :D tylko wiecej tematów do opisania! Zapraszam aż do 100 lat :D
Super wpis! Bardzo się cieszę, że jesteś zadowolona ze swego życia, a jest z czego! Jesteś młoda, więc wszystko jest jeszcze przed Tobą. Strach się bać podsumowania Twoich 40 urodzin ;) Pozdrawiam i gratuluję :)
borelioza diagnostyka… 40-TKA TO BĘDZIE COŚ :D