Jesteś KIMŚ, jesteś ważny… bo tak! Czy Wy też słyszeliście w dzieciństwie z każdej możliwej strony. ,,W życiu musisz być KIMŚ”, ,,jak będziesz się uczyć, będziesz KIMŚ”, ,,kiedyś do czegoś dojdziesz i będziesz KIMŚ”. Mimo, że te wszystkie słowa były kierowane z bardzo kochających lub pełnych troski ust nauczycieli, rodziców i dziadków, należą do grupy dobrych chęci, którymi piekło jest wybrukowane. Piekło dorosłego życia, w którym ciągle nie wiesz, kiedy przychodzi moment, w którym już jesteś „KIMŚ”, a co gorsza – jak już to masz, w każdej chwili przecież możesz przestać być „KIMŚ” – bo co zdobyte, może być też utracone. Jak się z tego uwolnić?
Zdjęcia: Kamil Grącki @kamilgracki
Zacznijmy od tego… co to właściwie znaczy być KIMŚ i kto ma prawo oceniać, że już nim jesteśmy lub nie jesteśmy? Od jakiego stanowiska zaczyna się bycie KIMŚ, w jakiej prasie muszą o Tobie napisać, jaką operację jako lekarz musisz wykonać, żeby już być KIMŚ, ile dzieci urodzić jako matka? W dzisiejszym świecie jeszcze dorzuciłabym pytanie o ilość followersów, chociaż tego nasi rodzice nawet by sobie nie wyobrazili, ale jednak bazę zaszczepili doskonale :D Jest to wszystko tak głęboko absurdalne, że aż zabawne, że miliony osób z mojego pokolenia w to wszystko uwierzyło, ustawiając się w długich kolejkach do kierunków studiów, których nie czują i korporacji, które wcale nie spełniają ICH marzeń. Przecież żeby być KIMŚ musisz mieć POWAŻNY zawód, musisz być SZANOWANY, musisz mieć WYKSZTAŁCENIE i tak dalej i dalej BLA BLA BLA. Ja nazywam te bzdury „matrixem” – jakimś sztucznym tworem, stworzonym przez Bóg wie kogo, ale Bóg to raczej na to patrzy i się śmieje.
Tak czy siak brałam w tym „matrixie” udział na ślepo przez wiele lat. Ba! Do dzisiaj czasem łapię się na tym, że podejmuję decyzje nie ze swoich powódek, ale na szczęście szybko przytomnieje. Oczywiście wciąż pracuję, wciąż robię karierę, wciąż osiągam – ale już nie po to, żeby być KIMŚ według siebie czy otoczenia – teraz robię to wyłącznie dla siebie, na swoich zasadach, jest to realizowanie MOJEGO scenariusza, który świadomie chcę realizować. Bo dla mnie bycie KIMŚ to po prostu bycie… SOBĄ.
Nikogo nie potępiam za to, że wciąż realizuje cudzy scenariusz – może nawet do teraz część z Was nawet o tym nie wiedziała? Jeżeli jeszcze nie wiecie to pewnie zaczniecie coś czuć, kiedy stracicie pracę, pieniądze lub pozycje zawodową i okaże się, że stojąc goło i wesoło wcale nie jest tak wesoło, bo zabrano Wam wszystko, dzięki czemu przecież mieliście ,,wartość” – byliście KIMŚ. Jest to nam tak głęboko wpojone, że trzeba mocnego chluśnięcia lodowatą wodą życia w twarz, żeby oprzytomnieć, że wartość już masz i nie musisz jej zdobywać, nikt ci jej także nie może dać ani odbrać. Mój chlust był bardzo mocny, a jednak uświadomienie sobie, że żyłam w „matrixie” nie było wcale szybkie i bezbolesne. Zbudowanie nowego świata wciąż potrafi pokaleczyć :D Ale czy było warto? Oj warto!!!!!!!!!!
Dziś żyję na swoich zasadach. Dziś wszystko mi jedno kto i co sądzi o moich działaniach wszelakich – czy wciąż jestem „kimś” czy może za jakiś czas już nie będę się liczyć w branży czy środowisku. Wszystko mi jedno, bo ta osoba będzie patrzyła przez szybę tego właśnie „matrixa”, z którego ja się już dawno wypisałam. Patrzę na taką osobę z wielkim zrozumieniem – bo byłam tam, widziałam to, patrzyłam przez tę samą szybę. Życzę tej osobie, żeby ta szyba i dla niej kiedyś pękła. Może właśnie teraz zaczyna…?
Dzisiaj już wiem, że nie ma ludzi lepszych czy gorszych. Moim lekarstwem było to, że sama przestałam oceniać i kategoryzować ludzi. Nie czuję się od nikogo LEPSZA – na bank nie na poziomie osiągnięć, pozycji, sukcesu czy pieniędzy. Mogę czuć się lepsza od kryminalistów, ale wcale nie jest mi z tym świetnie i mam nadzieję, że kiedyś i takich ludzi będę w stanie obdarować formą większej empatii. W każdym razie nie ma dla mnie lepszych i gorszych ludzi tylko dlatego, że jedni są na początku drogi, a inny na szczycie. Dla mnie KAŻDY JEST KIMŚ.
Jeżeli kiedyś będę miała dzieci to będzie mój jasny przekaz. Są KIMŚ od momentu, kiedy się urodziły – w ogóle nie muszą zasłużyć na to, żeby być KIMŚ w przyszłości. Człowiek rodzi się i umiera będąc KIMŚ – bardzo ważnym tylko dlatego, że jest czy był SOBĄ. Pamiętajcie o tym – wszyscy jesteśmy tacy sami, wszyscy jesteśmy ważni. Traktujcie tak innych, a nauczycie tak samo traktować siebie. Polubcie siebie takimi jakimi jesteście – bez osiągnięć, sukcesów czy pieniędzy, a żeby było śmieszniej – wtedy właśnie przyjdą ;)
Polubcie się już teraz. Bo życie jest tylko teraz ;)