Marzę o mieszkaniu na wsi…
Marzę o pracy zdalnej…
Marzę, aby budzić się rano z pięknym widokiem…
Marzę aby być w związku z miłości…
Czy oby na pewno wciąż mówimy o marzeniach, czy może o podstawowych potrzebach? Bazie, na którą stanowczo zasługujesz? Czasami uznawanie czegoś za MARZENIE, kiedy w głębi Ciebie jest to Twoja PODSTAWOWA POTRZEBA, może oddalać to od Ciebie. Dlaczego? Popatrzmy.
Ostatnio przyszło do mnie następujące przemyślenie po baaardzo wielu wiadomościach, które od Was otrzymuję. Mają one treść zbliżoną do ,,Basiu, dziękuję Ci za to, że pokazujesz, że spełnione marzenia i życie na własnych zasadach są możliwe”. Po pierwsze to ja dziękuję za to, że jesteście i nadajecie moim działaniom dodatkowej mocy :) Każda taka wiadomość pokazuje mi jednocześnie jak bardzo duży sens ma pisanie kolejnych książek, tekstów i ba, nawet nagrywanie kolejnych klatek na instagramie. Widzę, że to moje powołanie, które mnie odnalazło już lata temu do dzielenia się swoją historią, a następnie pozyskaną wiedzą i wspieranie innych w procesie zmiany, jest tym, czego masa osób dzisiaj potrzebuje. Ludzie potrzebują zmiany, świeżego spojrzenia, fundamentalnej transformacji życia. I jest Was tak wiele! Jeżeli pragniesz zmienić swoje życie wiedz, że od dawna nie jesteś sama / sam z pomysłem, że życie może wyglądać inaczej niż ta szaruga, którą nam pokazano. Jest nas setki, tysiące, setki tysięcy, miliony… miliony ludzi gotowych do zmiany, takie nadeszły czasy – transformacji, która jest nie do zatrzymania. Może świat został wybudzony przez Covid, a może przez magiczną różdżkę, wszystko jedno – z pewnością dzieje się to w bardzo szybkim tempie. Parę lat temu trochę obciachem było podejście do półki z książkami ,,rozwojowymi” czy ,,psychologicznymi” – to jakby przyznanie się przy kasie, że masz problem. Dzisiaj to norma, wiodący światowy trend, jeden z głównych nurtów, po który sięgają miliony ludzi na całym świecie nie dlatego, że mają problem, a dlatego, że chcą lepiej i piękniej żyć. Bo świat gotowy jest na zmiany, czy jesteś Ty?
Jeżeli kiełkuje, albo buzuje w Tobie gotowość do zmiany Twojego życia dzisiaj przychodzę do Ciebie z czymś bardzo ważnym na początek… Jeżeli marzenia, wizje, plany manifestacji są Ci dobrze znane, a Ty wciąż jesteś w tym samym miejscu…
Przestań marzyć.
Zacznij dbać o swoje podstawowe, życiowe potrzeby.
Dlaczego? Cóż to za pomysł? Otóż często, kiedy kategoryzujemy coś jako ,,marzenie” staje się to jakby luksusem… oddaloną, wielką przyjemnością prawie nie do uchwycenia. O marzeniach możemy mieć całą masę ukrytych przekonań na przykład, że jest to coś fantastycznego, dla tych, którzy ,,bujają w obłokach”. Może automatycznie odpalać się w otchłani naszej podświadomości zdanie ,,zejdź na ziemię, to nie dla ciebie”, lub też ,,co narzekasz, przecież jest dobrze, inni mają gorzej” i tak dalej.
Marzenia są czymś uroczystym.
Jacek walkiewicz
Jak pięknie mawia Jacek Walkiewicz – świetny polski psycholog, autor i mówca. I niech marzenia takimi pozostaną – wielkimi, mocnymi, uroczystymi. Niech chwilowo w kategorii ,,marzenie” na próbę zostanie coś z obszaru ,,podróż dookoła świata”, ,,wyprawa na księżyc” i tak dalej. A teraz zajmijmy się życiem codziennym…
Czy wiesz, że dostęp do świeżego powietrza to nie marzenie, a podstawa Twojego zdrowia?
Czy wiesz, że mieszkanie w miejscu sprzyjającym energią, otoczeniem, atmosferą to nie bujanie w obłokach, a baza, do której masz prawo?
Czy wiesz, że praca w zgodzie ze sobą w trybie, który Cię nie drenuje, tylko buduje to absolutne minimum?
Czy wiesz, że bycie w związku, w którym wzrastasz, a nie gaśniesz to podstawa podstaw?
Przestań patrzeć na potrzebę takich zmian w swoim życiu jak na marzenie. To nie są marzenia – to jest Twoja podstawa, baza, zdrowie fizyczne lub psychiczne, święte prawo.
Że chcesz zamieszkać na wsi / w górach / nad morzem / z widokiem na zieleń / w innym kraju.
Że pragniesz pracować w zgodzie ze sobą i w tej pracy się uśmiechać.
Że chcesz budzić się rano z uśmiechem widząc znowu to, co widzisz za oknem.
Że pragniesz mówić ,,w moim związku czuję wsparcie, szacunek, zrozumienie i miłość”.
Jednak nasze społeczeństwo zaprogramowane jest na bycie u dołu, w pokorze, na godzenie się na minimum, wdychanie palonych śmieci i ,,ciesz się, przecież jest dobrze”. Na bycie w relacji, która Cię spala, ale ,,co narzekasz, dobry chłopak”. Na czucie całą sobą, że praca Cię wykańcza, ale ,,ciesz się, że masz” i tak dalej.
Podstawą stało się to, że się spalasz, trujesz i męczysz.
I jeszcze masz się z tego cieszyć.
To teraz moment przebudzenia od Cioci Basi. Jak wdychasz rakotwórcze śmieci i jesteś do tego zmuszany – NIE JEST DOBRZE. Jak spędzasz 10 godzin w biurze + 2 w korku – mało prawdopodobne, że jest Ci dobrze. Jeżeli ledwie wiążesz koniec z końcem, bo ten rachunek idzie w górę, te opłaty rosną, masło znowu drożeje, a jeszcze przecież trzeba mieć to i tamto, żeby czuć się lepiej – pewnie też nie jest Ci dobrze. Jeżeli od wielu miesięcy patrzysz na swoją partnerkę lub swojego partnera i zadajesz sobie pytanie ,,co ja tu robię, czy tak już będzie zawsze?” – nie jest dobrze! I to jest czas, żeby przestać uznawać pewną bazę, do której większość jest przyzwyczajona jako ,,dobrze” jako Twojego ,,znośnie, do przeżycia”. Jeżeli tutaj jesteś, jeżeli się rozwijasz, jeżeli już otworzyły się Twoje drzwi do zmiany apeluję, żebyś w końcu wyskoczył ze społecznej bazy tego co niby jest ,,dobrze” i wszedł / weszła na zupełnie inny poziom. Poziom, w którym…
Zaspokojenie TWOICH bazowych potrzeb niech stanie się podstawą, a nie bujaniem w obłokach czy luksusowym marzeniem.
Pamiętam jak po raz pierwszy powiedziałam rodzicom o tym, że myślę o założeniu rodziny w Grecji i zamieszkaniu tu blisko natury, bo (tu powodów było mnóstwo, ale także…) między innymi obawiam się o jakość powietrza w Polsce przez kluczowy okres ciąży, następnie porodu i pierwszych miesięcy życia dziecka. Musielibyście zobaczyć ich minę, a także minę niektórych moich tak samo jak rodzice wykształconych, inteligentnych znajomych. Jakbym urwała się z choinki, zjadła bananowe dziecko i w ogóle mi odwaliło. Dopiero kilka miesięcy później usłyszałam od moich rodziców ,,Basiu chyba miałaś rację, te doniesienia o powietrzu są niepokojące, a jeszcze nie zaczęli porządnie palić”. Uf… zajęło to trochę, ale udało się, zrozumieli :D
To jest niestety błąd naszych czasów, poważny error w systemie – uznajemy śmietnik za świetną bazę do życia, a tych, którzy pragną zdrowego życia, podstawowej humanitarnej bazy do budzenia się rano i oddychania – za szaleńców, którym w dupach się poprzewracało. Jeszcze parę lat temu jak ktoś marzył o domu na wsi, czy w Bieszczadach to był jakiś dziwny, szalony, odludek. Dzisiaj cała masa osób ma swoje główne, bądź drugie bazy w wiejskich domach, siedliskach i jest to super normalne. I chociaż dzisiaj ktoś może powiedzieć o mnie ,,szalona nie chce oddychać rakotwórczymi śmieciami w ciąży i mieszka teraz głównie za granicą” to nie mam wątpliwości, że w przeciągu kilku lat będzie to bardzo bardzo normalne, że ze względu na zatrucie środowiska wiele osób opuści duże miasta czy zatrute kraje bywając w nich tylko tyle co potrzeba – raz na jakiś czas. Ponownie… to nie jest żadne marzenie to podstawa, do której mamy prawo tylko mówi się nam, że powinniśmy się czołgać i się z tego cieszyć.
Tak wiem – to nie jest wszystko proste i na pstryknięcie palca. Nie mówcie mi ,,tej to łatwo powiedzieć” wystarczy przeczytać moje książki, żeby poznać moją dłuuugą i wyboistą drogę do miejsca, w którym jestem ;) Sama dobrze wiem, że transfer z życia w Warszawie do życia w dużej mierze za granicą to był proces trwający u mnie kilka lat, aby w końcu móc pracować zdalnie i aby było to w ogóle możliwe. A to ile trwał wcześniej transfer z życia w mniejszym mieście i zarabiania nie więcej jak 1200 złotych miesięcznie do godnego życia w stolicy też dobrze wiem… Te wszystkie scenariusze już za mną, dlatego tak, wiem to nie jest takie hop siup. Ale jest możliwe – pod warunkiem, że w ogóle pojawi się w Tobie głód, poczucie, że można inaczej, gotowość – dlatego piszę ten tekst. Aby obudzić Twój głód.
To nie jest absolutnie manifest polityczny czy eko-aktywistki, chociaż jak masz ochotę na to tak patrzeć to też możesz, bo tych manifestów powinno być znacznie więcej jak patrzę na przykład na porażające ilości rakotwórczych cząstek w powietrzu w wiekach miastach… Ale nie o tym… To jest zdanie osoby, której zależy na tym, żebyś miał/a fajne życie. Żeby uśmiechniętych, wypoczętych, zdrowych ludzi było coraz więcej. Żeby częściej słyszeć ,,ale piękny dzień, chce mi się wstać z łóżka” zamiast ,,ja pierd… znowu poniedziałek”. Pragnę słyszeć o tym jak się dobrze czujesz, a nie jak jesteś przemęczona. Chcę widzieć zdrowie zamiast chorób. Miłość zamiast strachu. Tak już mam, taka już jestem, że nie umiem się czołgać i udawać, że stoję. Nie umiem się zatruwać i udawać, że jest wspaniale. Nie umiem równać do tego co większość i uznać to chociaż za podstawę. I mam wielką nadzieję, że Ty też… Mam nadzieję, że jakoś w końcu któryś z moich tekstów, któraś z książek, któryś z postów potrząśnie Tobą i w końcu trafi w punkt ,,no dobrze, może jednak w końcu czas na zmiany?”. Jeżeli nie za marzeniami to za bazą. Bazą na którą zasługujesz.
Zasługujesz na bezpieczeństwo
Zasługujesz na zdrowie
Zasługujesz na bycie wypoczętą i zrelaksowanym
Zasługujesz na ciepło w sercu, kiedy myślisz o swojej drugiej połówce
Zasługujesz na uśmiech, kiedy patrzysz przez okno
Zasługujesz na to aby Twoja podstawowa codzienność była miła i przyjemna.
To nie są marzenia – to jest podstawa. Popatrz chociaż przez chwilę na to w ten sposób i zobacz co się wydarzy… Jak zmieni się Twoja percepcja, co może się wybudzić, do czego pojawić gotowość?
I chociaż ta zmiana może nie być możliwa dzisiaj, ani w tym sezonie grzewczym ;) to wiedz, że już moment ustawienia sobie na celowniku takiego punktu, do którego od dziś idziesz to już bardzo, bardzo wiele. Chwila, w której uznasz ,,ok to już czas, ZMIENIAM. To nie jest marzenie, to jest baza, na którą zasługuję.” – to jest wielka rzecz. Dzisiaj życzę Ci takiego momentu, takiej chwili, takiego poczucia, z którego już nie zejdziesz. I jeżeli ma to potrwać miesiące czy lata – okej niech trwa. Ale bez wejścia na tę drogę to nie wydarzy się… nigdy.
A ja życzę ci tego, żebyś już niedługo obudził się z wymarzonym morzem, górą lub drzewiem za oknem. Żebyś mogła niespiesznie zacząć dzień od kubka czegoś pysznego za niczym nie goniąc. Żebyś wziął głęboko powietrze w płuca i poczuł, że odżywia się nim całe Twoje ciało. Żebyś zabierając się za codzienne zajęcia zawodowe czuł ciekawość i radość. Żebyś popatrzyła w oczy swojemu ukochanemu i wiedziała, że to są oczy, w które chcesz patrzeć całe lata.
Z tego miejsca przyjdzie czas na marzenia – lot w kosmos lub podróż do około świata – wybierz swoje. Ale najpierw wybierz się ze mną po podstawę miłego życia, na które po prostu zasługujesz…
Wasza B.
PS tradycyjnie dla tych, których jeszcze ominęły moje książki – zapraszam do wspólnej podróży ;)
2 comments
Obudziłaś we mnie głód. Ten tekst to wszystko co ważne, to nasze decyzje tu i teraz o lepsze jutro. Uwielbiam niezmiennie. Obserwuję, podziwiam i dziękuję
Ciekawy wpis, dzięki za niego. Zobacz jednak czy nie musisz zaktualizować strony, bo na jej górze wysypuje jakiś błąd. Nie utrudnia to mocno czytania, ale jednak:)