Lazurowe… było pięknie !!! Relacja z pobytu może być nieco chaotyczna, gdyż zaczynam dokładnie od środka, ale myślę, że się w tym odnajdziecie.
Jednym z punktów na mapie, które ,,zaliczyć” chcieliśmy w pierwszej kolejności było Monte Carlo – Monako. Miejsce kultowe, popularne i budzące wiele zachwytów jak i kontrowersji. Czyli nie mogłam pozwolić sobie na to, aby będąc na południu Francji nie wyrobić sobie własnej opinii na temat tego zakątka ziemi.
Tytułem wstępu mała lekcja dla mniej świadomych. Monako jest nietypowym zjawiskiem, gdyż jest to miasto-państwo usytuowane na niewielkiej przestrzeni, aczkolwiek posiadające prawdziwie państwowy system funkcjonowania. Imponującym detalem jest instytucja pary książęcej, która mieszka w spektakularnym pałacu/zamku. Tego typu historie kojarzą się raczej z potężnymi państwami, a nie z mieścinką zajmującą powierzchnię niecałych 2 kilometrów kwadratowych. Ze zjawisk prawie wspólnych z naszym pięknym krajem można wymienić flagę, która jest odwrotnością Polskiej, czyli czerwony na górze :)
Miasto jest usytuowane w sposób absolutnie czarujący. Jest to element, który moim skromnym zdaniem najbardziej wyróżnia to miejsce. Otóż rozciągające się wokoło wzgórza, na których wybudowane są wille pełne przepychu robią ogromne wrażenie. Jeszcze większe wrażenie robi całość obrazka, kiedy spojrzymy w dół i zobaczymy lazur Morza Śródziemnego, w którego zatoczce są ,,zaparkowane” jachty właścicieli wcześniej wspomnianych willi… Mam swoją małą teorię dotyczącą bogactwa. Otóż pierwsza rzecz, którą kupuje człowiek aby zakomunikować o swoim wypchanym portfelu jest jacht. Dlaczego ?? Bo jest to jedna z niewielu bardzo drogich rzeczy, która nie spełnia żadnej z podstawowych ludzkich potrzeb – co innego samochód (nawet bardzo luksusowy), czy dom (o wartości milionów euro). Jacht jest jedynie zachcianką, a tylko dla nielicznych pasją. Dlatego jak kiedyś napiszę, że kupiłam jakąś łódkę to będziecie wiedzieć jaki komunikat wysyłam do środowiska :P
Oprócz pałacu z pięknym widokiem, stadem turystów, oceanarium i muzeum jest także drugie kultowe miejsce, które w Monaco trzeba zobaczyć. Napisałam, że jest to absolutny MUS, nie dlatego, że jest tam tak pięknie i czarująco (też), ale przede wszystkim dlatego, że ma tam miejsce niezwykłe zjawisko natury socjologicznej. Otóż śmiało można nazwać to TEATRZYKIEM, bo sytuacja absolutnie nie wygląda na naturalną – jakby wszyscy odgrywali tutaj swoją rolę.
Wygląda to następująco : pod kasyno podjeżdżają samochody, które są dość niesamowite – przez statystycznego Polaka widziane tylko w telewizji. Mieszkając w Stolicy przez dobrych kilka lat, może z 2 razy widziałam pojazd jedynie w połowie tak spektakularny, jak KAŻDY zaparkowany pod kasynem. Z samochodu wysiadają ,,Państwo” ubrani jak na bal. Wysiada także ich szofer, który wręcza kluczyki arcy-eleganckiemu parkingowemu w idealnie skrojonym uniformie, który wyręcza ich w parkowaniu samochodu. Auto zostaje spektakularnie usytuowane bezpośrednio przed budynkiem, a następnie OTOCZONE przez stado turystów, którzy czyhają aby zrobić sobie przy nim zdjęcie… Z tego całego teatrzyku wynikała jedna wątpliwość – kogo bardziej mi żal. Czy turystów robiących sobie zdjęcia przy nie swoich samochodach, czy bogaczy, którzy wręcz ekshibicjonistycznie odgrywają swoją rolę milionera, akurat w tym kultowym miejscu – aby może nieświadomie podnieść swoje ego i zobaczyć jak ,,biedota” kwiczy nad ich pojazdami i wyglądem. Strasznie. Powtarzam Straszne… Takiego podziału społecznego na warstwy pod kątem materialnym nie widziałam nigdy w życiu. Było to żenujące, acz ciekawe doświadczenie, które całkowicie odbiegało od mojego światopoglądu, że jesteśmy RÓWNI – wygląda na to, że nie jesteśmy i istnieją potężne grona ludzi, którzy upajają się eksponowaniem tego faktu. Nie zrozumcie mnie źle – nie mam absolutnie NIC do luksusu i bogactwa – sama chętnie skosztuję. Jednak kompletne eksponowanie przepychu swojego życia w miejscu, w którym robi się to tylko po to żeby ,,inni zobaczyli” i zrobili fotkę jest nieco smutne. Wierzę, że jest sporo miejsc na świecie, gdzie ludzie z przepchanymi portfelami mogą bez błysku fleszy i wychodzenia jak na scenę, delektować się urokami swoich drogich zabawek, bez potrzeby wylizania swojego ego poprzez stęsknione oczy osób o niższym stanie posiadania. Podróżując po świecie widziałam wiele ekskluzywnych miejsc i bogatych ludzi, ale nigdy nie widziałam aż tak głęboko wytyczonej granicy pomiędzy JA MAM a TY NIE i to właśnie zniesmaczyło mnie najbardziej.
Wycieczka zainspirowała mnie do stworzenia w głowie wizji pewnej demonstracji, która byłaby bardzo w moim stylu. Jeżeli kiedyś byłabym obrzydliwie bogata (co celem moim nie jest, ale jeśli) chętnie wskoczyłabym w ulubione tenisówki, wielki t-shirt i szmacianą torbę z napisem ,,where the fuck is my airplane”, podjechałabym pod to własnie kasyno rozwalającą się Puszką, a następnie oczekiwałabym, że ktoś ją za mnie zaparkuje (mimo że szczerze wątpię żeby ci ekskluzywni parkingowi znali się na manualnej skrzyni biegów i przyspawanym fotelu, którego nie można przesunąć). Następnie zasiadłabym przy stole do ruletki lub pokera i grałabym za kwoty, o które nikt nie podejrzewa tej niestosownie wyglądającej dziewoi. Byłby to bardzo satysfakcjonujący moment mojego życia, choć absolutnie niepotrzebny biorąc pod uwagę, że nawet jak będę strasznie bogata nie będę potrzebowała tego nikomu udowadniać – jak Ci państwo chętnie grający w teatrzyku Księstwa Monako.
Jednak Monaco samo w sobie bardzo cieszy oko i inne zmysły. Faktycznie można poczuć luksus w powietrzu, zobaczyć sklepy, o których u nas można tylko usłyszeć i poobserwować ludzi, którzy żyją w świecie absolutnego bogactwa. Uważam to doświadczenie za socjologicznie bezcenne, dlatego śmiało mogę polecić Monaco na 1-2 dniową wycieczkę – mocno światopoglądową.
A na deser dowód na to, że diabłem nie jestem bo u Prady się nie ubieram – stać mnie jedynie na wycieczkę do miejsca, w którym znajduje się sklep tej marki i jak prawdziwie ubogi materialnie człowiek zrobić sobie zdjęcie PRZED SKLEPEM :D
19 comments
byłam w Monako 2 lata temu i z tego co pamiętam to kwestia ubioru jeśli się chce wejśc do kasyna jest tam dośc istotna. Do pierwszej sali mogą wejśc wszyscy, do 2 i 3 sali Ci którzy są m.in. ubrani według wyznaczonego dress codu, w konkretych godzinach i oczywiście za opłatą. Więc nici z wejścia tam w tenisówkach ;)
Jedno co możesz teraz powiedziec byłaś tam gdzie pieprz rośnie, bo takie też drzewa rosną tam w ogrodach ;)
Kinga… sytuacja była mocno hipotetycznym bujaniem w obłokach, które gdyby mogło się spełnić pewnie byłoby zabawne – przynajmniej dla mnie. W sumie powinnam zmienić tytuł wpisu na ,,tam gdzie pieprz rośnie” – chętnie to zrobię (bo czuję inspirację :P) tylko powiedz mi czy informacja jest rzeczywista
napewno rosną tam w ogrodach instytutu Oceanografii
Mam dokładnie takie same odczucia po wizycie w tym pięknym miejscu. Nigdy w życiu nie czułam się tak brudna , biedna i zdziadziała jak przed tym kasynem. Cała nasza ekipa jadła kanapki z pasztetem i obserwowała wytwornych panów w melonikach i kobiety w sukniach balowych . To było coś !!! warto zobaczyć to na własne oczy. Obrzydliwie bogate towarzystwo strasznie się w tym miejscu obnosi ze swoja zasobnością portfela, ale dzięki temu mamy świetną atrakcję socjologiczno-turystyczną :) ale tak troszkę im zazdroszczę :)
Jak dla mnie robienie sobie zdjęć przy tych luksusowych samochodach nie koniecznie takie negatywne jest, można to sobie porównać do robienia zdjęć na jakichś targach samochodów luksusowych. Głupio by może tylko było, że to jest czyjaś własność, jak pucybut jakiś się poczuć :)
Kinga… ok cudownie :D
Sister… znasz mnie dobrze i wiesz, że ja do pieniędzy ciągot nie mam – czasami jest to wręcz irracjonalne :P Więc nie bardzo im zazdroszczę. No może jedynie podkradłabym którejś damie buciki :)
Andy… szczerze to z 2 obserwowanych grup zdecydowanie gorzej niż ci robiący sobie zdjęcia przy samochodach wypadli właściciele owych aut :)
miło popatrzeć na te zdjęcia, też kiedyś tam byłam. ;)
basiu, proszę cię, nie nadużywaj słowa “socjologiczny/e/a”.
nie wiesz chyba, czym zajmuje się socjologia…
pozdrawiam, socjolog (z teorią i praktyką)
eM… zawsze dobrze powspominać :D
eh… tak… uwielbiam jak wy wszyscy znawcy świata podpieracie się w internetowym świecie swoimi tytułami bądź doświadczeniem tudzież ,,teorią i praktyką”. Nawet jakbym nie miałam zielonego pojęcia czym jest socjologia mogłabym tutaj wymyślić jej własną definicję gdybym miała na to ochotę :) Ale paradoksalnie wiem, dlatego używam.
Nie bylam,poki co nie zamierzam sie wybrac (no chyba ze bym akurat calkiem przypadkiem byla) ,ale chyba nie zaluje :] Wole czuc sie krolowa swiatajako ze ciagot do kasy tez nie mam (gdybym miala,to bym ich miala wiecej:D),i ogolnie czuje sie dobrze z tym co mam-chyba mam niewygorowane ambicje:)
Ale zesz pozuywala Barb,co czlowiek zobaczy i przezyje to jego i nikt tego nie odbierze:)
No jet-skis?
inna Basia… prawda, dlatego cieszę się, że zobaczyłam i opinię sobie wyrobiłam – o nawet się zrymowało :P Ale polecam bo pomijając niezdrowe różnice klasowe jest tam poważnie PRZEPIĘKNIE.
Ewa… no !!
Piekne zdjecia. Czy nocowalas tam rowniez? A w jakich jeszcze miejscach na Lazurowym Wybrzezu bylas? Poza tym ciekawi mnie, jaki jest tam dojazd z Montpellier? Jest jakis pociag bezposredni?
Ciekawa notka. Rzeczywiście, różnice klasowe w takim miejscu muszą być drastycznie widoczne. Paradoksalnie, ci BOGACZE swoim zachowaniem pokazali tylko kompletny brak klasy…
zdjęcia przy samochodach nie, ale przy pradzie już tak :)
wyobraz sobie, ze są ludzie dla których taki luksus to standard. W Monako biedota nie mieszka i w dupie mają biedotę, która może sobie na to tylko popatrzeć.
Beatrice… Jeszcze Cannes i Nicea. Byłam w sumie 4 dni więc tak, nocowałam. Nie jechałam pociągiem na odcinku Monaco-Montpellier. Jedynie Nicea-Montpellier i na tej trasie jest bezpośredni. Pomiędzy wymienionymi miastami odległości się niewielkie – pół godziny pociągiem, dlatego funkcjonują częste połączenia regionalne.
studentka… nie wiem czy brak klasy. Ciężko ocenić bo w sumie może to dla nich faktycznie normalne?? Jednak ogólny obrazek pozostawił raczej niesmak niezależnie od tego czy Ci bogaci państwo byli świadomi swojej śmieszności czy nie…
Dziekuje za informacje, Basiu. Tak mnie zafascynowalas swoimi opowiesciami i pieknymi zdjeciami, ze sama zaczelam myslec o podrozy w to urocze miejsce. Dlatego ciekawi mnie planowanie podrozy m.in.od strony logistycznej, czyli wlasnie dojazd nie tylko na miejsce, ale tez pomiedzy np. Cannes i Nicea, czy Nicea i Monaco.A jak podobaly Ci sie hotele na miejscu?
Beatrice… hotele są piękne, robią poważne wrażenie i są cudownie usytuowane (np w Nicei większość jest totalnie nad brzegiem morza). Ja okupowałam niższą poprzeczkę – hostel, więc w kategorii hotelu nie jestem w stanie polecić niczego konkretnego :)
Ale Ci zazdroszcze!!!!! Chciałbym kiedys to kasyno zobaczyć na wlasne oczy… Byłaś w środku?