Z Ameryka jest troche tak, ze sie w niej grzeszy – mimo wszystko. Widzisz pierwszego bardzo poteznego czlowieka na ulicy i zastanawiasz sie ,,jak i dlaczego?”. Odpowiedz na pytanie daje pierwszy posilek, kiedy rozumiesz, ze chcesz rozplynac sie w tym wszechobecnym, ciagnacym sie serze, pysznych burgerach, rzeczach smazonych w najgorszym tluszczu i ziemniakach w kazdej postaci. TAK! Wlasnie w ten sposob powstaje spoleczenstwo, w ktorym co 3 osoba to gigant. Nie, nie czlowiek otyly – GIGANT, ktory ledwo idzie. Nie wiem jak radosnie wygladalby moj tylek, gdybym zasiadla tu na pelen rok… Wiem tylko, ze kiedys, po 3 miesiacach wrocilam z dodatkowym balastem prawie 10 kg, ktory jednak zniknal praktycznie w tydzien po przejsciu na polski tryb jedzenia. O ile ciezsze posladki przywioze tym razem – zobaczymy, a emocje siegaja zenitu.
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
Jedno jest pewne – od przyjazdu nawet przez sekunde nie zastanowilam sie czy na przyklad ziemniaki zasmazane z serem, cebula, jajem i nalesnikami z syropem klonowym to zbyt duza porcja sniadaniowa na jedna mala Basie. Wsunelam jak szalona. Potem pizza grubosci 4 cm piwkiem zapijana. Jestem zlym czlowiekiem. Robie sobie krzywde i daje zly przyklad swiatu. I jest mi z tym pieknie!
Jeszcze jeden dzien w starym, dobrym Szikagoskim zyciu i w koncu Nowy rozumiesz Jork.
4 comments
doskonale !!!! dzieki ;) teraz wertuje wszystkie blogi o NY,a le na ten jeszcze nie trafilam
ale crepes z syropem – cudowne!
Przepraszam, muszę to powiedzieć. To nie crepes, tylko pancakes, zupełnie inny wygląd i smak!
Przepraszam, idę zamknąć się w kuchni. >.>”
no Pistacjowy racje ma :)