Wciąż wyglądam na zmęczoną. Wciąż trochę bolą mnie plecy. Wciąż nie mogę do końca wrócić z Openera… Tak, kolejny raz przetrwałam camping i kolejny raz NICZEGO NIE ŻAŁUJĘ.
Coś pięknego. 4 dni festiwalu, który męczy, nie pozwala się wyspać, katuje, a jednocześnie rozpieszcza jak mało co. Po raz kolejny wersja namiotowa okazała się doskonała, ale ALLELUJA, że ,,obóz” (złożony z niezastąpionych namiotów 2-sekundowych Quechua) udało nam się rozstawić pod drzewem, bo przy tym żarze z nieba tylko kawałek cienia mógł pomóc nam przetrwać. Zapamiętajcie: na camping należy przyjechać jak najwcześniej, żeby dopaść miejsce pod drzewem i ustawić namiot konsultując sprawę z kompasem (tak, jest takie narzędzie w iPhonie) – jeżeli oczywiście nie rozpoznajecie stron świata po mchu :P, tylko taka opcja da Wam dodatkowe 2-3 godziny snu, kiedy reszta pola zdycha z gorąca.
Wiecie co… zazwyczaj jestem dość biegła w pisaniu, ale jakoś nie do końca wiem jak taki ważny punkt programu rocznego opisać w kilku zdaniach. Dlatego w ramach weny twórczej usiadłam do komputera i STWORZYŁAM FILM, który wprowadzi Was w zakamarki festiwalu z perspektywy campingu. Jest początkiem mojego kanału na You Tube i jest niedoskonały tak jak cała ja, dlatego z pewnością Wam się spodoba :D ENJOY
RELACJA BAŚKI – Opener Festival 2015
A o samym festiwalu… jak zawsze czujne oko B. wypatrzyło to i owo:
1. MUZA ciasteczko totalne. Chet i Hozier zmiękczyli moją szorstką duszę, Major Lazer wytrzepali każdy fragment wiotkiego ciała. Alt-J zatrzymał pod sceną dłużej niż planowałam, a było tego jeszcze o wiele więcej. Miodzo.
1. KONCERTY Dwie duże sceny to trochę mało dla rozładowania tak olbrzymiego tłumu. W poprzednich latach między MAIN a TENT była jeszcze jedna scena, dzięki której to wszystko miało ręce i nogi. W tym roku koncerty w TENT były przepełnione i wręcz niebezpieczne. 30 minut przed koncertem Cheta Fakera pod sceną zrobiło się tak krytycznie, że rodzice cieszcie się, jeżeli dzieciaki wróciły całe do chałup. Oczywiście może to być kwestia BOSKIEGO ARTYSTY, który przyciągnął tłumy, ale mimo wszystko kwestia ilości ,,głównych” scen do rozważenia.
2. MODA FESTIWALOWA dziewczynki ewidentnie tłumnie odwiedziły bloga Maffashion, bo kwiaty były grane na głowie KAŻDEJ dziewczynki do lat 20, co w całości wyglądało raczej przerażająco. Tu zaapeluje – KOCHANE MOJE indywidualność jest ważna, spróbujcie być sobą, a nie jakąkolwiek blogerką (chociaż rosnący wpływ blogerów na rzeczywistość bardzo mnie cieszy :D). Moja moda festiwalowa sprowadzała się raczej do bluz (Piekuo.com dziękuję za prezent – kocham) szortów i srebrnych paznokci.
3. JAREK – wszyscy go wołali przez cały festiwal, bo się chłopina zgubił. Wyglądało to TAK przez 4 dni.
4. RED BULL – czapka z głowy. Zrobili scenę, która rzeczywiście obudziłaby każdego, a także była głównym miejscem powstawania relacji romantyczno-festiwalowych.
5. CAMPING – bez uwag. Może jedynie byłoby fajniej gdyby ,,HOT SHOWER” nie oznaczał prysznica z ZIMNĄ wodą w ogrzewanym pomieszczeniu – to wszystko za 1 kupon = 4 złote :D
Było przepięknie i wszystko wskazuje na to, że w przyszłym roku ponownie ominę Festiwal Gwiazd w Międzyzdrojach :P
JAREEEEEEK !!!!!