Ah ten Tel Aviv! O tym, że go pokochałam – za co i jak bardzo przeczytacie w poprzedni poście —> Tel Aviv – serferskie miasto marzeń. Znajdziecie tam także praktyczne wskazówki kiedy jechać, gdzie spać, jak zaplanować wyjazd oraz o co w ogóle chodzi z magią tego izraelskiego miasta. Teraz czas na bary, kluby i jedzenie w Tel Awiwie!
Oto moje rekomendacje kilku miejsc, które ukradły moje serce, albo po prostu okazały się świetnym miejscem na spędzenie czasu. Jeżeli też lubicie oryginalne lokale z duszą, bez spiny, w uczciwych cenach i bez turystycznego plastiku – oto one. Żeby było jasne – klimat Tel Avivu, który ja odkrywałam jest dość luźny i streetowy, więc ze świecą szukać na mojej liście złotych sztućców i klubów wykutych w marmurach. Lista zebrana i sprawdzona z wielu rekomendacji (również lokalesów) dlatego gwarantuję, że mną nie zbłądzicie :D
Uwaga! Celowo nie podaję Wam adresów, żeby zmusić Was do wejścia na profile facebookowe tych miejsc. Przed pójściem musicie koniecznie sprawdzić godziny otwarcia – bywają bardzo zaskakujące w zależności od dnia, a szczególnie od Szabatu! Tak, kilka razy rozbiłyśmy się o zamknięte drzwi :P
Romano – sama nie wiem jak zakwalifikować to miejsce… Jest to wielkie, dwupoziomowe podwórko (?) z lokalami na parterze i mnóstwem stolików, oraz restauracją na tarasie. Świetne jedzenie, fajne, otwarte towarzystwo, dokonały bit w tle i bardzo streetowy klimat. W małych lokalach znajdują się bary, malutkie wytwórnie płytowe, w których organizowane są koncerty, koncepty artystyczne lub mini kluby. Reasumując nie umiem tego porównać do niczego, co widziałam dotychczas, jedno jest pewne – POLECAM na niezapomniany bifor.
Bicicletta – jeżeli chcecie trochę spokojniej rozkręcić wieczór, wtedy polecam ten bar / pub. Znajdziecie tu mnóstwo urywających głowę przystawek i dań, które za rozsądną cenę zaczarują Wasze kubki smakowe. KALAFIOR JEST SZALEŃSTWEM. Sporo stolików w środku, kilka na uroczym podwórku, gwar i dobra energia.
Kuli Alma – jak już trochę się rozkręcicie zapraszam do klubów :D Te, które polecam nie mają absolutnie nic wspólnego z miejscami powiedzmy na warszawskiej Mazowieckiej. Sukienki z cekinami czy panowie pod krawatem oraz lasery to nie ten adres. Kuli Alma – miejsce z bardzo dobrą muzyką, ciekawym wystrojem, fajnymi ludźmi i różnorodnością pokoi, w których grają w różnych stylach. Jeżeli od elektroniki wolisz pokrzyczeć przy znanych Ci, dobrych kawałkach – znajdziesz tu swoje miejsce.
Drama – niewielki klub, kameralny i z fajną częścią barową (po części outdoorową) aktywnie działającą także w ciągu tygodnia. Przez lokalesów te dwa miejsca wskazywane są na najlepsze na nocne tany tany.
Dr. Shakshuka – ok, już zabalowaliśmy to teraz trzeba zjeść śniadanie lub późne śniadanie :P W tym celu polecam całym sercem właśnie ten zakamarek Tel Avivu. Kilkadziesiąt stolików wystawionych w bramie między dwoma budynkami, gdzie kwitnie rodzinny biznes. To właśnie jest czarem i prawdą tego dziwnego miejsca, gdzie można zjeść najlepszą shakshukę w mieście – koniecznie zamówcie w zestawie!!!! Wtedy na stół wjeżdża mnóstwo dodatków z całą symfonią smaków. Jest prosto, klimatycznie, uczciwie, uroczo.
Dzielnica Florentin – jeżeli chcecie sami poszperać i poodkrywać zróbcie to właśnie tutaj. Mnóstwo uliczek, podwórek, zakamarków z niezliczoną ilością barów i knajpek czy też półbarów będących po prostu oknem, w którym sprzedają piwko. Właśnie tam posiedzicie w towarzystwie kultowego street artu, o którym obszernie piszą przewodniki.
Miznon – szybki street food w bardzo klimatycznym miejscu? Polecam koncept zwycięzcy (lub jurora? :P nie pamiętam) lokalnego Master Chefa. Wszystko podawane jest w picie – czy to zapiekany kalafior, czy wątróbki drobiowe, pieczone bataty czy ratatouille. Wszystko jest niesamowite, świeżutkie, a dodatkowo serwowane z nielimitowaną ilością sosów i dipów. MEGA i to w dobrej cenie.
Zrób sobie piknik! – a jeżeli wcale nie masz ochoty siedzieć w barach czy restauracjach spokojnie możesz w spektakularnych okolicznościach zrobić sobie piknik! Widok wieczorem na błyszczące miasto z ogrodów starego miasta jest po prostu obłędny!!! Można spokojnie usiąść na murku czy trawie i jeść hummus wzięty na wynos z jednego z tysiąca miejsc. O poranku nie zapomnijcie o plaży, która zapiera dech w piersiach, a śniadanie z widokiem na setki serferów robi wrażenie :P
Tel Awiw jest piękny, magiczny i PYSZNY!
Zaplanuj podróż teraz, bo życie jest tylko teraz ;)