Potrafimy być święcie przekonani, że nasze szczęście czeka tuż za rogiem jak będziemy mieć czegoś jeszcze WIĘCEJ, będziemy jeszcze BARDZIEJ utytuowani, a druga połówka jeszcze MOCNIEJ będzie spełniać nasze oczekiwania. Napieramy na jakiś jeden obszar życia tak bardzo, że totalnie nie mamy czasu zauważyć, że coś zupełnie innego wyje do księżyca. Jakaś inna część NAS prosi o uwagę. I tu pojawia się pytanie: czy patrzysz w dobrą stronę? Czy przez przypadek pędząc po karierę lub szukając spełnienia tylko w związku, nie odwracasz głowy od czegoś, co jest przed Twoim nosem?
Wszyscy znamy takie scenariusze naszego życia, w których ciśniemy na coś bardzo mocno, bo jesteśmy w 100% pewni, że to tam znajdziemy satysfakcje, spełnienie, szczęście – wpisz swoje. Napieramy na więcej podróży, większe sukcesy w pracy, napieramy w faceta, żeby się zmienił. Mielimy, mielimy, wałkujemy ten jeden obszar tak bardzo, że chociaż pewne kwestie idą (opornie) do przodu, jakoś w Twoim samopoczuciu wiele się nie zmienia… Jest średnio – tak jak było. Staram się, bardzo chcę, szukam odpowiedzi, działam, a tu ciągle to samo, ciągle szału nie ma, dupy nie urywa. I o co chodzi w tej całej zagadce? Można wtedy nawet czuć mocne rozczarowanie do wszystkich teorii, że “Jak bardzo chcesz to musi się udać” i tak dalej. O CO CHODZI?
Jak czegoś chcemy tak bardzo, że na to cały czas napieramy – odpychamy to. Dlatego sprawy idą opornie.
Kiedy ciągle napieramy nie ma przestrzeni na to, żeby wydarzyło się COŚ, żeby wleciał czynnik X, który jest poza naszą kontrolą i kurczowym trzymaniem tematu. Żeby oprócz nas mógł działać Wszechświat trzeba po prostu delikatnie popuścić i pozwolić mu działać. ALE JAK PUŚCIĆ SKORO TAK BARDZO CZUJEMY BRAK?
I tu przechodzimy do pytania: czy patrzysz we właściwą stronę? Pytam dlatego, że jeżeli w pewnym aspekcie naszego życia jak na przykład KARIERA, wiemy już dokładnie czego chcemy, jesteśmy już w całkiem dobrym punkcie i ciągle, konsekwentnie idziemy do celu, a wyjące uczucie w środku podpowiada, że wciąż Ci czegoś brak, to znaczy, że czegoś nie widzisz. I wiesz co? Możesz zareagować wcześniej niż w momencie, kiedy za kilka lat już sięgniesz po ten szczyt wymarzonej kariery i okaże się, że BRAK wciąż tam jest. Zamiast przeznaczenia kolejnych miesięcy czy lat na ciśnięcie w obszar, w którym już jest ok, ale wydaje Ci się, że jak będziesz mieć WIĘCEJ to coś się zmieni, proponuję Ci coś zupełnie innego.
Zatrzymaj się. Rozejrzyj, Szczerze zapytaj się siebie – w jakim obszarze mojego życia tak naprawdę czuję wyjący, niezaspokojony brak? Czego nie widzę?
I tu nagle może rozpocząć się zabawa, bo okazuje się, że mamy jeszcze takie obszary jak PASJA, często mocno porzucone, RODZINA, w której relacje są niepoukładane, PRZYJACIELE, których brakuje, CZAS DLA SIEBIE, który jest lekiem na całe zło świata, a totalnie o to nie dbamy, a może też okazać się, że ZWIĄZEK, wcale nie jest tak świetny jak starasz sobie wmówi, zagłuszając to biegnąć po awans. To jest bardzo ważne, żeby zauważyć, że nasze życie składa się z niesamowicie wielu różnych obszarów i wszystkie wymagają Twojej uwagi!!!!
Jeżeli chcemy zaspokoić wszystkie potrzeby czy braki naszego życia i serca za pośrednictwem jednego obszaru (na przykład pracą czy związkiem), to nie ma szans, żeby Twój brak został zaspokojony. Efekt zawsze Cię rozczaruje.
To trochę tak jakby chciało Ci się pić, więc żeby temu zaradzić zjesz kotleta.
Bardzo często spotykam się na sesjach indywidualnych z klientami z takim zjawiskiem, że ktoś przychodzi do mnie z celem zawodowym, a okazuje się, że coś zupełnie innego zostało dawno zaniedbane lub wyparte i wywołuje uczucie braku, które osoba chce zakleić kolejnymi sukcesami. Potrafimy się tak piękne oszukiwać! Tak wspaniale opanowaliśmy zdolność odwracania głowy od tego co niewygodne i wymaga pracy lub wyjścia poza bezpieczną strefę, w której wszystko się udaje ;) Ba! Czy muszę szukać przykładów wśród swoich Klientów? Wcale – wystarczy popatrzeć w lustro :D Szczególnie w okresach, w których mam mniej czasu na zatrzymanie potrafię się tak zakręcić, że w ogóle nie wiem za czym i po co biegnę. Na szczęście teraz zawsze szybko wracam na właściwy tor, ale sięgając parę lat do tyłu mogę śmiało powiedzieć, że potrafiłam żyć w zaślepieniu kilka lat. KILKA DŁUGICH LAT spędzonych na realizacji celów, które i tak nie mogły dać mi tego, czego szukałam, bo coś zupełnie innego wyło o moją uwagę.
Dzisiaj chcę Ci zaoszczędzić tych kilku straconych lat ;) Jeżeli jesteś w momencie, w którym ciśniesz szalenie na jakiś jeden obszar Twojego życia, bo zakładasz, że jak będziesz mieć WIĘCEJ, to coś się zmieni – zachęcam Cię dzisiaj do zatrzymania się. Po prostu powiedzenia sobie STOP, i rozpisania na kartce wszystkich obszarów swojego życia jak RODZINA, PASJA, KARIERA, ZWIĄZEK, PRZYJACIELE, PIENIĄDZE, CZAS WOLNY, CIAŁO I ZDROWIE, WŁASNY ROZWÓJ I DUCHOWOŚĆ, MÓJ DOM / MOJE OTOCZENIE i rzucenie na nie chwili świadomości – czy może w którymś z nich jest tu coś czego nie widzę, bo pędzę, albo nie chcę zobaczyć, bo to za trudne? Możesz nawet ocenić je w skali od 1 do 10 a efekt prawdopodobnie będzie zaskakujący. Tam skryją się Twoje odpowiedzi i braki, które tak bardzo chcesz zalepić kolejną sukienką czy biletem w nieznane ;)
Obiecuję, że dzieją się cuda, kiedy wlaściwie “zdiagnozujemy” naszą sytuację a potem staramy się coś zmienić w części naszego życia, która tak płakała. Sprawy nabierają tempa, wszytko zaczyna nas wspierać i jakby układało się pod nas – takie klasyczne “z górki” oraz “wiatr w żagle”. Wchodzimy w końcu na właściwą drogę – ścieżkę, na którą naprowadza nas serce i tam zaczyna się magiczny ogień prawdziwych zmian. W końcu wszystko staje się jasne, w końcu… jest prawdziwa nadzieja ;) I żeby było śmieszniej, tam gdzie wcześniej tak strasznie cisnęliśmy życie zaczyna SAMO się układać, awanse przychodzą, a facet fajniej się uśmiecha. Wpuszczamy do życia powietrze i w końcu możemy w tym życiu ODDYCHAĆ.
Pooddychaj dzisiaj z tym co tu napisałam, przekreć głowę w inną stronę niż do tej pory i patrz jak dzieje się MAGIA ;)
Wasza Barbra