Co by było gdybyś się nie bała?
Co by było gdybyś miała więcej czasu?
Co by było gdybyś miała odwagę?
Co by było gdyby los bardziej sprzyjał?
Co by było gdybyś stawiała siebie na pierwszym miejscu?
Nie jesteś już zmęczona tymi pytaniami? Tymi ciągłymi wątpliwościami, odkładaniem swoich marzeń na później?
Zamknij oczy i wyobraź sobie, że znikają wszystkie Twoje lęki i obawy. Pomyśl, że wątpliwości zostają zastąpione pewnością siebie i wytrwałością w dążeniu do celu. Widzisz siebie szczęśliwą, spełnioną, pełną nadziei, pozytywnie patrzącą w przyszłość. Ta wizja utula bardziej niż cokolwiek innego, prawda?
Tylko dlaczego wciąż odpychasz ją od siebie? Biorąc na swoje barki jeszcze więcej obowiązków i odpowiedzialności. Przejmując na siebie troski innych, zamartwiając się wszystkim tym, co niekoniecznie warte jest zamartwiania się. Myśli wypełnione masz codziennością i sprawami przyziemnymi, co powoduje, że nie masz już ani miejsca ani czasu na to, żeby przyjrzeć się sobie. Swoim pragnieniom i marzeniom.
Przypomnij sobie tą małą dziewczynkę, która wiele lat temu była beztroska, cały czas uśmiechnięta i która szczerze wierzyła, że spełni się wszystko to, co sobie wymyśli. Jakkolwiek niewiarygodne i absurdalne by to było. Przypomnij sobie swoich rodziców, otaczających Cię dorosłych, którzy choć przyklaskiwali tym pomysłom patrzyli na nie w kategorii dziecięcej fantazji, która uleci z każdą kolejną świeczką na torcie.
A może tak przerwać tę farsę i znów wpuścić do swojego życia tę małą dziewczynkę? Która przypomni Ci, że nigdy nie będzie lepszego momentu niż TERAZ, by zrobić wszystko, żeby Twoje życie wyglądało dokładnie tak jak tego chcesz.
Przez całe życie odgrywamy jakieś role. Przykładnej żony, wspaniałomyślnej matki, perfekcyjnej bizneswoman. Żyjemy tak jak powinniśmy, jak wypada lub jak oczekują od nas tego inni. Czas mija. Dzień za dniem, a my nadal przekładamy nasze życie na jutro, kolejny poniedziałek, następny miesiąc lub za kilka lat. Bo czujemy się niegotowi. Bo musimy odejść w cień, żeby inni mogli spełniać swoje marzenia. Bo czekamy na lepszy moment. Choć tak naprawdę nie wiemy jak ten odpowiedni moment rozpoznać.
To dokładnie tak samo jak życie od weekendu do weekendu. Przez palce przelatują nam dni wypełnione od rana do wieczora obowiązkami i codziennością. Z kwaśną miną budzimy się w poniedziałek i każdy kolejny dzień dopóki w kalendarzu nie ujrzymy piątku i nie zrozumiemy, że wizja wolnego weekendu jest już naprawdę blisko. Pozwalamy na to, by minęło nam aż pięć cennych dni naszego życia. Przeczekujemy tak długo, by znów dotrwać do weekendu, który mija szybciej niż mrugnięcie powiekami, ale jest on dla nas tak cenny bo zazwyczaj właśnie wtedy żyjemy tak jak żyć chcemy.
Dlaczego więc nie zawalczyć o te pięć dni między weekendami i sprawić, żeby nasze marzenia się ziściły?
Ściskam,
Alicja
Alicja Janik dla www.barbra-belt.pl