WAKACJE. Mam pierwszy dzień wolnego, bo show biznes siada na tyłku na kilka tygodni. Toż to czas na relaks! Pozostaje pytanie co fenomenalnego zrobić w te wakacje? Jeżeli kiedykolwiek zabrakło Wam emocji na urlopie, i ,,wszystko już było”, proponuje Wam coś wybitnego, niezastąpionego, jedynego w swoim rodzaju i sprawdzonego… Moja dzika przygoda z Couchsurfingiem.
Chodziło mi to po głowie od kilku lat. Niestety okoliczności nigdy nie pozwalały na zrealizowanie tego abstrakcyjnego planu, jakim jest przyjmowanie obcych w domu, a także obcych odwiedzanie. Wiele osób powie: to niebezpieczne, podejrzane, ryzykowne, z pewnością chodzi o sex etc. Natomiast prawda o couchsurfingu jest zupełnie inna.
Przybliżając ten koncept – jest taka sobie radosna strona, gdzie możesz założyć profil i zacząć podróżować po kanapach na całym świecie. Dostajesz nocleg, a do niego towarzystwo, przewodnika, idealne wejście do kultury kraju ,,od środka”, a przede wszystkim znajomości na lata. To samo dajesz w zamian. Udostępniasz swoją kanapę, gościnność i wiedzę o swoim mieście/kraju będąc przewodnikiem po tym, o czym w książce turysta nie przeczyta. W ten sposób zbudowała się wielka społeczność ludzi, którzy chcą zobaczyć świat tak na serio, a nie tylko powierzchownie z perspektywy wycieczki fakultatywnej.
Czy to jest ryzykowne? W teorii oczywiście że tak. Natomiast w praktyce – nigdy mi się nie zdarzyło nic niepokojącego. Odpowiedni dobór osób – po rekomendacjach, a także intuicji czy dogadasz się z daną osobą czy nie – wystarczy. Do tej pory gościłam w domach ludzi FANTASTYCZNYCH, a we własnym przyjmowałam osoby nieprawdopodobnie interesujące i wdzięczne za gościnę. A sex? Na boga nigdy nikt mi nie proponował, nie sugerował, nawet nie podrywał. Wysyłałam jasne sygnały zarówno swoim opisem w profilu jak i zachowaniem, że NIE JESTEM ZAINTERESOWANA PRZYGODAMI TEGO TYPU, dlatego takich samych ludzi przyciągałam – jasne i klarowne.
Dlaczego to jest taka dobra koncepcja…
Kiedyś na kilka dni przyjechała do mnie Francuzka, serferka z Bretanii. Zasada była prosta, rozmawiamy tylko w jej języku. Po kilku dniach gadania o psie, kawie, imprezach, polityce i falach Atlantyku poziom mówienia po francusku podskoczył mi chyba o 2 poziomy. Lepsza inwestycja niż kurs językowy – polecam każdemu. Innym razem pewien Włoch, którego gościłam poinformował mnie, ż następnego dnia jedzie na Suwalskie jeziora (w jeansowej kurteczce) z nadzieją, że ,,gdzieś tam znajdzie namiot i będzie przez tydzień pływał i spał na brzegu jeziora…” Wpadłam w panikę, zabroniłam, bo zginie – Włoch w dżinsówce w haszczach najzimniejszego bieguna polski? – nie widziałam tego oczyma wyobraźni :D Powiedział:
,,just believe that you are part of the nature – you’ll survive“.
Po powrocie do kraju przesłał mi dość spektakularne zdjęcia z suwalskich jezior i są to stanowczo doświadczenia, których mu zazdroszczę. Jednocześnie przyznał, że było zajebiście zimno :D Innym razem przyjmowałam dziewczyny z Lwowa, to było akurat na początku konfliktu na Ukrainie. Z ciekawością słuchałam ich punktu widzenia, który wtedy absolutnie nie był do usłyszenia/zobaczenia w naszych mediach… Oprócz brokatu, który naniosły do domu z koncertu Florance, zostawiły mi sporo wniosków o świecie, w którym żyjemy, sytuacji politycznej i nieświadomości, w którą jestesmy wpędzani…
Ale, ale… sama też pokusiłam się o wizytę w czyimś domu na obcym lądzie. Włazisz do domu pełnego Francuzów (tak, znowu ten kierunek :P), gotują Ci, podają wino i śmieszne papieroski, rozmawiacie do rana o wszystkim, niczym, ale zawsze bardzo emocjonalnie, jak to w tym narodzie bywa. Imprezy jak to imprezy, działo się wiele, widziało się dużo, ale fotografie (oprócz pierwszej) pozostawię dla siebie i swoich zagranicznych znajomych :D Potem śpisz na materacu/kanapie na środku domu, o 8 rano na Twojej głowie siada kot, a 8.30 monter internetu budzi Cię po prostu ,,Bonjour”. Pijesz wino (którego w domu nigdy nie brakuje) siedząc na tarasie i rozmawiając z sąsiadami… Nie jak turysta, tylko jak jeden z nich. Miasto poznaje się kompletnie z innej strony, której nigdy nie zobaczyłabym idąc po mapkach, przewodnikach czy nawet blogach innych zwiedzających wcześniej to miejsce. Wchodzisz w życie innego narodu i jest to tak cholernie niepowtarzalna sprawa, że zaklinam wszystkich SPRÓBUJCIE.
Mogę śmiało powiedzieć, że wątki związane z Couchsurfingiem to najbardziej niecodzienne wspomnienia z ostatnich 2 lat mojego życia. Są same plusy takiej formy ,,spędzania czasu” i daję sobie ręce uciąć, że nie będziecie żałować, no chyba, że jest tu ktoś nieco apołeczny, to odradzam :D I jeżeli myślicie, że couchsurfing uprawiają ci, którzy nie mają kasy na nocleg, to jesteście w grubym błędzie. Ludzie robią to PRZEDE WSZYSTKIM z chęci poznania świata tak na serio, a nie z przyczyn finansowych – takie są moje doświadczenia.
Natomiast dla tych, którzy nie są hardcorami mojego pokroju, a wakacje muszą mieć dopięte na ostatni guziczek, nie lubią ryzyka i chcą mieć 100% pewności, że nie będzie niespodzianek polecam nabycie wycieczki zorganizowanej o tutaj Lastowicze.pl. Gwarancja jakości Pasek.
Podróżujcie dzieci, to ważne!
Podróżowanie jest brutalne. Zmusza cię do ufania obcym i porzucenia wszelkiego co znane i komfortowe. Nic nie należy do ciebie poza najważniejszym – powietrzem, snem, marzeniami, morzem i niebem
Cesare Pavese
Instagram true stories :)
#couchsurfing
6 comments
jestes hardcorem :D nie wiem czy bym sie zdecydowala
raz spróbowałem – zacząłem od wycieczki do Włoch. Jest trochę adrenaliny ale warto było. Planuję teraz przyjmowac u siebie
Zgadzam się w 100%!!! Couchsurfing to najlepszy sposób na podróżowanie, szansa na poznanie wspaniałych ludzi i naprawdę ODKRYCIE MIASTA. Korzystam, korzystałam i korzystać będę i zawsze każdemu z całego serca będę polecać bo WARTO!
Kasia… Jakie kierunki do tej pory warte polecenia?
W USA bywasz więc San Francisco i DC polecam bardzo mocno właśnie przez moich niesamowitych couchsurferów i klimat tych miast, jak jeszcze na dokładkę będziesz chciała zafundować sobie wakacje to tylko i wyłącznie mojito pod palmą w PUERTO RICO :D a co do Europy to Paryż i Bruksela urzekły mnie dopiero właśnie przy couchsurfingu, wcześniej brakowało TEGO CZEGOŚ :)
San Fran mi się MARZY i planuje niebawem. Będę Cię molestować o namiary na CS jak będę się wybierać. Paryż na CS już we wrześniu !!!!:)