Można by pomyśleć, że najstraszniejsze dla gwiazd są portale plotkarskie i gazety tegoż typu. Tymczasem większość treści, które pojawiają się gdziekolwiek powstają przy udziale gwiazdy – skomentowała, opowiedziała, zapozowała itp. Prawdziwy mordor odbywa się tam, gdzie gwiazdy nie ma, nigdy nie było, a mimo wszystko historii jest milion, czyli w USTACH TŁUMU, bo gwiazda to ich WŁASNOŚĆ mogą z nią zrobić co chcą…
Z racji swojej pracy mam zupełnie inne spojrzenie na cały gwiazdorski świat. Dużo bardziej świadome spojrzenie, dlatego traktuję celebrytę nie tylko jako źródło newsów, ale także jak człowieka, bo rozumiem, że imprezowy wycinek, który widzę to jego praca. Społeczeństwo myśli zupełnie inaczej – dla ludzi gwiazda jest ROZRYWKĄ czyli ich WŁASNOŚCIĄ. A przecież jak coś jest MOJE to mogę z tym zrobić co chcę, prawda?
Trzy miliony razy byłam w sytuacji, kiedy ktoś, żeby być ciekawszym i fajniejszym ,,w towarzystwie” opowiadał bajecznie nieprawdziwe historie. Otóż wystarczy, że ktoś siedział 7 stolików od jakiejś znanej twarzy i już czuje, że ma prawo do opinii, że ta osoba jest jakaś zarozumiała i w ogóle z wyższością na ludzi patrzy. Wystarczy, że ktoś donosił catering na koncert i otarł się o artystę i już ,,noo my razem pracowaliśmy przy takim koncercie, fajny jest / nudny jest / strasznie się obnosi”. A już moje ulubione są historie, które serio są wyrwane z innej casoprzestrzeni. Kiedyś usłyszałam, że pewna gwiazda jest czyjąś sąsiadką i wyprawia straszne rzeczy, kiedy jednocześnie właśnie mieszkała dokładnie pode mną. Założę się, że minęli się na jakimś osiedlu i starczyło – wychodzi na to, że bezpieczniej jest mieszkać w bezpośrednim sąsiedztwie dziennikarki show biznesowej niż z plotkarzem w jednym mieście :P . Było też tak, że słyszałam, iż jakaś gwiazdka za każdym razem wychodzi z klubu z innym, jest puszczalska i w ogóle cały pakiet rozwiązłości. Rozmówca nie wiedział, że ta osoba ma partnera od lat, tylko go nie pokazuje i raczej do puszczalskiego charakteru jej daleko. Historie o tym jak ktoś był naćpany też są super – i chociaż pewnie sporo osób rzeczywiście jest, to wysnuwanie takich wniosków, bo pewna celebrytka dłużej siedziała w toalecie to chyba too much? Co więcej ludzie czują, że mają prawo do oceny. ,,Gwiazda jest osobą / rozrywką publiczną, więc mam prawo oceniać”. I wtedy to już suchej nitki nie zostawia się na nikim. Wszystko można – najgrubiej powyzywać od idiotek, prostytutek, złodziei i narkomanów. No limit. Myślę, że doskonale to znacie ze spotkań towarzyskich…
W takich sytuacjach siedzę cicho i wysłuchuję jak ludzie zmyślają, kłamią i ubarwiają, żeby być ciekawszymi. Nie wychylam się jak jakiś żołnierze prawdy, bo z kolei ja nie potrzebuję pozycjonować się w towarzystwie znajomością z gwiazdami. Jednocześnie dziwne jest to, że słucham historii o ludziach, których od dawna znam, widuję kilka razy w tygodniu i wiem, że 90% tych historii to plankton do bycia ciekawszym i podziwianym, który nie ma nic wspólnego z prawdą. Chociaż się nie ,,kumplujemy” a nasza relacja jest bardziej zawodowa niż prywatna, to myślę sobie ,,słabo” bo wiem, że są w tej chwili ROZRYWKĄ, i muszą się z tym pogodzić, bo taka jest ich praca. Co ciekawe, mimo że ludzie najczęściej wiedzą czym się zajmuję, to zamiast starać się jakoś ,,hamować”, żeby nie przedobrzyć, bo wiedzą, że mogę znać prawdę, to wolą jeszcze bardziej ubarwić BO A NÓŻ ICH NEWS BĘDZIE NA PUDELKU. To jest dopiero afrodyzjak. No nie, nie będzie :) Takie historie jednym uchem mi wpadają, drugim wyfruwają w zapomnienie.
Mam zawód medialny i też zdarza mi się oberwać w rożny sposób. To normalne, nie przeszkadza mi. Ale raz miałam sytuację do prawdy uroczą, dlatego wartą opowiedzenia. Kiedy kupiłam mieszkanie bywałam często na posesji z przyczyn oczywistych, mimo że jeszcze nawet nie przeniosłam tam swoich rzeczy. Natomiast okazało się, że mam sąsiadkę, która przechodząc obok rozpoznała mnie i podzieliła się tą informacją ze znajomą dodając, że GŁOŚNO UPRAWIAM SEX i ona nie może spać w nocy bo mieszka pode mną. 1) w mieszkaniu znajdowały się gołe ściany, dlatego niewątpliwie znalazłabym przyjemniejsze miejsce do krzyków 2) nawet nie miałam faceta :P 3) pode mną jest pomieszczenie gospodarcze, a nade mną puste mieszkanie, więc było niemożliwe, żeby była moją bezpośrednią sąsiadką. Zasłużyłam sobie bo przechodziłam. Żeby było zabawniej koleżanka, do której newsa skierowała okazała się moja znajoma z dawnych lat, która przekazała tę uroczą informację do mojej osobistej przyjaciółki – z dokładnym opisem aparycji osoby, imieniem i nazwiskiem :P Smutny los… Sąsiadka czuła, że musi mnie przeprosić, bo przez kolejne kilka lat mijałaby mnie chyba zakładając torbę na głowę. Wykazała się odwagą i PRZEPROSIŁA, a plotkę uargumentowała tym, że ,,jestem jedyną młodą osobą w klatce, więc myślała, że to ja”. No bzdura, bo są głównie młodzi, ale to już pomijam. Wyjaśniłam jej, że może takimi bzdurami kiedyś kogoś skrzywdzić, a następnie wybaczyłam, bo odwaga cywilna to też rzadkość. Teraz nawet się lubimy. Taki wniosek – skoro nawet ja miewam tego typu sytuacje, to jak usiane kłamstwami muszą być życiorysy osób typu Doda. Sądzę, że OSTRO.
Nie lituję się nad gwiazdami – wiele z nich to osoby, które są same sobie winne, bo wysyłając dziennie kilkadziesiąt informacji na Snapchacie, pokazują, że całe ich życie (włącznie z tym co jedzą, z kim imprezują i ile wódki wypili) należy do nas – do ludzi. Jeżeli tak wybierają, to trudno się dziwić, że potem każdy detal z ich życia trafia na języki. Ale są i tacy, którzy rzeczywiście woleliby miewać prywatność, a i tak nigdy jej mieć nie będą. Trochę złe.
Smutna prawda – ludzie uznają gwiazdy za swoją własność, z którą mogą zrobić co chcą – powiesić na ścianie, ale też oczernić i opluć. Czują, że mają prawo oceniać od A do Z, ubarwiać i wydawać kategoryczne sądy, bo ta rozrywka NALEŻY DO NICH więc mogą. Wyobraźcie sobie koszmar, w którym każde miejsce, do którego pójdziesz może wygenerować 100 nowych osób, które Cię widziały, więc już oczywiście ZNAJĄ i mają opinie na Twój temat. Każdy krok jest pod obserwacją – i nie, nie obserwacją paparazzi czy portali, pod obserwacją LUDU, a to on jest najokrutniejszy.
No więc jak jest z tą sławną. Blask, raj, marzenie, eldorado?
Więcej o mojej teorii na temat show biznesu, a także o UWAGA !!! MODZIE (jestem pewna, że już niedługo ktoś, gdzieś nazwie mnie ,,szafiarką” :P) w wywiadzie dla Przyłapaninamodzie.pl o Tutaj.