Kiedy zdałam sobie sprawę z tego ile czasu zmarnowałam na myślenie o sobie w kategoriach „za niska”, „za gruba”, „za brzydka”, „za głupia” to byłam autentycznie na siebie wściekła. Odbierało mi to mnóstwo pewności siebie, a co za tym idzie mnóstwo szans. Bałam się wychodzić ze znanej strefy swojego życia, którą wygodnie urządziła sobie introwertyczna część mnie. Bo nie chciałam, żeby inni zauważyli, a co gorsza skomentowali to, co w sobie nienawidziłam. Ostatecznie skupiałam na tym swoją uwagę i poświęcałam mnóstwo energii na sabotowanie samej siebie. Przez to inni doskonale wiedzieli czego w sobie nie lubiłam. Bo ciągle o tym mówiłam.
Sama decydowałam do czego się nie nadaje, bo przecież jestem taka nieidealna. Wiecie co jest najgorsze?
Że nikt po za mną nie widział mojego za dużego nosa, za małego biustu, grubych łydek czy wąskich ust. A nawet jeśli, to nie myśleli o tym dłużej niż trzy sekundy bo zwyczajnie ich to nie interesowało.
Kiedyś zapadłabym się pod ziemię, gdyby ktoś głośno wypowiedział się na temat tego, co jest moim kompleksem. Dziś sama często z nich żartuję. Zaczęłam też je akceptować albo po prostu nauczyłam się z nimi żyć. W szerszym rozrachunku przestało to mieć takie znaczenie. Żadna z tych rzeczy w rzeczywistości mnie nie ogranicza. A nawet przeciwnie. Sprawia, że jestem jedyna w swoim rodzaju.
Będąc nastolatką obiecywałam sobie, że jak już będę zarabiać to zrobię sobie operacje plastyczne, żeby pozbyć się tego czego w sobie w lubię. Na szczęście z wiekiem obsesja na punkcie kompleksów minęła. Duży wpływ na to miało przeglądanie starych zdjęć w rodzinnym domu. Trafiłam na fotografię mojej prababci, którą rodzina wspomina zawsze z uśmiechem na twarzy. Wszyscy zgodnie twierdzą, że jestem jej kopią. Sama też to dostrzegam. Mamy takie same nosy, tak samo szpiczastą brodę, podłużną twarz i drobną budowę ciała. Gdybym zrobiła sobie te wszystkie operacje plastyczne totalnie przestałabym ją przypominać. Pozbyłabym się czegoś, z czego teraz jestem szalenie dumna.
W dobie social mediów wygląd stał się kategorią, za pomocą której wartościuje się ludzi. To nie konkretne cechy charakteru, osobowość czy umiejętności są najważniejsze, lecz to czy ktoś wygląda dobrze czy nie. Za pomocą edycji zdjęć zapomnieliśmy już, że na naszej twarzy są zmarszczki, popękane naczynka i trądzik, a na ciele cellulit, rozstępy, pieprzyki i blizny. Po co retuszujemy coś, co nas wyróżnia? Usuwamy coś, co jest poniekąd mapą naszego życia.
Zamiast myśleć o tym co w nas jest do poprawy pomyślmy o tym, co w sobie lubimy. Duże oczy? Gęste włosy? Smukłe dłonie? Z pewnością jest tego mnóstwo. Potencjalne kompleksy zawsze możemy spróbować przebudować na zalety. Na przykład zmarszczki. To nie dowód na to, że się starzejemy, ale że jesteśmy dojrzalsze i bardziej doświadczone.
Kolejna sprawa to jakiś dziwny nawyk, z którym chyba się rodzimy, bo niemalże od zawsze zaprzeczamy komplementom. Nie wiem dlaczego to robimy. Wiem, że musimy to zmienić. Sama nad tym pracuję. Gdy słyszę komplement to w głowie od razu pojawia mi się masa pomysłów na to, żeby się z tym nie zgodzić. Nie wypowiadam tego jednak na głos. Czekam, aż ten automatyczny odruch się uspokoi, uśmiecham się i dziękuję. Po prostu. To nic złego przyznać, że pięknie się wygląda lub zrobiło się coś dobrze. Zdecydowanie za rzadko chwalimy same siebie.
Wciąż mnóstwo jest sytuacji, kiedy myślę, że chciałabym wyglądać inaczej. Później przypominam sobie, że mam światu coś więcej do zaoferowania niż ładna buzia. Poza tym zobaczcie jak rzadko myślimy o tym, jak wiele innych funkcji oprócz “wyglądania” spełnia nasze ciało – zapominamy o wdzięczności, że mamy ręce, nogi, że codzinnie wykonują tyle kroków i obowiązków. Zapominamy, że to wcale nie jest oczywiste – nie każdy ma tak gigantyczny luksus – luksus, do którego my mamy tylko ciedzienne pretensje, że te nogi nie są wystarczająco jakieś. Dodatkowo zapominamy, że to ciało jest domem naszej duszy i to jest jego największa zasługa – doceniajmy je za to, a ono się odwdzięczy ;)
Moje ciało spełnia wszystkie funkcje, dzięki którym mogę ten świat podbijać.
Masz ode mnie zadanie na wieczór. Stań przed lustrem i pomyśl o sobie w cieplejszy sposób niż robisz to zazwyczaj. Miłego odkrywania swoich zalet!
Ściskam,
Alicja
Alicja Janik dla www.barbra-belt.pl