Tak to już jest w miesiącach zbliżających świat do jesieni, że nawet w miejscu, w którym panuje permanentna egzotyka, czasami słońce wybiera się na mały urlop. Dłuższego urlopu niż 1,5 dnia jeszcze tutaj nie widziałam – i chwała za to. Montpellier jest miastem gdzie w ciągu roku jest tylko około 80 pochmurnych dni, które rozłożone na cały rok powodują, że można śmiało powiedzieć, że słońce jest cały czas (z perspektywy polskiej niewiasty, która za swego życia zna raczej odwrotne proporcje). Jednak kiedy zdarza się moment, że aura nie jest do końca plażowa, żeby nie czuć się jednostką leniwą należy spożytkować czas w inny sposób, Tak w ramach słynnego powiedzenia ,,cudze chwalicie swego nie znacie” postanowiłam NAJPIERW zbadać uroki Montpellier, zanim zacznę zwiedzać resztę Francji.
Kilka zdjęć, w celu zobrazowania uroku całej sprawy :) Oczywiście nie sposób pokazać wszystkiego, z resztą nawet nie mam zdjęć każdego wartego uwagi obiektu, bo jest tego tutaj sporo. Po przygotowaniu zdjęć, które chciałabym wrzucić poczułam się trochę jak za czasów początków bloga – słodkie ponad 4 lata temu, gdzie jako nieokiełznana nastolata ładowałam tutaj zdjęcia HURTOWO :P No cóż relację ze zwiedzania ciężko przedstawić jest słownie.
Dość urocza rzecz wydarzyła się tego dnia – DESZCZ. Widząc chmury zabrałam ze sobą moją niezniszczalną kurtkę anty-krople, jednak szanowny opad zawitał na jakieś 2 minuty w postaci 20 kropelek… do prawdy chwyta za serce po tylu dniach upału :D
Rzeka Lez. Rzeka jak rzeka – płynie :D Ta jednak robi wrażenie o tyle, że otoczenie wokół niej zostało fajnie zaaranżowane, co sprawia, że jest to idealne miejsce do spędzenia lunchu, przejażdżki na rowerze, czy zrobienia nocnego pikniku (co zamierzam uskutecznić – wszystkie z wymienionych). Z resztą znalazłam tam idealne miejsce do zrobienia pokazu mody – na kładce łączącej 2 brzegi rzeki (dokładnie tej, z której robione jest zdjęcie) – kładka byłaby wybiegiem malowniczo usytuowanym pod gwieździstym niebem, a widownia umieszczona byłaby na małych łódeczkach po obydwu stronach oświetlonej kładki… ah ta moja fantazja :P Na zdjęciu ,,moi” Brazylijczycy – Larissa i Daniel :)
A na deser był relaks. I to nie byle gdzie, bo na całkiem niemałym trawniczku. Jest to WIELKA TRAWA – śmiało mogę tak to nazwać – usytuowana przed jednym z najpopularniejszych budynków w mieście, który zwie się Antigone. Strasznie brakuje mi w Polsce takich miejsc, gdzie można najzwyczajniej w świecie posiedzieć na trawie w centrum miasta. Tutaj taka potrzeba spełniana jest w sposób spektakularny :) Małe obiekty to Larissa i ja.
Tak w ogólnym ujęciu wygląda mały kawałeczek miasta. W kolejnych odsłonach zaprowadzę Was w inne zakamarki M. Ale najpierw przede mną spektakularna podróż w kultowe rejony. Od piątku atakuję Niceę, Cannes i Monaco. Przy odrobinie szczęścia może zawitam także do St Tropez.
Czyli jednym zdaniem, niczym w tanim teleturnieju: ,,Bądźcie Państwo z nami w kolejnym odcinku >>Gdzie się znajdujemy?<<“
20 comments
Nic dodać nic ująć, no może tylko bez tej głowy trochę brzydko wygląda, ale można przemontować z naszej Syrenki i będzie git! :)
A ten budynek na samym dole, to co dokładnie jest?
Pierwsze co pomyślałam to to, że jesli u nas bylaby taka trawka to bylaby rajem nie dla takich osob jak Ty doceniajacych jej piekno ale dla wlascicieli pieskow :D
Ślicznie jest.
A psie kupy nie są żadnym problemem jeśli właściciel Psa myśli i sprząta po swoim przyjacielu.
Ślicznie jest.
A psie kupy nie są żadnym problemem jeśli właściciel Psa myśli i sprząta po swoim przyjacielu.
Raczej chyba się pilnuje takich rzeczy? Mandaty wstawiają za psie pozostałości.
Patrycja- oczywista oczywistość jednak nie wszystkim znana i nie przez wszystkich przestrzegana ;] Wiele osób nic sobie nie robi nawet z mandatów
Basiunia w kapturku :)
Aaaale masz tam fajnie,a tego slonca…..coz,zazdraszczam diabelnie (ale to juz przeciez wiesz:)
Ja wlasnie za to uwielbialam (nadal uwielbiam!)Twoj blog na fotologu,ze relacje ze swych jakze spektakularnych podrozy okraszalas fotami,ladowanymi hurtowo i bez umiaru.Dlatego baaardzo brakuje mi dostepu do tychze wpisow i od razu dodaje,ze najwspanialsze w tym wszystkim bylo to ze dzieki Tobie mozna bylo prawie poczuc ten klimat-ja osobiscie uwielbiam rowniez te wirtualne podroze:) Marzy mi sie podroz do “jułesej” a to przez wzglad na te oogromne miasta,wielgachne budynki i generalnie ruch i gwar 24h na dobe.Dla mnie szczytem szczescia byloby zamieszkac w takim osmiomilionowym miescie,najlepiej w samiutkim jego sercu gdzie gwar jest najwiekszy:)
Laduj foty,relacjonuj,zupelnie sie nie krepuj:)Hehe,ja bede oczywiscie sledzic z wypiekami na polikach:]
To wspaniale, ze wybierzesz sie na Lazurowe Wybrzeze. Sama nie mialam jeszcze okazji tam pojechac, ale za kazdym razem, kiedy widze zdjecia stamtad wpadam w zachwyt. Zwlaszcza Monaco wydaje mi sie tak interesujacym miejscem. Jaka to odleglosc z Montpellier? Pewnie nie wiecej niz 200 km?
Podjarana fotami zapomnialam troszke pubolewac;nad czym?Otoz lat temu kilka malo brakowalo,a na stale osiadlabym w Marsylii-Boziu,jak teraz mialabym do Ciebie blisko!!!!Nic tylko sie ugryzc w zad…:)
Nudno bez Basi…:(
Ano nudno:/
Byłam a Aix, ale jakos mi Francja nie podpasowała, ale ta Basiowa fajnie wygląda;)
Co to psich kup, to naprawde nie filozofia posprzatac, zwłąszcza jak masz psa gabarytów mojego ( znaczy anorektyk;) )
COME BACK
Barberella widac pilnie sie uczy,jest to przyznaje jakas okolicznosc lagodzaca:)
Ale jak szostek nie bedzie…..to beda baty:]
WRÓCIŁAM !!!! 4 dni odcięcia od świata na lazurowej ziemi – cudownie. Od jutra zaczynam wszystko opisywać. Było fantastycznie i oczywiście nie obyło się bez ekscesów – jak to u mnie :P
hej Basiu, wlasnie przeczytalam “Pachnidlo” i czesc akcji dzieje sie w Montpellier, przypominalo mi to o Tobie, udanego pobytu zycze i obys nie trafila tam na Jana Baptyste ;))
No to czekamy >zaciera rece< :]
Normalnie pobilam swoj rekord komentarzy pod jednym wpisem,malo tego-wykorzystalam chyba polroczny limit:P
Ale zawsze warto:)
Patry… czytałam Pachnidło !! tylko jeszcze wtedy chyba nie znałam Montpellier bo nie przypominam sobie. Muszę wrócić do tej książki :D
inna basia… nie krępuj się :P
Nie moge sie doczekac na relacje z Lazurowego Wybrzeza!