Pisząc ten tekst jestem w trakcie 16-godzinnego lotu powrotnego z rajskiej Indonezji. Czy warto lecieć na Bali? Czy jest sens podróżować tyle czasu na drugi koniec świata na tę legendarną już wyspę? Co właściwie można odkryć na Bali, na które przylatują ludzie z całego świata, a nawet osiedlają sie tam na stałe porzucając swoje zachodnie życie? Ja i moje przyjacióki słyszałyśmy wiele opinii, dlatego musiałyśmy wyrobić sobie swoją. Po ponad 2 tygodniach podróży po różnych częściach Bali odpowieź brzmi ZDECYDOWANIE WARTO – jest tu bardzo wiele do odkrycia, a ja pokochałam tę wyspę z dokładnie 5 powodów. Co można odkryć na Bali?
1) Nie ma jednego Bali. Ta wyspa ma mnóstwo odsłon, zobaczyłam to bardzo dobitnie zmieniając lokalizację co kilka dni – 30 km różnicy i widzisz zupełnie inny klimat. Podróż zaczęłyśmy od Półwyspu Bukit, na którym jednocześnie możesz totalnie się wyciszyć w jednym z magicznych hotelików, a następnie po kilkunastu minutach samochodem trafić do wspaniałych beach barów na klifach (np. Single Fin!) lub do gwarnych restauracyjek w Jimbaran nad brzegiem Oceanu. To także tutaj odwiedzisz najpiękniej położoną na wyspie Świątynię Uluwatu, gdzie przy zachodzącym słońcu organizowane są niezwykle pokazy tańca balijskiego. Wystarczy spędzić kolejne 2 godziny w samochodzie (tyle pokonuje się 30 km przy balijskich drogach i korkach !) i trafiasz do gwarnego Canguu – serferskiego raju z czarnymimplażami, z mnóstwem szkółek, serferskich barów czy bardzo spektakularnych miejsc do plażowania i jedzenia jak La Brisa. Do tego na każdym rogu są designerskie SPA czy bardzo kreatywne i minimalistyczne concept story. To wszystko zmieszane z biedą indonezyjskich uliczek. Z kolei na kontraście w Ubud lądujesz na bazarze, gdzie znajdziesz i mydło i żyrandol i drewnianego penisa – otwieracz do piwa za “good price” :D Z kolei SPA będzie to pokoik w podwórku za zasłoną z koca, gdzie masaż robi Ci 70-letnia Indonezyjka i wiesz, że nie można było trafić lepiej. To także w Ubud na każdym kroku zobaczysz piękne świątynie, a odjeżdżając od centrum zanurzysz się w dżungli i centrach medytacji. A jeżeli popołyniesz dodatkowo na wyspy Gili trafisz do pełnoprawnego raju z plażami w kolorach jak z kreskówki. Jeżeli komuś nie podoba się Bali i okolice to możliwe, że zobaczył niewłaściwe Bali – trafił jedynie do bardzo turystycznych kurortów, które na całym świecie są mocno “spłaszczone” kulturowo i nie wyruszył w podróż po wyspie szukając prawdziwego ducha Indonezji. Nie ma jednego Bali i to w nim kocham najbardziej
2) Bajkowe noclegi. Nigdzie na świecie nie spotkałam tak obfitej, różnorodnej i klimatycznej bazy noclegowej jak tutaj. Do tego za świetne pieniądze! Spałyśmy w sumie aż w 6 miejscach i wszystkie były strzałem w 10, mimo że niktóre wyszukiwałyśmy w dniu przyjazdu do danej miejscowości! Niebywale położone hotele, boska aranżacja przestrzeni, atmosfera ciszy i skupienia, do tego klimatyczny luksus dostępny w bardzo dobrych cenach. O tym w kolejnym poście z konkretnymi rekomendacjami miejsc!
3) Harmonia ducha i ciała. Najważniejsza lekcja tego wyjazdu. Dla Indonezyjczyków ciało to nie ciuchy, medycyna estetyczna czy hybrydy na paznokciach. To nie aspekt jedynie wizualny jak w naszym świecie. Cialo nie ma “wartości” tylko wtedy, kiedy jest atrakcyjne i wpisuje się w aktualne kanony, a w przeciwnym razie trzeba sie go wstydzieć i mieć kompleksy. To ciało jest traktowane jak świątynia duszy, o które w detalach dba się niezależnie od tego jak wygląda i w każdym wieku. Naturalne podejście, składniki produktow najwyższej jakości i MASAŻE dla każdego, na każdym kroku i bardzo tanio. Spa to nie rytual dla pań z pieskiem, ale przede wszystkim dla robotnika, który ciężko pracował cały dzień na budowie i potrzebuje rozmasować bolące ciało. To jest piękne i godne podejście!
Tak samo mocno dbają o ducha. W Ubud na każdym kroku widzimy świątynie, posągi bożków, a na calej wyspie nawet przed wejściem do butików leżą dary dla Boga. Ale nie religijność uderza tutaj najmocniej, a właśnie DUCHOWOŚĆ, której bazą jest dla nich codzienne zachowywanie życiowej RÓWNOWAGI. Bez równowagi w życiu, bez równowagi w relacji, bez szczerej wymiany, bez równowagi ducha i ciała – nie ma nic. Dzięki temu ci ludzie aż błyszczą wewnętrznym blaskiem, serdecznością i spokojem, bo skupiają się na równi na sprawach codziennych jak i tych metafizycznych. To ciekawe, że w naszej kulturze dba się o bodźce i chwilowe emocje – butiki, kluby, sklepy z alkoholem są na każdym kroku, lub też o szablonowość i religijność – to wszystko nie ma nic wspólnego z duchowością. I jakoś mimo tych wszystkich bodźców i ram większość ludzi taka szara i przygaszona, mimo że każdy z nas posiada pewnie ze 100 razy więcej przedmiotów i możliwości niż przeciętny Indonezyjczyk. Mam wszystko a często nie mamy nic. Oni mają bardzo mało, a mają wszystko, ciekawe… prawda?
4) Ludzie! Mogą być dżungle, wodospady i rajskie ptaki, ale najmocniejszym element Indonezji sa jednak jej mieszkańcy. Nigdzie nie spotkałam się z aż taką serdecznością – absolutnie szczerą i bezinteresowną, z taką ilością uśmiechu, ale przede wszystkim lekkością bycia mimo najczęściej bardzo trudnych warunków materialnych. Mają w sobie spokój, który z całą pewnościa wynika z rozwiniętej duchowości i małej koncentracji na sprawach materialnych. Dobrym dowodem jest wynajęcie kierowcy na cały dzień, co moim zdaniem jest najlepszym sposobem na zwiedzanie okolic swojego pobytu. Taka osoba za niewielkie, z góry ustalone pieniądze spędzi z Tobą cały dzień pokazując ciekawe zakamarki, jednocześnie pomagając w każdym detalu, dbając o Twój komfort, czekając nawet 2 godziny jeżeli potrzebujesz zjeść lub objerzeć zachód słońca i nawet na chwilę się nie skrzywi, że jest zmęczona czy zła. Uśmiech cały czas uśmiech. Z na końcu jeszcze upewnią się czy szczęśliwie doleciałaś do “Polandii” jak to ładnie nazywają :P Mają w sobie mnóstwo ciepła, radości, uśmiechu, wdzięcznośći za małe rzeczy i przede wszystkim MIŁOŚCI do drugiego człowieka.
5) No właśnie… MIŁOŚĆ. Gdyby zapytać człowieka zachodu co jest podstawą ideologii w jego świecie trudno zgadnąć co powiedziałaby każda ze spotkanych osób. Może sukces, może spełnienie, może pieniądze, może rodzina? W Indonezji odpowiadają krótko i konkretnie: równowaga i MIŁOŚĆ. Miłość rozumiana jako wzajemne połączenie wszystkich ludzi, wymiana, w której dobra energia wraca, to co robisz drugiemu zawsze wróci do Ciebie, dlatego wszyscy dają sobie to co najlepsze z siebie samych. Osoba, której wcale dobrze nie znałyśmy zapytana o to, co dla nich znaczy miłość odpowiedziła ” It means that I love you all”. Czyż to nie piękne?
Najbardziej mocnym doznaniem wyjazdu był dla mnie rytuał oczyszczenia w Śwątyni Pura Tirta Empul w okolicach Ubud. Pod okiem duchownego medytowałyśmy i przechodziłyśmy przez cały proces obmywania w świętej wodzie. Wszystko w ramach własnych wierzeń czy religii, Hinduizm Balijski był tutaj tylko bazą jako religia, która uważa, że nie ważne która religia czy ideologia Ci służy – najważniejsze jest, żeby nie pozostać człowiekiem bez wiary i duchowości. Podczas prowadzania nas do tego procesu nasz duchowy przewodnik mowił nam wiele rzeczy, ale jedna totalnie mnie ujęła. Dojrzały mężczyzna, z pełnym spokojem w oczach i totalną pewnością powiedział:
“Odpowiedzi szukaj tylko w sercu, podażaj tylko za nim. Tam jest miłość. Z glowy wychodzą same problemy. Masz problem? Medytuj, głęboko oddychaj, odpowiedzi przyjdą same. Nie szukaj odpowiedzi w głowie, tam jej nie znajdziesz.”
Totalnie mnie to rozwaliło, bo chociaż dokładnie to wyznaję, to jest w tym coś magicznego, kiedy słyszysz to na samym końcu swojej podróży od doświadczonego życiem człowieka na końcu świata. Wspólnie uznałyśmy, że szukałysmy na Bali różnych odpowiedzi – każda w innym temacie. Ale nieoczekiwanie dostałyśmy jedną, spójną, konkretną odpowiedź, która spowodowała, że wracało się jakoś tak bardzo lekko do naszego świata, który przecież ma zupełnie inne wartości…
Z tych właśnie 5 mocnych powodów pokochałam Bali. Dlatego odpowiadając na pytanie… “Czy warto lecieć na Bali?” odpowiem… Jeżeli szukasz raju na ziemi, inspiracji i chcesz naładować się mocą – tam to znajdziesz. Jeżeli wylądujesz z oczekiwaniami, że Bali znajdzie Ciebie… nie wydarzy się nic. Na Bali wierzy się w siłę przyciągania – podobne przyciąga podobne. Dostajesz to, na co jesteś otwarty. Otwórz się na wspaniałości tej wyspy, a dostaniesz więcej niż możesz się spodziewać… ;)
PS W kolejnym poście recenzje konkretnych hoteli oraz cała lawina ohów i ahów nad wyspami Gili, które KONIECZNIE trzeba odwiedzić będąc na Bali.
2 comments
Pięknie, widać, że sprawiło Tobie to ogrom radości. A na muralu ktoś zupełnie podobny do Ciebie! :)
Monika… faktycznie – nie zauważyłam :D a szczęścia było MNÓSTWO!!!