Ostatnio po moim grzecznym pytaniu na instatories @barbrabelt uraczyliście mnie wielkim zalewem rekomendacji seriali z Netflixa, za co BARDZO DZIĘKUJĘ. Weekend spędziłam oglądając – po kołdrą, z pizzą i psem. Było ekstra. Zaznaczam, że prosiłam Was o optymistyczne, miłe i sympatyczne bądź mądre tytuły. Nie chciałam depresyjnych tasiemców o mordercach , depresjach i wykolejeniach psychicznych, chociaż wiem, że to te są najbardziej popularne w serwisie – dlatego nie korzystałam z oficjalnych list TOP OF THE TOP. Zaczynamy! TOP 5 optymistycznych seriali na Netflix.
Postanowiłam to wszystko podsumować i Wasze rekomendacje spisać na jednej liście, a do tego stworzyć swoją – ze starymi, dobrymi pozycjami, które kocham i uwielbiam.
W Waszych rekomendacjach najczęściej pojawiały się następujące pozycje
- Dom z Papieru – niezaprzeczalny zwycięzca, dostałam trzy miliony wiadomościz tym tytułem
- The Crown (wiadomo)
- Grace and Frankie (niektórzy są wyznawcami :D)
- Unbreakable Kimmy Schmidt
- Ania nie Anna
- Hiszpańskie telenowele jak ktoś lubi :D Telefoniski, Dom kwiatów.
Dobra tak było u Was, a tak jest u mnie. Podaję Wam TOP 5 moich, optymistycznych seriali na Netflix, które kocham – niektóre od lat (kolejność przypadkowa, bo nie umiem wybrac co bardziej :P). Niektóre są stare, albo bardzo stare, ale wciąż jare – jeżeli nie oglądaliście to polecam na sezon podkołderny.
- Outlander – ok, wiem, wyszła ze mnie beznadziejna romantyczka :D Rzecz dzieje się w dawnej Szkocji, łamie serca nie tylko bohaterów, ale i widzów. I czasem ryczałam i nie mogłam doczekać się kolejnego odcinka. Niektóre moje koleżanki kochają, inne nie wiedzą o co mi chodzi :P Tak czy siak serial dla romantyków.
- Sense8 – jedyna z nowszych pozycji Netflixa, którą tak na serio mnie wciągnęła. Serial trochę fantasy o 8 osobach połączonych ze sobą zmysłami. I choć brzmi abstrakcyjnie to z odcinka na odcinek oprócz akcji i napięcia zagłębiamy się w bardzo fajne przemyślenia o życiu, emocjach, miłości, seksualności, człowieczeństwie w ogóle. Hitem jest drugi sezon który w ogóle pożerałam w przerwach nagrań do ,,Pięknych i Odważnych” – na wyjeździe pochłonęłam cały sezon po nocach.
- MadMen – to jest mój ukochany serial wszech czasów – dla niej i dla nicgo lub dla nich razem. Pierwszy w życiu, który dosłownie mnie zassał i przez wszystkie milion sezonów przemknęłam pożerając po kilka odcinków do późnej nocy. Czy winny jest klimat amerykańskich lat 6o, niedostępny Don Draper czy może początki świata reklamy, który mnie totalnie fascynuje NIE WIEM. Wiem, że warto.
- Kochane Kłopoty – amerykański tasiemiec, który powstawał od roku 2000 więc jest już trochę bardzo retro. Rzecz się dzieje w małym miasteczku Stars Hollow w Ameryce (fikcyjne), gdzie matka z córką wiodą codzienne życie. Nie wiem o co chodzi z tym serialem, ale jest magiczny. Chyba spodobało mi się w nim to, że bohaterki cieszą się z drobiazgów, żyją tu i teraz, jarają się z tego co mają mimo, że zamyka się to w ramach małego rynku, hoteliku i knajpki z kawą, od której główna bohaterka jest uroczo uzależniona. Dwa lat temu na etapie wypalenia zawodowego i przepracowania włączałam to sobie jako okład na zbolałą głowę z cyklu ,,normalne życie gdzieś istnieje” :D Na dowód tego, że kocham ten serial dodam, że sprowadziłam sobie ze Stanów bluzę z limitowanej serii z tekstem z serialu ,,I smell snow” – kocham ją :P
- Kochane kłopoty – Rok z życia. Co zabawne wielką sagę zaczęłam oglądać… od końca. Serial był tak dużym sukcesem, że stworzono kontynuację życia bohaterek – wiele lat później. Ja najpierw trafiłam właśnie na ten 4-odcinkowy mini serial i zassał mnie tak, że wróciłam się do początku historii czyli do punktu 4.
Mam nadzieję, że propozycje moje oraz moich followersów sprawią, że Wasza jesień będzie OPTYMISTYCZNA i pełna dobrej rozrywki. Macie więcej rekomendacji? Przesyłajcie!
Zdjęcia|: Filmweb.pl
2 comments
Nic nowego mi nie podpowiedziałaś, ale się zgadzam <3 Co do rekomendacji tłumu – Unbreakable Kimmy Schmidt… daj spokój…to jest tak głupie, że zamęcza po kolejnym odcinku i się nie da, no nie da się obejrzeć kolejnego. Polecam za to Jane the Virgin, głupawy optymalnie, nie cofniesz się w rozwoju ;) Z lekkich jeszcze "Żona idealna" i "W garniturach".
Zobacz jeszcze The Get Down i Seria Niefortunnych Zdarzeń :) Polecam, optymistyczne, mądre, ciepłe i dowcipne.