Nadszedł absolutnie szalony czas. Nie tylko dlatego, że szaleje koronawirus, brakuje w sklepie papieru toaletowego, sporo osób jest w stanie totalnej paniki, a skutki finansowe odczuwają dosłownie wszyscy. Ten czas będzie szalony dlatego, że w końcu będziemy my wszyscy musieli stanąć twarzą twarz ze sobą, w domu, ze swoim odbiciem w lustrze, z osobami z którymi żyjemy, z WŁASNYM SZALEŃSTWEM.

Moje warsztatowe, autorskie dziecko, które narodziło się w tej czarnej, szalonej głowie w końcu ujrzało światło dzienne. A jakie to było światło! A jaki do był dzień! Zapraszam Was do mojego świata - oto moje autorskie warsztaty rozwoju osobistego. To będzie przygoda, przeżycie i bodziec do życia na nowo - totalnie po swojemu!

Właśnie wróciłam z biegania o zachodzie słońca nad Wisłą i mam niesamowite wrażenie, że to przymusowe zatrzymanie było ludziom potrzebne. Spotkałam tyle uśmiechniętych twarzy, rodzin spędzających razem czas, spacerów z psem, medytacji na piachu i zakochanych par patrzących w słońce znikające za miastem, że uznałam, że to coś MAGICZNEGO. Magia na bezpieczną odległość wielu metrów, ale jednak MAGIA. 

Jedne marzenia spełniają się jakbym była Alladynem i miała swój latający dywan oraz lampę z panem Ginem. A inne...  opornie. DLACZEGO?  I co zrobić, żeby... spełniały się wszystkie :)