Paryż… miasto niewątpliwie kultowe. Jest tematem licznych książek, filmów i historii zwykłych ludzi, którzy uwielbiają świecić tam pierścionkiem zaręczynowym, czy odhaczać podróż wszech czasów.
W ostatnich dniach obejrzałam dwa filmy z Paryżem nie tylko w tytule, ale także z Paryżem jako sensem całej historii. Zabawny jest totalny lub wręcz skrajny rozstrzał pokazywania i postrzegania tego miasta. Polecam obydwa filmy obejrzane w komplecie – efekt tej rozbieżności robi wrażenie.
- ,,Niebo nad Paryżem” (francuski tytuł wiernie przetłumaczony na język polski to ,,Paris”). Film pokazujący to miasto marzeń jak każde inne miejsce na ziemi, w którym toczy się proza życia. I tam ludzie pracują, cieszą się, chorują, martwią się, kochają i umierają. Historie ,,paryskich” ludzi według filmu nie różnią się niczym od ludzi żyjących w Jędrzejowie czy Rzymie. Dodatkowo obraz miasta jest mocno poszarzały i mało porywający.
- ,,O północy w Paryżu” czyli aktualnie mocno rozdmuchana produkcja Woody’ego Allena. Przedstawia Paryż bez najmniejszych hamulców, jako miasto zapierające dech w piersiach, porażające, porywające i potrafiące całkowicie pochłonąć swoim wyjątkowym trybem i charakterem funkcjonowania. Zupełnie inne niż wszystkie, zarówno pod kątem duszy jak i walorów wizualnych.
Tu powstaje pytanie: które zobrazowanie Paryża jest właściwe i najwierniejsze. A raczej, które moim zdaniem jest właściwe i najwierniejsze. O tym przekonam się już niedługo bo postanowiłam, że święta Bożego Narodzenia spędzę w tętniącym życiem Paryżu :D Być może doczłapię się tam jeszcze szybciej, ale póki co jedyny pewny termin to okolice Wigilii. Wizja jest piękna tym bardziej, że nie będę sama, a z parą ukochanych przyjaciół (dobrze znanych Wam blogowo). Organizacyjnie już wszystko ogarnięte, wystarczy tylko wykupić kawałek siedzenia w TGV i choinka pod kultową wieżą będzie grana.
Do wylotu został TYDZIEŃ. Gotowość techniczna na poziomie 70%, gotowość psychiczna na poziomie 5%. Miejcie niebiosa Barbarę w swojej opiece :)
25 comments
Polecam bilet na TGV wykupić jak najszybciej, bo one z czasem drożeją, a przed świętami osiągną na pewno horrendalne ceny ;) A tak, jeśli kupisz bilet np teraz to możesz załapać się na te najtańsze, po około 17 euro. A no i koniecznie zainwestuj w karte 12-25, ale o tym już pewnie słyszałaś ;)
Powodzenia! :) Kto jak, kto ale ,,skazana na sukces” musi dać rade czy w Paryzu czy w innym miejscu świata :D Trzymam kciuki i czekam na dalszy opis wydarzeń po przylocie do Francji :)
a poprawka zdana? Disa przylatuje?
;D
niebo nad paryżem kojarzy mi się z ponurym paryżem.
Szykuje sie mega wyczesane 5 miechow:) Heh:]
Czuje (mam tez nadzieje) ze zasypiesz blog takimi atrakcjami,ze jak zwykle buty nam pospadaja,czego zreszta sobie bardzo zycze.
A niebo zupelnie jak nad Glasgowicami:) W pogodny dzien ofkors:]
Uważaj tam na siebie, szalona dziewczyno:) szczęśliwej spokojnej podróży życzę:)
Trochę dziwie to jest. W tamtym roku post o rodzinnej, świątecznej atmosferze i niezapomnianym klimacie. W tym roku wyjazd na święta z dwójką przyjaciół i tylko z nimi? Myślałem, że 99% Polaków pragnie spędzić ten okres z bliskimi/rodziną a Ty robisz na odwrót. Jak w pewnej piosence: “What the fuck?”
kasiul… ogarniam to zaraz po przylocie :)
~~… opis będzie na bank
partyallthetime… wszystko ogarnięte :) a z Disą się okaże.
inna basia… jedno jest pewne – będzie tutaj kolorowo
bbb…przyda się !!!
guess who… jak zawsze szablonowe myślenie. Czasem można spędzić święta w innym miejscu innym niż dom. Tym bardziej kiedy wyjeżdża się na kilka miesięcy, a miesiąc po świętach już wraca się do kraju.
Chyba bede plakac,moja mala Basiunia wyjezdza,zaczyna dorosle zycie…chlip…chlip…chlip :(
Nie bylam w Paryzu juz pare dobrych lat i moje wspomnienia z tego miasta coraz bardziej sie zacieraja. Chcialabym znowu tam pojechac, mam juz nawet w glowie plan, co chcialabym zobaczyc, do jakich restauracji sie wybrac, w jakim hotelu sie zatrzymac itp. Czy lecisz jakimis tanszymi liniami typu Wizzair? Bo jesli tak, to Twoj samolot wyladuje … w szczerym polu. Naprawde nie przesadzam, jest to male lotnisko pod Paryzem, obslugujace tanie linie lotnicze.
Ewa… już dawno zaczęła, ale dorosła chyba nigdy nie będzie :)
Beatrice… nie lecę samolotem do Paryża – wskoczę w TGV bo jedzie bezpośrednio z Montpellier do samiusieńkiego Paryża w 3 godziny :)
Dobrze, że Ty masz (nie)szablonowe myślenie uff. Widać, że nie umiesz albo nie potrafisz wysilić choć w 1% swojego rozumu. W mojej wypowiedzi chodziło mi o to, że podkreślałaś niezapomniany, rodzinny klimat świąteczny a tutaj nagle 2 przyjaciół. Ja rozumiem, że każdy jest zabiegany na co dzień, nie ma czasu. Święta są czasami jedyną okazją do spędzenia wspólnie tych dni z bliskimi. Dlatego mnie to zdziwiło. Wiadomo, że nie TY jedna tak robisz i święta w Paryżu to jest coś innego ale mimo wszystko dla mnie taki niesmak pozostał. Mi by było przykro spędzać ten wieczór bez rodziny. Każdy robi co chce…
Twoj niesmak, Twoja sprawa :)
Jeśli o mnie chodzi, Paryż zdecydowanie bardziej widzi mi się dokładnie jak ten z filmu ‘O północy w Paryżu’ (swoją drogą dzisiaj byłam na tym w kinie), jeśli chodzi o mnie i o ten punkt na mapie, to wygląda to zupelnie tak, jakbym wiecznie patrzyła na to miasto przez różowe okulary. :)
swoją drogą, w niedzielę rano wylatujemy na wyczekane polowanie na rybki do Egiptu w ramach naszej podróży poślubnej i już od dzisiaj panikuję, bo okropnie boję się latać.
Rozumiem, ze planujac swieta w Paryzu, pojedziesz tam z Montpellier TGV, ale jak bedziesz leciala z Polski do Montpellier?
Myslalam, ze wlasnie z przesiadka w Paryzu, bo nie ma raczej bezposrednich lotow z Warszawy do Montpellier.
Beatrice… przesiadka w Brukseli :)
eM… nurkowanie LOVE
guess who… Twój niesmak, Twój problem :)
guess who.. hmm, a że tak zapytam, kim Ty jesteś aby oceniać decyzję Barbry odnośnie tego, gdzie i z kim planuje spędzić święta? Owszem, wyrażanie swojej opinii – jak najbardziej, ale napisałeś, że “(…) ale mimo wszystko dla mnie taki niesmak pozostał”. Dlaczego?
Przecież Barbra niejednokrotnie pisała na swoim blogu, który już pisze od dawien dawna, że wiele w niej samej się przez ten czas zmieniło, i to, że teraz postanowiła spędzić święta w Paryżu a kiedyś pisała, że nie wyobraża sobie świąt bez rodziny jest również przykładem zmian, jakie w niej zachodzą. Poza tym osobiście dla mnie moi najbliżsi przyjaciele to dla mnie jak rodzina, myślę, że dla Barbry podobnie. A nie ukrywajmy, jesteśmy dorosłymi osobami i każdy sam decyduje jak chce żyć, dlatego teksty typu “Myślałem, że 99% Polaków pragnie spędzić ten okres z bliskimi/rodziną a Ty robisz na odwrót. (…) What the fuck?” po prostu mnie nie tylko śmieszą ale irytują – ktoś chce żyć WŁASNYM życiem, a nie według tego jak wypada/należy/jak żyje 99% Polaków – i już zaraz znajdzie się ktoś, kto będzie to krytykował :) Ech.
Jak dla mnie fajnie spróbować czegoś nowego – świąt w Paryżu, a Barbra i tak będzie z bliskimi osobami obok siebie.
studentka…
Moje ostatnie zdanie “Każdy robi to co chce” chyba wyjaśnia wszystk? To moja opinia i się możesz z nią nie zgadzać, może się z nią nie zgadzać bb, wolny kraj.
Co do oceny BB… tworząc bloga chcąc nie chcąc jest narażona na opinie innych
Kazdy może w sposób normalny się tutaj wypowiadać czyt. oceniać jej życie i ją, chyba mam rację prawda?
Scyzoryk się sam w kieszeni otwiera jak to czytam, jeszcze raz pisze: moja opinia, moje przemyslenia, moje odczucia. Ja uważam, że mimo zabiegania w ciągu roku jakie każdy ma, święta to jedyny okres aby zwolnić i spędzić ten okres z rodziną. Może jestem inny albo widocznie tylko ja jeden mocno zżyty z rodziną.
p.s. a kim Ty jesteś, żeby oceniać mnie?
Guess who… Interesujące jest to, że większość Twoich komentarzy pod tym, co napisze Barbra, jest krytykująca, zawsze znajdziesz coś, aby się przyczepić. Ale tak jak napisałeś, wolny kraj – pisz co chcesz. Mi nic do tego, jednak widząc wśród wielu komentarz Twój nick, bez czytania praktycznie zawsze wiem, że “będziesz na nie” ;)
studentka… jak zawsze stoi murem :D
guess who… w opisie bloga jest napisane, że panuje tu wolność słowa więc możesz pisać co chcesz do momentu, kiedy nie jest to chamskie – wtedy skasuję. Ale to, że ktoś może się temu co myślisz/piszesz sprzeciwić też musisz pokornie brac pod uwagę jeżeli się tutaj wypowiadasz. Nic w tym chyba dziwnego
studentka…
nie jestem przeciwnikiem bb, wręcz przeciwnie, ok jestem neutralny. Nie możesz powiedzieć, że większość krytykuje co robi ona, nie wyśmiewam nikogo. Skąd takie stwierdzenia jak nie byłaś wstanie zapamiętać każdej mojej wypowiedzi z kilku lat prawda? Czasami może przesadzam ale jestem szczery do bólu i mówię co czuję, jakie mam myśli i odczucia w danej sprawie. Może Ci się to nie podobać ale tyłka nie mam zamiaru nikomu lizać, zgadzać się i zachwycać się za każdym razem jak Ty to robisz. Nie jestem typem człowieka, który w pracy liże dupsko swojemu kierownikowi, żeby zapunktować. Może na tym tracę zawodowo ale przynajmniej jestem szczery a to jest ważniejsze dla mnie. Cały ten świat staje się jedną wielką bujdą. Reklamy, filmy, politycy, zdjęcia. Wszystko robi się sztuczne, nawet ludzie…
Jeśli prawda kogoś boli, to ja nic na to nie poradzę. Jeszcze raz powtarzam: jestem neutralną postacią w tym wirtualnym miejscu. Ty za to jesteś jej zwolenniczką i co by się nie działo to stoisz murem jak to bb napisała.
Jesteś jak obrończyni krzyża, co by nie było prawdą to i tak wódz Jarek ma rację.
Z tego miejsca apeluje, idźcie na wybory, ja byłem na wszystkich od 18 roku.
Guess who… Dziękuję, świetnie mi poprawiłeś humor swoim komentarzem, dawno się tak nie uśmiałam :) a porównanie “do obrońców krzyża” jest tak abstrakcyjne, iż już dawno nie czytałam czegoś podobnie bzdurnego :) Nigdy w całym swoim życiu nikomu nie lizałam tyłka (jak to ładnie ująłeś) i nigdy nie zamierzam tego robić, a to, że w wielu kwestiach zgadzam się z Barbrą świadczy tylko o tym, że mamy podobne spojrzenie na świat, ot co. Dlatego moje komentarze są przeważnie pozytywne, ale możesz być pewnym, że jeśli w czymś bym się tu nie zgadzała z Barbrą, napisałabym o tym bez problemu. Do tej pory nie miałam takiej potrzeby, a Ty ślicznie dopisałeś do tego bzdurną ideologię. Więcej w dyskusję wdawać się nie zamierzam – widzę, że Ty i tak masz swoje własne ‘twarde poglądy’ i mnie dość nieładnie zaszufladkowałeś nic o mnie nie wiedząc (zauważ, że ja tego nie zrobiłam w stosunku do Ciebie ani w pierwszym komentarzu, gdzie po prostu zapytałam, dlaczego w większości tylko krytykujesz pod każdym postem, ani w drugim komentarzu). Jako że mam wiele ciekawszych rzeczy do zrobienia, a ta bezsensowna dyskusja do niczego nie prowadzi, także kończę i pozdrawiam serdecznie :)
Basiu, czy juz jestes w Montpellier?
Jestem jak WÓDZ JAREK – I like :D
Hello Barbra, do you speak English? I hope so. I tried to post a message before, but I am not sure you can understand it. My name is also Barbra Belt. I used Google to see what information is on the internet about me, and found your interesting website. I wanted to ask, is Barbra Belt your real name? That was my real name before I married – now my last name is long and difficult for people to write. I am interested in finding out about you. If Belt is really your last name, we are probably distantly related! Where are you from? I am from the United States – I was born in Kansas City, Missouri – in the middle of the United States. I have lived in Kansas City for most of my life. I love your photos in Paris. I love France! My husband asked me to marry him in front of the Eiffel Tower! I hope you can translate this or can understand English! Please email me at barbwathan@earthlink.net
Thank you! Sincerely, Barbra Belt Wathanacharoen