Relacja zobaczenia o Tutaj.
Zacznijmy od tego: Baśka dowiaduje się, że jedzie relacjonować światową premierę ekskluzywnej kolekcji Balmain dla H&M. Czy się ucieszyłam? Oczywiste. Czy pojawił się ścisk w żołądku? OGROMNY… szansa tego kalibru przytrafiająca się w pierwszych 2 miesiącach bycia na antenie największej telewizji w tym kraju, to jak ślepej kurze do dzioba wsypać garść ziaren, bo na takie okazje czeka się latami, a i tak dopadają nielicznych…
Nie chodzi tu o Nowy Jork, nie chodzi nawet o prestiżowy pokaz. Fajnie, fajnie, ale z mojej perspektywy wyzwanie zawodowe było olbrzymie, zaufanie, że zrobię to dobrze to totalne wyróżnienie, a sam projekt, który mogłam zrealizować – drzwi, które, jeżeli otworzę właściwie, to wpuszczą mnie na zupełnie inny zawodowy teren. Tak oto presja była wielka, bo trzeba było z tej wyprawy za ocean przywieźć kompletny materiał, na który kilka kluczowych osób ma powiedzieć ,,TAK!”. Powiedzieli :) Dlatego teraz z grubym luzem mogę zaprosić na seans w TVN lub na playerze, a sama przystępuję do opisu kulis tego, co się tam właściwie wydarzyło…
Do NY zostały zaproszone redakcje z wielu zakątków świata. Z Polski od strony modowej zostało zaanagażowane Elle od modowo-lifestylowej Jessica Mercedes, a od show biznesu my – Na Językach TVN. W takim kameralnym gronie razem podróżowaliśmy, jedliśmy i chłonęliśmy Nowy Jork. I chociaż większość aktywności kręciła się wokół ,,zawodowych obowiązków” to ja czułam się jak na prywatnym wypadzie, bo otoczenie Nowego Jorku i doświadczanie tych wszystkich punktów programu miało klimat totalny. Nawet konferencja prasowa, która jako wydarzenie sama w sobie nie kojarzy się jakoś porywająco, była ciekawym doświadczeniem. Wystylizowani dziennikarze skrzętnie spisujący słowa spijane z ust projektanta Oliviera Rousteing’a, bardzo kameralna atmosfera w klimatycznej sali, minimalistyczne zaaranżowanie tematu. Nie było toreb wypchanych giftami i zabawnego konferansjera. Było merytorycznie, konkretnie ale bardzo klimatycznie, co w przypadku zwykłej konferencji jest dość zaskakujące.
Najważniejsza jednak była część wieczorna… Nie chcielibyście zobaczyć mojego amoku w hotelowym pokoju, gdzie mimo dokładnie zaplanowanej ,,stylizacji” miałam wrażenie, że nie mam się w co ubrać, włosy brzydko a oko jak zawsze – nie umiem. Typowa panika kobieca przed ważnym wyjściem. Na szczęście kiecka od Jacob’a robiła robotę i nadrabiała wszystkie własnoręcznie wypracowane niedociągnięcia. Ostatecznie zadowolona z efektu nawet trzasnęłam sobie selfie w lustrze, co jak wiemy jest sprawą kompletnie u mnie niebywałą.
Kiedy pojawiłam się na miejscu trochę mnie zatkało, bo wydarzenie zaaranżowane w budynku na kultowej Wall Street już tętniło i zgromadziło masę gapiów, mimo że dotarliśmy 2 godziny przed oficjalnym rozpoczęciem. Okazuje się, że w Stanach pokaz zaczyna się punktualnie a nie godzinę/półtorej po cyferce zapisanej w zaproszeniu.
Kolejnym zaskoczeniem były warunki pracy. Ekipy telewizyjne stały wzdłuż ścianki ZA BARIERKĄ ODDZIELAJĄCĄ OD GWIAZD walcząc o miejsce z fotoreporterami. Nie wiem jakim cudem, ale udało się przewalczyć, żeby chociaż mnie (bez operatora) wpuszczono za tę barierkę, żebym mogła robić normalne rozmowy, a nie gadanie gwiazdy z ręką. Fakt, że nie mogłam ruszyć się nawet o pół kroku, czyli bieganie za gwiazdą – jak na polskich imprezkach – zapomnijcie. Nie ma polowania, nie ma kolejek, nie ma ,,strategicznej pozycji”. Jeżeli gwiazda nie udziela wywiadów nikomu (lub tylko ekipie ze swojego kraju), nie masz na to żadnego wpływu, nawet jak błagalnie staniesz na rękach. I nie ważne jaką bajeczne medium reprezentujesz – ochroniarze biorą taką panią z rodu Kardashian i w kilku wyprowadzają ze ścianki. Idą w kierunku strefy fanów, gdzie najbardziej efektywni mogą sobie trzasnąć selfie. W tej materii mistrzynią była Jessica Mercedes, która okazała się bardzo skuteczna i wróciła z pełną galerią.
Tak czy siak kilka rozmów z ciekawymi postaciami zrealizowałam. Każdy, kto orientuje się w świecie mody/modelek/światowych gwiazd social mediów, bez problemu rozpozna moich rozmówców. Dla widowni mniej zorientowanej w temacie może być trudniej, ale wierzę, że też obejrzą z ciekawością.
Później zaczął się pokaz. I było to tak gigantyczne show, przygotowane w najmniejszych szczegółach, że byłam pod sporym wrażeniem, mimo że w Polsce widziałam już absolutnie każde wydarzenie show biznesowe/rozrywkowe po kilka razy, więc ciężko mnie zaskoczyć. A sama kolekcja? Ja się jaram, a Wy możecie kupić lub podotykać już od 5 listopada, kiedy trafi do sklepów.
Po wszystkim zaczęła się regularna impreza, a gwiazdy zniknęły w tempie ekspresowym (w Polsce to dopiero po pokazie zaczynają się prawdziwe kolejki do wywiadów). Wielka kolejka stała natomiast do toalety, a nie do barów, w których natychmiast można było dostać drinka – w ramach toastu po zrealizowanej misji. Kto by pomyślał, że misja dopiero w całości się zrealizuje, bo nagle w tłumie pojawił się projektant, który wyglądał na tak wyluzowanego, że ustaliliśmy ,,co nam szkodzi – spróbujemy”. I mimo tego, że ani na konferencji, ani na etapie ,,ścianki” ani bezpośrednio po pokazie nie udzielił żadnego wywiadu mediom z całego świata, to nam się udało. Zamieniałam z Nim parę zdań, ale wystarczyło, żeby czuć, że materiał stał się totalnie kompletnym.
Jakie są wnioski? Trochę wciąż jestem w szoku, że miałam szansę zrealizować taki materiał, a trochę od dawna wiedziałam, że tego typu projekty to mój cel, więc czekałam kiedy przytrafi się okazja, żeby go zrealizować. To, że przytrafiła się TAKA, to już inna sprawa. Jestem zadowolona z efektu końcowego i chociaż OCZYWIŚCIE jednym relacja się spodoba, a innym wcale, to z najważniejszych kilku par ust dostałam już fachową recenzję i ta mi wystarczy, żeby powiedzieć: te drzwi otworzyłam właściwie.
Moja relacja z premiery tej kolekcji i znacznie więcej kulis – już dzisiaj (2 listopada) o 22.30 w Na Językach. Jest na początku odcinka – to informacja dla tych, którzy zazwyczaj za wcześnie chodzą spać (M!). Mam nadzieję, że fajnie spędzicie całe 4 minuty z życia :P
1 comment
Witam. Mam do Pani pytanie odnośnie tekstu o boreliozie. Jak było w Pani przypadku – ile czasu trwała terapia? Teraz wygląda Pani świetnie – zazdroszczę i też walczę. Gratuluję i cieszę się, że najgorsze minęło. Mam nadzieję, że u mnie także się uda :) Pozdrawiam