Wyjde na niewdzieczna, zla, rozpuszczona i paskudna dziewuche, ale napisze to co mysle: pierwsza wrazenia z NY zupelnie normalne. Prawdopodobnie byloby totalnie inaczej gdyby byl to moj pierwszy przystanek na mapie Ameryki, nieskazony wczesniejszymi doswiadczeniami z tym krajem. Ale ze wczesniej spedzilam tu juz sumujac prawie pol roku, przygladajac sie tej jakze “wyszukanej” kulturze, to porazajaca ,,amerykanskosc” Nowego Jorku jakos mnie nie zdziwila. Natomiast wierze, ze jak zobacze miasto z perspektywy wody, a swiatelka nocna pora podswietla sie roznobarwnie – wtedy zwariuje.
Poki co za mna doswiadczenie wazne – YELLOW TAXI. Czyli absolutna klasyka gatunku. Ta przyjemnosc kopnela mnie bardzo szybko z przyczyn czysto prozaicznych – deszcz. “Stolica swiata” przywitala mnie burza z piorunami oraz wiadrem z nieba – klawo. Proces lapania taksowki jest w filmach absolutnie nieprzeklamany – wystawiasz reke i masz. Inaczej z atmosfera w srodku…. No w radiu nie leci Sinatra… Pan z Maroka puszczal egipskie piosenki i gadal ze mna po francusku – taki klimat bardziej zblizony do Hurgady. Doswiadczenie konieczne do odhaczenia.
PS zdjecie ostatnie to widok z mojego okna (15-ste pietro) oddalonego o jakies 50 m od 5-th ave i 200 od Empire State Building – no zle nie jest, tu rozpieszona dziewucha narzekac nie moze, bo do takich wygod przyzwyczajona zwykle nie jest.
2 comments
No no… ,,wypoczywaj” o ile się da :) Pozdrowienia dla siostry :)
Proszę o obszerną fotorelację z NY – miasto na mojej mapie “miejsc do odwiedzenia kiedyś” :)