„Twoja wrażliwość to Twoja siła” – te słowa wypowiedziała moja terapeutka po sześciu miesiącach naszych regularnych spotkań. To krótkie zdanie spowodowało, że poczułam się wolna. Tak jakby zburzyły się wszystkie mury, które otaczały mnie przez lata i na jakimś poziomie mocno blokowały.
Jesteś przewrażliwiona. Histeryzujesz. Po co tak przeżywasz? Serio to Cię wzrusza? Słyszałam takie rzeczy. Myślałam o sobie jak o kimś, kto jest słaby emocjonalnie. Za wzruszanie się na bzdurnych reklamach zawsze obwiniałam szalejące hormony. Wstydziłam się tego, że po kłótni zawsze płaczę. Później usłyszałam, że to wspaniale, że tak się dzieje, bo sama wypracowałam sposób, który oczyszcza mnie z zalegających emocji.
Określenie kogoś wrażliwym zawsze brzmi jak mówienie, że ta osoba jest słabsza, delikatna, w jakiś sposób niezaradna. Odnosiłam wrażenie, że takie osoby trzeba traktować trochę inaczej niż pozostałe. Bo przecież źle dobrane słowa mogą wywołać potok łez. Często byłam zła na samą siebie, że wszystko musi mnie tak dotykać i, że pewnie w życiu będzie mi przez to trudniej.
Widziałam w tym same minusy, bo wszystko odczuwam bardziej. Począwszy od radości, po smutek i stres. Często chciałabym wyłączyć w sobie tę zdolność współodczuwania. Prostą sprawę potrafię analizować miesiącami. Roztrząsam w swojej głowie coś, co sobie ubzdurałam. Martwię się o wszystko i o wszystkich. Jeśli ktoś na moje rozważania odpowiada szybkim „nie ma rozwiązania, nie ma problemu” to moja frustracja tylko rośnie, bo dla mnie nic nigdy nie jest takie proste. Nieustannie mielę w głowie mnóstwo spraw. Przez to, często jestem totalnie wyczerpana. Bo jeśli moja głowa pracuje na pełnych obrotach non stop to nie ma szansy na zresetowanie się.
Biorę wszystko za bardzo do siebie. Przejmuję się wszystkim. Zawsze jestem gotowa do poświęceń. Bardzo chcę, żeby moi bliscy byli szczęśliwi więc przeżywam ich problemy. Takie odczuwanie za innych wiąże się często z tym, że ciężko jest mi odmawiać i jestem idealną kandydatką na pracoholiczkę. To także zaburzało mi postrzeganie otaczającego mnie świata. Choć teraz wiem, że słowo „zaburzało” jest tu nieadekwatne. To jest po prostu MOJE postrzeganie świata.
Jakiś czas temu obiło mi się o uszy określenie WWO czyli osoby wysoko wrażliwe. Zgłębiłam temat i w charakterystyce takich osób odnalazłam siebie. Okazuje się, że nie ja jedna jestem pod tym emocjonalnym względem tak wyjątkowa. Wtedy też słowa mojej terapeutki nabrały większego znaczenia.
To przeżywanie wszystkiego na 100% odczuwam fizycznie. Ból brzucha czy głowy spowodowany różnymi emocjonalnymi napięciami jest dość częsty. W całym tym procesie poznawania swojej osobowości zrozumienie, że jestem WWO miało ogromne znaczenie. Bo choć nie raz słyszałam od różnych lekarzy, że aby pozbyć się mojej dolegliwości muszę sobie poukładać sprawy w głowie to ignorowałam to. Umawiałam się na kolejne badania i wizyty ze specjalistami. Migreny, spięcie mięśni, zgrzytanie zębami, skurcze żołądka. Wszystko to swój początek ma w emocjach.
Po co Wam to wszystko piszę? Bo może przeczyta to ktoś kto, tak jak ja, czuje mocniej. Bo chce Wam pokazać, że to nie jest nasza wada, że nie musimy się tego wstydzić i to nie jest coś, za co powinniśmy przepraszać.
Odczuwanie świata bardziej wyraźnie jest właściwie naszą ogromną zaletą.
Nawet w natłoku codziennych spraw potrafimy dostrzec niezwykłość świata i innych osób. Częściej zachwycamy się naturą, częściej muzyka wywołuje u nas gęsią skórkę i częściej widzimy piękno w drobnych, przyziemnych sprawach. Mamy lepszą wyobraźnię, ciekawsze sny, jesteśmy błyskotliwi i mamy doskonałą pamięć do szczegółów. Długie analizowanie różnych kwestii wiąże się z tym, że podjęte przez nas decyzje są bardzo dobrze przemyślane. Przez to, że stale prowadzimy rozważania na wszelakie tematy wolimy prowadzić ciekawsze i głębsze dyskusje. Zaczytywanie emocji innych ludzi powoduje, że łatwiej jest nam postawić się na miejscu tej drugiej osoby i lepiej ją zrozumieć. Co prawda musimy nauczyć się żyć z całym wachlarzem emocji, które są zawsze na 100%. Liczyć się z tym, że jeśli odczuwamy dobre emocje to i złe też odczujemy równie mocno, ale jeśli zrozumiemy, że tacy jesteśmy i że to nie jest coś, co trzeba w nas naprawić, to wszystko nabierze jeszcze wyraźniejszych barw.
Bycie świadomym swojej wysokiej wrażliwości sprawi, że będzie Wam się lepiej ze sobą żyło. Zrozumiecie procesy, które w Was zachodzą. Będziecie bardziej uważni. Wasze ciało daje Wam znaki, więc jeśli czujecie, że nie macie ochoty na spotkanie z kimś lub odwiedzenie jakiegoś miejsca albo zrobienie czegoś dla innej osoby to posłuchajcie siebie. Nauczcie się wyznaczać granice, bo zrobienie czegoś wbrew sobie odczujecie bardzo szybko. Pomoże Wam samo zweryfikowanie w jakich miejscach spędzacie najwięcej czasu, tego co robicie na co dzień, jakimi osobami się otaczacie, co robicie z myślą o sobie, a nawet to co jecie. Pamiętajcie, że WWO potrzebują więcej czasu na regenerację i wyciszenie.
Ja już nie przepraszam za łzy. Wiem też, że częściej muszę skupić się tylko na sobie i robić to, co mnie relaksuje. Uważać na to, aby nie serwować sobie zbyt wielu bodźców w krótkim czasie, bo te wszystkie emocje, które kotłują się w głowie i sercu potrafią nieźle wymęczyć. Mimo to, nigdy nie chciałabym pozbyć się mojej wrażliwości, bo to właśnie ona sprawia, że jestem silna.
Nie będę Was namawiać na terapię, bo to kwestia indywidualna, ale namawiam Was do zgłębienia się w temat swoich emocji. Odkrycia co, kiedy i dlaczego się dzieje. Dobrze jest wiedzieć jak ten typ osobowości wpływa na Waszą sferę zarówno osobistą i zawodową. Sposobów jest wiele. Podrzucam Wam dwie rozmowy z kobietami, które pracują z osobami wysoko wrażliwymi, oraz książkę, w której z pewnością znajdziecie odpowiedzi na kotłujące się w Waszych głowach pytania.
Rozmowa z dr psychologii Moniką Baryłą – Matejczuk
Rozmowa z coach Osób Wysoko Wrażliwych Magdaleną Juchniewicz
Książka “Wysoko Wrażliwi” Aron Elaine N.
Zawsze też możecie do mnie napisać. Miło jest porozmawiać z drugą WWO ;) Znajdziecie mnie tu
Ściskam,
Alicja
Alicja Janik dla www.barbra-belt.pl