Wiedeń – cudowne miasto, które porwało mnie na romantyczne, magiczne 3 dni pełne przemyśleń. Siedziałam w przepięknym hotelu z widokiem na dachy kamienic i nie mogłam przestać pisać. Pisałam, pisałam, pisałam. Wspominałam wybitne postaci, które żyły w tym mieście i przyglądałam się ludziom jedzącym obok śniadanie w tym obłędnym miejscu. Patrzyłam na ich oczy. Wyszły z tego różne wnioski, które oddaję dzisiaj w Wasze ręce.
WIEDEŃ. Miasto, które tyle widziało. Wybitnych żyć, historycznych twórców i genialnych odkryć. Tymi uroczymi uliczkami chodził kiedyś Freud, który całe swoje życie poświęcił zadając sobie trudne pytania na temat ludzkiej psychiki. Jestem pewna, że w żadnym z jego badań nie wyszło, że szczęście daje kasa czy basen na dachu – i to nie tylko dlatego, że wtedy nikomu by się nie śnił basen na dachu wiedeńskiej kamienicy :P Zadawał sobie natomiast mnóstwo pytań na temat źródeł ludzkiego nieszczęścia, szukał przyczyn i próbował je uleczać. Mimo że w tamtych czasach spełnienia szukano na balach, w pięknych sukniach i powozach, on szukał w innym miejscu – w środku. Przez lata uznawano go za szaleńca, dopiero wieeele lat później dostrzeżono w nim odkrywcę.
Minęło +/- 80 lat od jego życia w Wiedniu, czy jesteśmy bliżej odpowiedzi na pytanie gdzie jest szczęście, czy odkryliśmy coś nowego? Z pewnością mamy teraz więcej możliwości, nieograniczonych opcji rozwoju, podróży, odkryć i rzeczy do kupienia. Ta ilość nieograniczonych szans tylko pogłębiła największe kłamstwo świata – ludzie w większości wciąż szukają szczęścia na zewnątrz, źródeł satysfakcji na zewnątrz, miłości i spełnienia w innych ludziach. Wciąż nie zaglądają do środka, kiedy źródło szczęścia jest dokładnie tam. Co ciekawe mimo całego postępu przez te wszystkie lata niezmiennie wiele osób patrzy jak na wariatów, na tych, którzy szukają odpowiedzi GŁĘBIEJ – W SOBIE. Tam gdzie w rzeczy samej ona jest ;)
Możesz siedzieć na szczycie świata w najbardziej luksusowym miejscu i mieć puste oczy.
Możesz siedzieć boso na trawie i być dużo bardziej szczęśliwy.
Szczęście nie jest zależne od okoliczności. Satysfakcja z okoliczności jest zależna od Twojego stanu wewnątrz – dokładnie w tej kolejności. Często słyszymy takie zdania, a może nawet sami je wypowiadamy „Ci to mają piękne życie”. Fakty są takie, że nie wiemy jakie życia mają ludzie z instagrama, z Hollywood czy z okładek Forbes’a, nie wiemy co dzieje się w środku ich serca. Mogą siedzieć w willi nad basenem, ale jednocześnie mogą być bardzo, bardzo nieszczęśliwi. Daliby się pokroić, żeby posiedzieć po prostu na trawie tak jak Ty – byle CZUĆ SPOKÓJ, SZCZĘŚCIE, SPEŁNIENIE
Siedząc na dachu spektakularnego hotelu Grand Ferdinand z widokiem na Wiedeń nasuwa mi się tylko to: jakie to szczęście, że z tym czy bez tego jestem szczęśliwym człowiekiem. Czy znam życie bez tych wszystkich smakołyków? Doskonale! Czy kiedy ciągnęłam w ciężkich siatkach słoiki z Kielc pociągiem, a potem z centralnego tramwajem bo nie miałam na taksówkę – do 6-metrowego wynajmowanego pokoju byłam mniej szczęśliwa? WCALE. To był cudny czas!!!!! Pamiętam natomiast etap jak bardzo byłam nieszczęśliwa w jednym z momentów, kiedy moje życie było na zewnątrz jak z bajki – od Cannes po Nowy Jork, hotele, stroje i zabawki. Widziałam już te wszystkie atrybuty (lub ich brak) w moim życiorysie i powiem Wam, że zdanie, że „lepiej jest płakać w ferrari niż w maluchu” nie ma nic zgodnego z rzeczywistością.
Kiedy dusza płacze ma w dupie w jakim samochodzie siedzi, czy ile gwiazdek hotelowych wisi nad jej rozpaczą.
Kiedy dusza śpiewa wszędzie jest bajecznie.
Jest takie zdanie, które często mówi Joanna Przetakiewicz i jest ono idealną kwintesencją tego o czym piszę „Znam mnóstwo bajecznie bogatych ludzi, którzy mogą mieć wszystko, ale są strasznie nieszczęśliwi, zagubieni i samotni”.
To nie jest tekst o tym czy ludzie żyjący w skrajnej biedzie mają prawo być bardziej nieszczęśliwi niż ci, co mają wiele. W ogóle nie zaczynajmy tego tematu, bo jest tak wielopłaszczyznowy, że z pewością warto poświęcić mu cały tekst. To jest wątek o zupełnie przeciwległym stanie do biedy – o luksusie. Luksusie, który nie jest w żaden sposób związany ze szczęściem lub jego brakiem, kiedy tego przepychu w Twoim życiu nie ma. Te dwie sprawy – luksus + szczeście – są po prostu w żaden sposób ze sobą niezwiązane i o tym jest ten tekst.
Dlatego tak ważna jest dbanie o swój stan wewnętrzny i WDZIĘCZNOŚĆ. Jeżeli siedzisz w zupełnie normalnym mieszkaniu, jesteś zdrowy, masz sprawne ręce, widzisz, masz bliskich i masz tyle opcji przed sobą – zobacz jak to jest dużo! Ogrom, prawdziwy ogrom! Jeżeli do tego wszystkiego czujesz w środku spokój to jest to absolutny skarb. Pewnego dnia możesz sięgnąć po swój własny szczyt świata czymkolwiek on dla Ciebie jest i życzę Ci tego, żeby wtedy Twoje oczy płonęły radosnym ogniem :) Płonęły, a nie były zgaszone jak u wielu ludzi z pełnymi portfelami, pustym wzrokiem, sercem pełnym bólu, ale… z życiem na instagramie jak z bajki. Żeby było jasne – życzę Ci wszystkiego, czego pragniesz, miej wszystko czego chcesz, mierz wysoko, niech szalone marzenia lecą w kosmos! Podróże, piękne przedmioty i miejsca – to są wspaniałe doświadczenia. Ale nie uzależniaj od tego swojego szczęścia, nie myśl, że ono pojawi się, kiedy będziesz miał to czy tamto. Będę powtarzała to z uporem maniaka
Żródło odpowiedź jak dotrzeć do szczęścia jest w Tobie.
Tam znajdują się wskazówki, które doprowadzą Cię do tego co… jest za darmo.
Chcesz poczuć szczęście w pięknym hotelu, drogim samochodzie, w towarzystwie innych? Najpierw poczuj je w swoim domu, w samotności, po prostu będąc. Inaczej w żadnym bajkowym otoczeniu nie poczujesz się jak w bajce. Nie wiesz jak? Szukaj odpowiedzi, daj sobie pomóc, czytaj książki, odnajduj ekspertów, próbuj różnych rzeczy, zmieniaj środowisko, zadawaj pytania. Każdy krok będzie wskazówką – drogowskazem DO CIEBIE. Ale przede wszystkim DOCEŃ to co masz i zobacz, że w życiu chodzi o coś więcej niż ubranka, lajki i wycieczki. Być może to wszystko co jest sensem już masz, ale tego nie widzisz…
Póki mam na kolanach notatnik i długopis, mam spokój w sercu i mogę pisać, czuć, przeżywać, doświadczać, odkrywać – wszystko jest dobrze. Gdziekolwiek siedzę. Może być to namiot na polskim campingu albo złotem obite jaccuzi na najdroższej wyspie świata. I don’t care – tu i tu jestem tak samo szczęśliwa chociaż przeżywam zupełnie inne rzeczy. Doświadczam odmiennych bodźców, innych zapachów, smaków, rozmów i to jest fantastyczne! Ale żaden hotel nie może sprawić, że ja czy Ty będziemy bardziej szczęśliwi. Tak naprawdę szczęśliwi.
Piszę to po to Kochani, że jeżeli nie czujecie szczęścia w swoim mieszkaniu, to nie dlatego, że jest mało luksusowe, a w wielkim obitym welurem to byłoby już super. Jeżeli nie czujecie spełnienia na wakacjach w Ustce nie poczujecie go na Malediwach. No nie. Jeżeli czujecie, że w Waszym życiu czegoś brakuje zamiast zaczynać od szukania kolejnych butów czy lepszych wakacji skierujcie się do środka – do serca, do SIEBIE i poszukajcie prawdziwych odpowiedzi, które są… za darmo ;)
Wtedy pewnego dnia poczujecie ciarki, kiedy przyjdzie różowy zachód słońca, zrobicie ciche “mmm” czując na twarzy morską bryzę, zwariujecie nad dziko zerwaną maliną i stwierdzcie, że każdy z tych rzeczy to jest totalna pełnia szczęścia i więcej nie potrzebujecie. I tego każdemu z Was bardzo mocno życzę <3
Wiedeń to inspirujące, piękne, czyste i romantyczne miasto. Ma wiele do zaproponowania. Czuję wdzięczność, że mogłam je oglądać z perspektywy tych pięknych, luksusowych okoliczności. Czy w hostelu byłoby gorzej? Po tylu pamiętnych podróżach z plecakiem, kiedy też byłam bardzo szczęśliwa wiem, że nie byłoby gorzej – lokum nie ma znaczenia, kiedy swój tętniący życiem dom masz w sobie. Życzę Wam, żebyście zabrali do tego boskiego Wiednia kiedyś Wasze szczęście w sobie – wtedy będzie to najpiękniejsza podróż pod słońcem ;)
1 comment
Cudownie! I bardzo się zgadzam