Ważny dzień. Poniedziałek, 22.30 na antenie TVN Baśka w błyszczącym sweterku trochę pogada, trochę się pośmieje, a także rzuci sucharami z mieniącego się rękawa. Pierwsze nagranie już za mną ale co z tego wyjdzie – montażysta raczy wiedzieć…
Przyznam, że przed nagraniem pierwszego odcinka sen był raczej przerywany. Z racji setek godzin spędzonych w towarzystwie czerwonej lampki – kamery mnie nie peszą, nie martwią, nie stresują. Wręcz przeciwnie, odpalają zwierzątko telewizyjne, które w tej czarnej głowie siedzi. Natomiast stresująca była dla mnie sama sytuacja posadzenia gówniarskiego tyłka przy stole pełnym ludzi, którzy są niewątpliwie ekspertami w swojej dziedzinie i żyją na tym łez padole dłużej niż ja. Taka obawa w stylu ,,czy doskoczę” ale okazało się, że bez zbędnej gimnastyki gładko szło. Pytanie czy po montażu będzie to widać :P Podczas pierwszego dnia nagraniowego pomogła mi kanapka z ogórkiem kiszonym, którą skonsumowałam przed wejściem do studia, a także błyszcząca bluza Hector&Karger, w której się zakochałam, mimo że sprawiła dużo kłopotu oświetleniowcom.
Czy martwię się jaki będzie efekt końcowy? Jasne, że tak. Natomiast jedyne czego potrzebuję to własnego przekonania, że wyszło OK. Na pierwszy raz nie potrzebuję petard i wytrysku geniuszu, bo w każdym nowym miejscu przed potrójnym tulupem trzeba najpierw poczuć się pewnie. Gorzej jak uznam, że jestem masakrą tej ramówki i czas zmienić pracę na niszowy kwartalnik… :P
*
Należy włączyć odbiorniki telewizyjne o godzinie 22.30 i śmiać się ze wszystkich moich super żartów. A potem – tak co poniedziałek. Zapraszam!
3 comments
Na wyspie mi odbiorniki nie działają,ale trzymam jak zawsze za Ciebie kciuki. I cóż wiem,ze suchary bedą zacne. Powodzenia Barbarko.
Nie lubię tego swetra!
Reszta idealnie :)
Gratulacje! Z klasą, w punkt, ciekawie, w harmonii z resztą rozmówców. Nie tak jak inna nowa postać, pani Jastrzębska, która przejmowała prowadzenie i komentowała w bardzo brzydki sposób wypowiedzi innych osób przy stole.