Obudziłam się rano i z kawą w łapie pomyślałam: ,,dobra, przed pracą na szybko napiszę post – już długo go odwlekam”. Tekst opisujący moją nietypową historyjkę o tym jak z chorej dziewczyny stałam się zdrową samicą. Artykuł zatytułowałam ,,Borelioza – przeżyłam. Przeczytaj, możesz uratować komuś życie”. Przyszedł moment, żeby podziękować, bo wspólnie uratowaliśmy nie jedno, a wiele żyć…
Pisząc ten artykuł pomyślałam, że warto opowiedzieć swoją historię, bo może dzięki niej chociaż jedna osoba odkryje u siebie chorobę. Tymczasem sprawa przerosła totalnie moje oczekiwania. Artykuł obleciał internet w tempie SZALONYM, jednocześnie blokując mój serwer, bo był tak mocno obciążony porażającą ilością odwiedzin bloga. Artykuł został ,,podany dalej” przez 9,8 tysiąca osób na facebooku, był cytowany na różnych stronach, trafił na Wykop.pl i był wyróżniany na wielu serwisach. Przeczytały go miliony ludzi.
Tak oto razem, dzięki szerzeniu prawdziwej historii na temat podstępnej i bardzo morderczej choroby uratowaliśmy sporo żyć… Nie wierzycie? Oto przykładowy mail, który otrzymałam, a było ich SETKI.
*
,,Od ok 1,5 roku mam problem. Jednym, ogólnym słowem opisałbym go jako “odrzeczywistnienie”. Często czuję się właśnie tak, jakby wyłączony ze świata, otępiały, zacząłem sporo rzeczy zapominać. Ogólnie z mądrego, błyskotliwego chłopaka od 1,5 roku staję się otępiałym, zmęczonym człowiekiem, a mam 27 lat. Zapamiętany przypadek kiedy miałem kleszcza to z dobre 15 lat temu
Byłem już na etapie rezygnacji, zrobiłem mnóstwo badań, z których nic nie wynikło i generalnie zostałem skierowany do psychiatry żebym leczył głowę, sam zacząłem wątpić czy z moją głową wszystko w porządku… Cudownym zbiegiem okoliczności zobaczyłem wyszerowany Twój wpis, napisałem, Ty odpisałaś i pierwszy raz od dawna mam nadzieję, że będzie dobrze!
Wczoraj wieczorem dostałem wynik badania, które wykazało, że mam przeciwciała borelii. Z jednej strony boję się co będzie dalej, z drugiej cieszę, że w końcu coś wiadomo, że mogę zacząć się leczyć i że może będzie lepiej! “
*
Nie za bardzo wiem jak opisać Wam, co czuje się po przeczytaniu takiego maila. Natomiast z pewnością po przeczytaniu kilkuset takich maili pojawiło się jedno – poczucie, że to całe moje bazgranie, na które zazwyczaj nie mam czasu zmieniło czyjeś jutro, dlatego MA SENS. I nie muszę mieć miliarda followersów i kampanii reklamowych, żeby z podniesioną głową powiedzieć TEN BLOG MA SENS.
Masa osób po lekturze artykułu i Waszych szerowaniach pomyślała ,,cholera, może to to!”, zrobili badanie i okazało się, że to ta franca zabija ich od kilku lat. Byli to w większości młodzi ludzie, którzy dopiero powinni zaczynać życie, a czasem nawet rodzice malutkich, chorujących dzieci. W tym gronie znalazły się także osoby publiczne znane Wam z telewizora. Parę przypadków było na tyle dramatycznych, że osoby już od pewnego czasu nie mogły normalnie funkcjonować lub były przykute do łóżka… Nikt nie potrafił im pomóc, a niektórym sugerowano chorobę psychiczną. Kochana służba zdrowia <3
Nie podniecam się tutaj moim ,,fenomenalnym” tekstem, bo bez pomocy, dzięki której zobaczyła go masa ludzi nie miałby żadnej wartości. Totalnie jaram się tym, że internet (i internauci!) ma taką siłę, która potrafi nawet uratować ludzkie życie, a nawet ŻYCIA. To jest coś pięknego, to jest cud, który razem sobie zorganizowaliśmy. Dlatego BARDZO WAM DZIĘKUJĘ w imieniu swoim i ludzi, którzy dzięki zwykłym lajkom, które ,,podały dalej” dostali drugą szansę. Często w momencie, kiedy pierwsza powoli się kończyła…
Jeżeli ktoś jeszcze nie czytał, polecam lekturę i niezmiennie – udostępnianie. Borlioza – przeżyłam.
A dla tych, którzy odkryli intruza dzięki nam: od teraz będzie tylko lepiej!
Gwarancja Baśki Pasek :)