Tak – przyszedł ten dzień, kiedy należało poważnie podejść do tematu – “piękne-pół-roku-w-pięknym-kraju”. Wizja jest absolutnie, szaleńczo, niepowtarzalnie rozkoszna, aczkolwiek wiąże się z pewnymi obowiązkami, albo inaczej – do-zrobienia-z-czystej-przyzwoitości :] Otóż nie wyobrażam sobie żebym wkroczyła w klimatyczne uliczki czarującego Montpellier z absolutnie zerowym stanem wiedzy w dziedzinie: język lokalny. W związku z tym podjęłam mordercze (jak się okazało) wyzwanie, którym jest oczywiście kurs języka francuskiego. Po pierwszych zajęciach wiem tyle – łatwo nie będzie :P Lubię wyzwania… to pewne. Aczkolwiek to jedno będzie wymagało ode mnie dużo więcej zasobów czasowych niż te, które posiadam. Co za tym idzie – będzie ciekawie, kiedy będę wpadała na zajęcia z głową wciąż w pracy lub w jakże interesujących (?) sferach wiedzy z okolic ekonomii. W grupie językowej mam osoby absolutnie napalone na język (nie licząc mojej ukochanej Dx, która zlitowała się nade mną i dołączyła :P), co znacząco podnosi poziom i trzeba PĘDZIĆ za nimi. Dla porównania powiem tyle – kiedy zapytano mnie po francusku jak mam na imię… zrobiłam minę ryby, nie rozumiejąc o co chodzi. Reszta w tym samym momencie potrafiła już opowiadać gdzie mieszka i skąd pochodzi :P Jest zabawnie – kopiemy się z Dorotką pod stołem, a ja co jakiś czas powtarzam pod nosem ,,Dlaczego nie zgłosiłam się na wyjazd do Rosji?!”. Przetrwam !!!
Co więcej – obiecałam sobie, że po przekroczeniu granicy będę porozumiewać się w sytuacjach życia codziennego (zakupy, restauracja, komunikacja miejska) tylko po francusku. Na uczelni z pewnością nie będzie to możliwe bo tam będzie zewsząd atakował angielski przyjezdnych z całej Europy, ale poza murami szkoły – nie ma przeproś. Chociaż w sumie jako pół-turystka będę miała prawo do małych odstępstw od tej reguły w chwilach słabości… :PA skoro przy turystyce jesteśmy – z dziką radością preferowałabym taką wersję outfitu turystycznego… bo niby dlaczego nie :]
Dla tych, którzy nie mogą spać po nocach ze względu na torbę, którą pokazałam w ostatnim wpisie – zajmę się tym tematem (a raczej dopiero zacznę o nim myśleć) dopiero w przyszłym tygodniu. Wciąż jestem w szale odnajdywania się po nieobecności. Uczelnia atakuje ze zdwojoną siłą, Salsa porwała moją duszę i myśli, a towarzyskie braki wciąż nadrabiam. Ale niebawem zajmę się także handlem – jak na prawdziwą kobietę biznesu przystało – obiecuję :]
13 comments
Kocham ten język nienawidzięć;) klasa francuska zrobiła swoje!
To swietny pomysl,ze juz podjelas starania w celu zglebienia jezyka francuskiego. Bedziesz sobie za to bardzo wdzieczna, bedac juz w Montpellier, bo z pewnoscia poza uczelnia trafisz na Francuzow, ktorzy albo nie beda znali angielskiego, albo nie beda chcieli po angielsku rozmawiac.
Co za rozkoszne zdjecie :-)
Hmmm..lekcja pierwsza: nie “je’m apelle”, a “je m’appelle”
śliczna spódniczka! ;D
masz przynajmniej motywacje do nauki języka ;P ja osobiście luuubie francuski, ale właśnie tej motywacji mi brakuje, żeby zacząć się go uczyć ;P
Beatrice… no właśnie z francuzami nigdy nie wiadomo :P
Majrella… hahahha no właśnie taki jest mój progres we francuskim :P Dzięki – poprawiam
fifkate… jak tak mam z hiszpańskim – ciągle planuję ale brakuje mi ,,kopa”
je m’appelle…no tak:)
ja dopiero od 3 miesięcy uczę się francuskiego, ale za to ze zdwojoną siłą, bo po 35 h tygodniowo, na początku wracałam do domu z bólem głowy, bo zaczynając nie znałam nawet 5 słów, teraz już nawet lubię pogadać po francusku.
nie wiem czy potrzebujesz, ale mogę polecić ci stronke http://www.laits.utexas.edu/tex/gr/index.html o jakże wymownym tytule “la grammaire de l’absurde” i http://www.laits.utexas.edu/fi/html/toc/map.html, sporo się z nich nauczyłam:). powodzenia!
jeśli będziesz miała kiedyś kłopoty w temacie tego języka – to służę pomocą. :)
jak dojdziecie do czasów i innych ciekawych rzeczy, polecam: http://www.francuski.ang.pl/
Jak mi sie ladowala strona, to poczatkowo przeczytalem naglowek “jem apple barbara” (to juz nie Barbra?)
WTF… ale pozniej juz wiedzialem, ze to jednak nie jablko jesz…
stroj na october festyn, tylko warkocze Ci dorobic.
Wstaw fotke jak jesz żabe albo ślimaka… ehhhee
powodzenia
Asia… a można zapytać o motywację do tak morderczej nauki ?? jestem pełna podziwu !!!
eM… zapamiętam :]
guess who… prywatnie Barbara – zapędziłam się :P
Przypomina mi sie zabawna sytuacja zwiazana z jezykiem francuskim. Pare lat temu przed wyjazdem na Madagaskar (ktory byl kiedys kolonia francuska, stad tez jest to oprocz malagaskiego jezyk urzedowy) nauczylam sie po francusku tylko jednego zdania, wlasnie “Nie rozumiem” i pozniej bedac juz w Antananarivo powtarzalam je za kazdym razem, gdy ktos probowal do mnie zagadac. Po pewnym czasie zaczelam jeszcze dodawac “po francusku” (zeby juz nie bylo absolutnie zadnych watpliwosci :-), ale nie wiedzialam, czy nalezy to dodac na poczatku, czy na koncu zdania, wiec za jednym razem mowilam:” Je ne comprends pas francaise”, a za drugim ” Francaise je ne comprends pas”.Do tej pory nie wiem, jak nalezalo to powiedziec poprawnie.
O tak ! Radzę w’e Francji nie posługiwać się j.ang. w ”routine situations”, Francuzi są złośliwi pod tym względem ;d (historia) szczególnie starsze osoby ;d.
I oczywiście w pierwszym punkcie lokalnych wycieczek polecam nie PARYŻ a całe Lazurowe wybrzeże. I uwaga na podróbki z których wszyscy lokalni się śmieją jak polacy z dresu ubranego do pracy ;d, po za tym niszczą się szybciej niż chińskie torebki oraz buty na polskim rynku ;d. A po za tym to jedz i promuj polską urodę !!.
Powodzenia .
Beatrice… przed pierwszymi zajęciami potrafiłam dokładnie to samo – powiedzieć, nie napisać :P
Francuaza… nie raz słyszałam o tych ,,przypadłościach” Francuzów odnośnie nieakceptowania angielskiego – dlatego edukuję się :] Co do podróbek – z pewnością nie kupię bo nie gustuję w przysłowiowych ,,metkach” (więc nie będę ich szukać, nawet po okazyjnej cenie) – jestem typem szperacza, nie potrzebuje loga żeby uważać coś za fajne :]
ja od poniedziałku zaczynam naukę norweskiego więc będę zaglądała i podglądała Twoje postępy. Hiszpański dla osoby znającej angielski jest łatwy do nauki, gramatykę przekładałam sobie właśnie na czasy j. angielskiego a słówka są tak melodyjne, że aż chce się uczyć :)