Ostatnio przeczytałam artykuł dotyczący jednego z polskich projektantów, który zdecydował się nie wpuszczać na swoje pokazy krytyka modowego, który wyjątkowo ostro potraktował jedną z jego kolekcji. Jest to według mnie dość zabawne bo pokazuje, że świat polskiej mody jest z jednej strony bardzo narcystyczny, a z drugiej mocno ..lizodupny”. Czyli wszystko co jest FASHION z pewnością jest także TOP , warto to mieć, warto tam być, warto mówić, warto mimochodem wymienić nazwisko projektanta. Zupełnie nie w zwyczaju jest mówienie czegoś złego o projektantach i ich tworach, dlatego to wszystko zaczęło robić się mocno mdłe – jeżeli wszystko jest na TAK, gdzie emocje?
Trzeba przyznać, że wiele pokazów wieje nudą. Nie chcę tutaj oceniać proponowanej mody bo nie jestem krytykiem, nie śledzę trendów, nie wiem co już jest żenująco passe, a co jeszcze kipiąco świeże – dlatego w tej kwestii milczę. Ale pomijając już projekty, które oczywiście są tutaj bardzo istotne, uważam, że warto pomyśleć także, a może przede wszystkim o FORMIE tego jak okazy zostaną pokazane. Mamy przykład kultowej marki Victoria’s Secret, których pokazy są zawsze bez pudła. Fakt – pokazywana jest piękna pół-nagość, która przyciąga, ale oprócz tego jest to zawsze niesamowite show. Natomiast na naszych rodzimych wybiegach niestety wieje nudą bo wszyscy chcą być tak światowi w stylu FASHION, że jedyne co chcą proponować to modelki z kamienną twarzą, chorym makijażem i kanciastym stylem chodzenia. Oczywiście ma to swój urok, ale traci go zupełnie , kiedy WSZYSTKIE pokazy są takie same – uleciała wyjątkowość, uleciał blask.
Dlatego ostatnio podczas pokazu Roberta Kupisza byłam bardzo, bardzo pozytywnie zaskoczona. Całość była utrzymana w klimacie absolutnie świeżym, radosnym, z totalnym brakiem snobizmu czy sztywności. Całość klimatem kojarzyła mi się z polskim filmem ,,Wszystko co kocham” – prosto, ale energetycznie, z powiewem radości z życia. Wszystko zaczynając od muzyki, poprzez pomysł na rozpoczęcie pokazu, po spontaniczne zachowania modeli/modelek – wszystko to dało efekt show bardzo soczystego, zapisującego się w pamięci. Show, które nie pozostawia lekkiego posmaku żenady, że znowu kreujemy się na największe wybiegi zachowując się kropka w kropkę jak Dior czy Prada… Pokaz rewelacyjny, przyjemny dla ucha, oka, samopoczucia.
Relację, którą z niego zrobiłam razem z rozmową z projektantem możecie zobaczyć tutaj:
I przysięgam, że te pozytywne przemyślenia nie wynikają z solidarności regionalnej, chociaż zawsze będę twierdzić, że Kielce mają pozytywne fluidy :P
A tak z głębi mojego często bolącego kręgosłupa mam nadzieję, że pokazy będą coraz częściej serwowane w takiej formie. Aktualnie będąc już praktycznie tylko po stronie osoby relacjonującej, a nie chodzącej, zanudzę się kiedy przyjdzie intensywny sezon pokazowy i będę musiała wystawać pod wybiegiem wpatrując się w coś na klimat słabego kotleta… Dlatego kibicuję kreatywności projektantów i choreografów!
13 comments
Ten Pan wyglada bardzo znajomo…
Ja na początku pomyślałem, że to ojciec piłkarza Wojciecha Szczęsnego – Maciej, ale to chyba ten projektant? :)
http://bi.gazeta.pl/im/4/6594/z6594354X,Maciej-Szczesny.jpg
Tylko bródkę zapuścić i brat bliźniak :)
ps. Barbra a jest normalna emerytura za pracę w tym Pudelku?
Ja jakas ułomna jestem, bo wiele lat mowiłam “Robert KuRpisz” i dopiero jak ten pan z fryzjerstwa przerzucił sie na projektowanie to zobaczyłam, ze mi sie cos na oczy rzuca :D
A projekty ma fajne, nie takie wtórne i zgapiane jak modny Zien ( np suknia Wery Wang zgapiana przez Zienia od chyba 2 sezonów)
Ewa… uczył w Step by Step – pamiętasz ?? :)
Andy… projektant, projektant :P A co do emerytury to planuję tak zarabiać żeby nie liczyć na parę groszy od rządu :D
Olinka… tak jak pisałam nie śledzę aż tak bardzo tworów projektantów więc ciężko mi ocenić. Ale trzeba przyznać, że jest w jego twórczości coś bardzo świeżego
Wow tak step by step…mam oko!
Ewa… masz!
Pudlowa prezenterka :) fajnie się Ciebie ogląda
Basiu? :) a możesz zdradzić skąd pochodzi Twoja sukienka?
PS. jadę w maju do Paryża! :)
gosc… miło :)
eM… PARYŻ piękna historia – zazdroszczę. Ja planuję jakoś wrzesień – październik wrócić ,,do źródeł” :) Nie zmarnuj pobytu na chodzenie krok w krok za przewodnikiem – zastanów się co i gdzie jara Cię najbardziej na co dzień i idź w takie miejsce na paryskim lądzie – wtedy zwariujesz! PS Logo marki jest gdzieś pod koniec filmu – coś na V :)
Może mało kogo to obchodzi i sam w to do końca nie wierzę, ale jest taki polski jasnowidz Krzysztof Jackowski, który nawet z policją współpracuje, pomagając udanie. Wypowiedział się ostatnio na temat tego co się będzie działo tego roku we Francji…
http://tnij.com/jackowski_francja_youtube
Facet jest dosyć poważny a z takich wróżek telewizyjnych sam się naśmiewa i zabrania powoływania się na siebie.
Andy… wiem, że jego wizje często się sprawdzają natomiast ta wypowiedź brzmi mi raczej na spekulację, która bazuje na codziennych obserwacjach, a nie na wizjach przyszłości.
tak tak, wiem ;) już wczoraj postanowiłam, że przejrzę jeszcze raz Twojego bloga z paryskich czasów, może akurat jakieś pomysły wpadną mi do głowy. jedno jest pewne – na pewno odwiedzę wskazane przez Ciebie miejsca z ciuchami.
no i nie jadę sama, tylko jeszcze z 3 osobami, które muszą zobaczyć te podstawowe paryskie miejsca, i nie można zapomnieć o tym, ze chodzenie tymi uroczymi uliczkami mamy tylko 5 dni, więc nie będzie można sobie zbytnio pozwolić na te wszystkie dodatkowe miejsca :) już od wczoraj wszystko planuję, będzie cu-dow-nie! :)
Oby Barbra! Bo ja się trochę nawet boję… wolałbym żeby Ciebie tam nie było w tym okresie.