Zmiany, nowości, innowacje, przeprojektowania, dodatki… To właśnie w życiu uwielbiam, a raczej inaczej – tym właśnie życie w mojej wizji jest :] Jeżeli zjawisko zwane BYT zamienia się w RUTYNĘ to jestem bliższa depresji (no dobrze… melancholii :P) niż życiu pełną gębą, co cenię sobie ponad wiele (prawie wszystko). Dlatego uprzyjemniam sobie dni małymi dodatkami, które różnią się od dodatków z okresów poprzednich. Nic wielkiego czy spektakularnego, po prostu czysta forma przyjemnego spełnienia :]
Takie spełnienie znalazłam ostatnio w czynności elementarnej i najprostszej… gotowanie. Ale nie dla byle kogo a dla SAMEJ SIEBIE. Gotowanie w kategoriach przyrządzania posiłków towarzyszy mi już od dawna, ale zazwyczaj miało to wymiar obowiązku ,,bo jeść trzeba”. Natomiast ostatnio przeprojektowałam swoje podejście do kuchni. Otóż odnalazłam w tym bajkową formę spędzania wolnego czasu. Wygląda to tak: WIZJA co bym zjadła… następny krok ZAKUPY niezbędnych elementów, których zazwyczaj nie mam w domu bo dotychczasowa ,,spiżarnia” finezji nie wymagała. Następnie upajający proces przygotowywania dania po swojemu, bez pośpiechu, z idealnie gigantyczną ilością wszystkiego co JA lubię najbardziej, z uwzględnieniem JEDYNIE swoich osobistych preferencji… Punkt kolejny OCZEKIWANIE aż danie będzie gotowe oraz ostatni etap – upajające KOSZTOWANIE/ZAPYCHANIE SIĘ w zależności od aktualnych preferencji… Dlaczego ten proces jest tak cudowny ?? Bo nie zawiera ani grama presji, nerwów czy niepewności na temat czy komuś posmakuje bo skoro tworzone jest pode mnie to oczywiście będzie pyszne :]
Nie zrozumcie tego źle… nie jestem egoistką – raczej hedonistką w czystym wydaniu, a ta mała czynność tak bardzo pieści moje zmysły, że już nigdy nie zrezygnuje z rytuału – sam na sam z kuchnią raz na jakiś czas. Cudownie jest gotować dla kogoś, ale nieporównywalnie ,,luźniej” i bardziej relaksująco jest gotować właśnie dla siebie. POLECAM
Moim ostatnim tworem ,,od siebie dla siebie” było bajkowe Cannelloni ze szpinakiem, ricottą, kurczakiem i… gigantyczną ilością czosnku (bo tak właśnie uwielbiam, a żadna restauracja nie daje go wystarczająco). Było piorunujące… oczywiście w moim odczuciu czyli jedynym, które na tamten moment się liczyło :] Czysta forma przyjemności…
16 comments
Yumy
wyglada smakowicie :)
Ja tez lubie czasem gotowac tylko dla siebie z uwzglednieniem skladnikow, ktore lubie najbardziej.
ewelina… i totalnie takie było !
Beatrice… idealne prawda ?? :]
Cześć
Piszę tu pierwszy raz, ale często przeglądam Twój blog. Muszę przyznać, że sensownie piszesz, wstawiasz fajne foty np. z podróży wakacyjnych (takich zdjęć nie znajdziesz w żadnej książce podróżniczej:))i naprawdę kochasz życie:).
Wracając do wpisu ja też lubię gotować dla samego siebie, bo można wtedy poeksperymentować beż obawy, że nie będzie smakowało ( no może czasami nie wyjdzie potrawa, ale i tak się zje:)).
Można dostać przepis?
Pozdrawiam i z góry dziękuję.
Jacek
Jacek… witamy Pana ujawnionego :D Teraz będziesz skazany na dalsze udzielanie się na blogu :] Co do przepisu… ciężko będzie bo robiłam to absolutnie intuicyjnie bazując na pobieżnej wiedzy jak powinno wyglądać cannelloni i na przeczuciu co będzie dobrze smakowało. Postaram się to złożyć w spójną całość i wrzucić :]
oo tak Basia prosze wrzuc przepis, chociaz jak to sie robi po kolei :p wszystkie skladniki uwielbiam tak wiec pewnie smakuje to razem bosko :p
Taka kara to przyjemność, nawet dożywotnia:D Postaram się być aktywnym uczestnikiem.
mniam :D widzę, ze mamy podobne gusta smakowe (czosnek!) ;) ach, takie realizowanie swoich pragnień smakowych poprzez gotowanie brzmi bardzo… smacznie (to chyba najodpowiedniejsze określenie tutaj) jednak w moim przypadku bardzo ciężko je realizować ze względu na przede wszystkim brak czasu (zwłaszcza teraz w gorącym okresie sesji). Ale patrząc na zdjęcie jakie umieściłaś na blogu chociaż w taki sposób mój żołądek się ucieszył, więc póki co musi mu to wystarczyć ;p
p.s.: ostatnio robiąc sobie przerwę w czytaniu jakże interesujących materiałów do egzaminów dorwałam pewną gazetę i zauważyłam w niej pewną reklamę, na zdjęciu której jest bardzo podobna osoba do Ciebie :] tak z ciekawości – użyczyłaś swojego wizerunku w reklamie pewnych kosmetyków? (póki co nie będę ujawniać nazwy bo jeszcze ktoś mnie tutaj o coś niecnego oskarży ;p )
….. będzie, będzie :]
Jacek… wolałabym ,,będę aktywnym uczestnikiem” :P
studentka… sesja – nienawidzę. Jestem teraz w tym samym momencie i mam totalnie dosyć.
ME… it’s not a pie !!! :D
Będę, będę:P Tylko zastrzegam sobie prawo do nie udzielania się na tematy, o których mogę nie mieć zielonego pojęcia:) Wszak kobiecy Świat troszkę różni się od męskiego:P
Jacek… ,,troszkę” – masz rację :P
Dzięki:), lubię mieć “troszkę” racji, to dodaje męskości:D
I slusznie, trzeba sie rozpieszczac od czasu do czasu :)
lubie szpinak, ale jeszcze nigdy nie jadłam go w domu. to dziwne. :D
Kasia… ja jestem za opcją… “najczęściej jak się da” :P
eM… bo w sumie trzeba się przy nim pobawić żeby był dobrze przyprawiony – ale daje satysfakcje :] Polecam !