Tak już mam, że zamiast ślepo podążać za punktami przewodnika, wolę nieco z nich zboczyć i posmakować prawdziwej esencji miasta. Tak wyszukuję miejsca, które nie są typowym turystycznym szlakiem, a raczej moim strzałem upolowanym w celu podążania za swoim – nazwijmy to podwórkowo – ,,klimatem”. Dlatego w dziedzinie ubraniowo-zakupowej zamiast posłuchać wskazówek kierujących do Galerii Lafayette’a czy na Champs Elysees, swojego punktu zakupowego szukałam zupełnie gdzieś indziej. Tak trafiłam do raju dla swoich pasji, namiętności i portfela, czyli do sklepów Vintage!
Sklepów tego typu jest faktycznie sporo, ale raczej nie warto liczyć na to, że idąc środkiem miasta nagle coś rzuci się Wam w oczy. W tak ogromnym mieście, z całą masą różnorodnych dzielnic i okolic zdecydowanie trzeba zaopatrzyć się w porządną, wcześniej przygotowaną listę sklepów i solidną mapę z planem gdzie, jak i kiedy.
Znajdują się tam dwa rodzaje sklepów.
1) typowe Vintage Store’y z asortymentem już przebranym i przygotowanym pod sprzedaż ubrań pochodzących jakby nie z tej epoki. Najczęściej są to różniste sukienki, torebki, kurtki – większość we współczesnym klimacie stylizacyjnym, ale jednak pochodzące z czasów, na których dzisiejsza moda bazuje i je kopiuje. Czyli perełki, unikaty – to co Barbary lubią najbardziej. Można też znaleźć stroje, które w polskiej rzeczywistości nadałyby się raczej na bal przebierańców, ale również zapierające dech w piersi mej.
2) sklepy przypominające naszą ,,tanią odzież” czyli można znaleźć tam wszystko – ubrania piękne i tragiczne, spotkać każdego – przestylizowane artystki i kloszardów szukających kurtki na zimę, a przede wszystkim kupuje się we wspaniałej cenie! Ten wariant skradł moje serce w stopniu najwyższym.
Rzeczy jakie można było wyszperać w tych sklepach są fantastycznie niespotykane i duuuużo lepsze jakościowo i duuużo piekniejsze niż łowy, których można dokonać na naszej polskiej ziemi w podobnych sklepach. Oszalałam, zwariowałam i gdyby nie wizja, że będę żyła w strefie euro jeszcze przez jakiś czas to wyjechałabym z Paryża nie z kilkoma siatkami, a WALIZKAMI. Polecam!
*
*
*
- Najciekawszy sklep Vintage z tych, które odwiedziłam: Coiffeur. 32 Rue de Rosiers. Najbliższe metro: Saint Paul. Wszystko po 10 euro.
- Najlepszy lumpex. Guerrisol: 19 avenue de Clichy – najbliższe metro: Place de Clichy. Ceny od 3 do 5 euro :) Warto atakować w poniedziałkowe przedpołudnie bo można znaleźć prawdziwe skarby.
Natomiast jeżeli chodzi o Paryskie ulice pod kątem ubierania tamtejszych mieszkańców to dopadło mnie pewne rozczarowanie… Otóż od stolicy świata mody oczekiwałam sporo i pewnie to ,,nastawienie się” spowodowało, że trochę nie tak to sobie wyobrażałam. Otóż kobiet ubranych wybitnie, czyli na poziomie, że szczęka opada, widziałam przez tydzień… 2. Nieco więcej mężczyzn ze względu na to, że noszą do pracy perfekcyjnie skrojone garnitury, które jak wiadomo – robią wrażenie. Większość to ludzie raczej przeciętnie ubrani, czasami trafiają się osoby w dość oczywistym klimacie H&M i to by było na tyle… Dużo więcej perfekcyjnie ubranych osób widziałam w malutkim Monaco niż w wielkiej stolicy. Biorę pod uwagę, że duża część rdzennych Paryżan opuściła akurat wtedy swoje miasto ze względu na francuski okres wakacyjny i moje oczy w głównej mierze trafiały na turystów… może. I chyba wolę w to wierzyć bo musiałabym zaakceptować, że piękna legenda jest fikcją a to byłoby smutne.
*
*
*
*
*
*
*
Przenosząc się w zupełnie inny klimat – sklepów przy kultowej Champs Elysees, to mity dotyczące kolejek do sklepu Louis Vuitton są PRAWDĄ. Ale nie wynika to oczywiście z ogromnego zainteresowania, a z najzwyklejszego triku marketingowego. Sklep jest prawie pusty, a kolejka długo majaczy przed wejściem – zupełnie bez sensu. Ale dzięki temu przechodnie myślą, że ten sklep z ogromnym napisem to z pewnością marka wyjątkowo luksusowa, niedostępna i popularna. Trochę śmieszne, ale tak to już bywa w snobistycznym świecie, że pozory są ważne, a może najważniejsze. Oprócz LV znaleźć tu można wszystkie najsilniejsze marki świata i jeżeli ktoś lubi klimat luksusu i przepychu z pewnością będzie czuł się tutaj jak ryba w wodzie. Ja w tym czasie pozostanę w dzielnicy znanej jako studencko-gejowska, grzebiąc w odzieży z innej epoki :P
Paryż na zakupy – TAAAK, taaak i jeszcze raz TAK.
*
W kolejnym kroku w końcu porwę Was pod najsłynniejszą wieżę, której nazwy nawet nie trzeba przytaczać :] A na koniec z ciekawostek dotyczących francuskiej mentalności opowiem anegdotkę. Dzisiaj było 19 stopni, wiatr – dość silny, ale całkiem zwykły, trochę padało. Odwołano wszystkie zajęcia przez cały dzień, przestały kursować tramwaje i STANOWCZO ODRADZANO wychodzić poza swoje miejsce zamieszkania :P Myślę, że zrobiłabym niezły biznes organizując dla Francuzów wyjazdową ,,szkołę przetrwania dla najwytrwalszych”, która rozgrywałaby się w Polsce ZIMĄ :P
14 comments
Ten pomysł z odwołaniem zajęć bo 19 stopni celsjusza jest, to chyba z Grecji zaczerpnięty, tylko tamci do pracy nie szli z tego powodu ;]
Andy… myślę, że to mniej kwestia temperatury bo ta jest całkiem normalna i pewnie będzie niższa. Wystraszyli się za bardzo szumiących drzew i trochę mokrej ziemi :P
Basiu, ciekawi mnie, czy w owych sklepach z uzywana odzieza mozna znalezc rowniez jakies markowe rzeczy, czy trzeba tego raczej szukac w specjalnych komisach?
To interesujace, co napisalas o paryskiej ulicy. Ale-tak, jak napisalas- biorac pod uwage fakt, iz Paryz odwiedzany jest corocznie przez miliony turystow, bardzo prawdopodobne, ze spora czesc osob, ktore widzialas to wlasnie turysci.
A z ta pogoda, to rzeczywiscie swietna anegnotka. Przypomina mi sie ubiegloroczna zima u mnie, gdzie dopiero potworne burze sniezne spowodowaly, ze odwolywano zajecia w szkolach i dawano ludziom wolne w pracy.
Beatrice… oczywiście, że można znaleźć !!! ale wiadomo, że nie jest to aż tak bardzo powszechne. Natomiast w Paryżu jest też mnóstwo właśnie specjalnych komisów z takimi ubraniami. Znajoma, u której mieszkałam znała całą listę takich adresów, jednak ja raczej kierowałam się do moich ulubionych Vintage :)
Myślę, że tak właśnie było, że turyści przyćmili prawdziwy widok miasta… ale z drugiej strony turyści są tam zawsze więc ciężko to oddzielać.
Mam nadzieje, ze umiescisz rowniez wpis o paryskich restauracjach, czy ogolnie ujmujac kulinariach. Czy widzialas jakies roznice kulinarne pomiedzy Paryzem, a np. Montpeliier np. jakies dania typowe dla jednego regionu Francji, a nie drugiego?
Z racji tego, że mieszkałam u znajomych miałam to szczęście, że kolacje zawsze na mnie czekały :D nie musiałam wydawać pieniędzy w PIEKIELNIE drogich paryskich restauracjach. Ale jadłam dużo tradycyjnych francuskich potraw i różnica jest podstawowa: na południu jest dużo więcej naleciałości hiszpańskich i włoskich, przede wszystkim owoce morza i ryby na każdym kroku. W Paryżu jest bardziej tradycyjna kuchnia francuska czyli sery, sery, sery, mięsa i ślimaki :D
Dzieki za informacje. Przepraszam, ze Cie tak zarzucam mnostwem pytan, ale piszesz o wszystkim tak interesujaco i jestem po prostu bardzo ciekawa roznych kwestii, a moja wiedza jest tu bardzo ograniczona.
jami, zazdroszczę, serów, serów i serów i dobrze zrobionych ślimaków. Narobiłaś mi ochoty i chyba wybiorę się wkrótce do Francji.
Beatrice… pytaj o co chcesz :D
byłaś może w jakiejś księgarni? wiesz w jakiej cenie są książki?
eM… byłam, są sporo droższe niż nasze – jak wszystko oprócz wina :P
Bo stolica mody to mediolan, a nie paryz :-) ja mieszkam we wloszech i wizyty we francji zawiedzaja mnie nie tylko pod wzgledem mody ale i kuchni!
W koncu sukces, zrzucilam 8 kg, probowalam juz naprawde wszystkiego, w koncu znalazlam w necie artykul o tabletkach na odchudzanie, postanowilam zamowic. Codziennie jedna tabletka plus troche ruchu (jazda na rowerze do pracy) no i prosze sukces. Strony nie pamietam ale wpiszcie sobie w google – nadwaga to juz mnie nie dotyczy
Having read this I believed it was very enlightening.
I appreciate you finding the time and energy
to put this information together. I once again find myself spending a
significant amount of time both reading and commenting.
But so what, it was still worth it!