Istnieje w Polsce taki magiczny stereotyp, że jak praca to tylko ,,po znajomości”, a jak już chodzi o taką w mediach to na bank trzeba ,,dać dupy”. Jestem święcie przekonana, że potężny procent osób odpalających TVN w poniedziałek o 22.30 mówi do osoby obok ,,co to za laska? ciekawe co zrobiła, żeby tu być”. Dlatego zaspokajając ciekawość przedstawiam tu małe pitu pitu o tym jak dostać pracę w mediach.
START
Żeby dostać pracę w mediach trzeba przejść drogę jak w każdej innej branży. Od totalnej darmochy – to po pierwsze. Najczęściej na początku nie są to projekty spełniające marzenia ale dają doświadczenie i to wystarczy. Ogłoszenia gdzie szukają ludzi do różnych darmowych / marnie płatnych zleceń – pisania teksów, prowadzenia programów czy pracy przy produkcji – znajdziesz na najzwyklejszych portalach typu pracuj, gumtree i na grupach na fejsie. Wyślesz kilkadziesiąt zgłoszeń – w końcu ktoś się odezwie. Uczysz się, widzisz swoje błędy, poprawiasz je, znowu się uczysz, później wychodzi Ci strasznie, potem świetnie, a po jakimś czasie już całkiem dobrze sobie radzisz. Na tyle dobrze, żeby ktoś chciał ci trochę zapłacić. A potem? Krok po kroku stajesz się lepszy, budujesz CV, wspinasz się, zarabiasz lepiej i poznajesz na swojej drodze LUDZI. I ci LUDZIE są tutaj kluczowi. Przechodzimy do tematu
PO ZNAJOMOŚCI
Jak to działa w tej branży? Rzeczywiście jest dość hermetyczna, dlaczego? Otóż jeżeli zwalnia się jakieś stanowisko przykładowo w redakcji show biznesowej pracodawcy potrzebują kogoś NA JUŻ, TERAZ, NATYCHMIAST. Nie mają czasu na zaczynanie procesu od pracuj.pl, gdzie przyjdzie 300 zgłoszeń z tego 250 to jakaś farsa, potem trzeba odsiać jakoś 50, spotkać się z 10 i tak kilka miesięcy później MOŻE ktoś sensowny z tego wyjdzie. NA JUŻ oznacza, że to ma być ktoś, kto przychodzi w pierwszy dzień do pracy, a w piątej minucie dzwoni do Edyty Górniak (bądź jej menedżera M. pozdrawiam :D) i ogarnia jakiś fajny temat.
Z tego powodu w środowisku raczej żongluje się stanowiskami – jeden odchodzi, a wchodzi na jego miejsce kumpel z redakcji obok, dlatego, że ktoś go polecił/znał jego pracę, a następnie poradził sobie z rekrutacją pokonując parę innych osób z branży. Nazwiemy to ZNAJOMOŚCIAMI? No nie, to jest klasyczny networking, poznawanie ludzi w pracy, którzy jak zobaczą, że JESTEŚ DOBRY, to chcą Cię polecać. Bardzo często dostaje telefony z ,,szukam kogoś dobrego” i to logiczne, że polecam osoby, które uznaję za efektywne i sensowne, bo to polecenie ŚWIADCZY O MNIE, więc nie polecę kogoś, kogo tylko lubię – bzdura. Tym różnią się ZNAJOMOŚCI od NETWORKINGU.
Jak to ominąć skoro jeszcze nie siedzisz w branży? Często redakcje szukają praktykantów ZA DARMO. I jeżeli nie podejmiesz wyzwania ZA DARMO, to nigdy nie wskoczysz na pułap, w którym możesz na tyle wejść w branżę, żeby później swobodnie się w niej poruszać. Możesz szukać ogłoszeń w internecie albo po prostu NIEPROSZONY wysłać swoje ciekawe zgłoszenie do redakcji, które Ci się podobają – działa częściej niż myślisz. Czyli wracamy do początku – duma w kieszeń, wieczorami praca z napiwkami za prawdziwy hajs, w dzień poznajemy Małgosię Kożuchowską za darmo, żeby kiedyś trzepać z tego kokosy.
ALE JAK DO TELEWIZJI?
No ok ale jak dostać się DO TELEWIZJI. W nowej redakcji mam koleżankę pracującą przy produkcji programów. Zaczęła w taki radosny sposób, że wysłała maila na jakiś ogólny adres typu tvn@tvn totalnie w ciemno. Nie było ani ogłoszenia, ani naboru – wysłała i oddzwonili jak spała. Dostała 3 miesiące praktyk ZA DARMO, a następnie została zatrudniona bo świetnie sobie radziła. Tadaaam. Ot taka filozofia.
A co do bycia na wizji – jest to identyczny proces jak wszystkie poprzednie (no, może potrzeba w nim trochę więcej szczęścia). Na stanowiska przed kamerą w dużych telewizjach nie robi się otwartego castingu, ponieważ przyszłoby kilka tysięcy osób i weź znajdź w tym coś sensownego.
To wszystko idzie tym samym rytmem co poprzednie sprawy – zaczynasz od pracy za darmo w małych projektach/telewizjach, żeby ćwiczyć warsztat. Najczęściej pierwsza praca w redakcji nawet nie ociera się o bycie na wizji – nie szkodzi. Potem ktoś powoli zaczyna Ci płacić za Twoje lico na ekranie. Robisz swoje, uczysz się coraz większej swobody, robisz to najlepiej jak umiesz. A potem ktoś gdzieś dalej/wyżej zauważa Cię, docenia to co robisz i mówi ,,o, ta osoba może pasować” lub ktoś poleca/zaprasza Cię na casting, na który zapraszają jeszcze kilka innych osób z branży. No chyba że otwiera się nowa stacja (jak wiemy – rzadko) i szukają miliona ludzi do pracy – wtedy mając doświadczenie masz szansę dostać się z otwartego castingu ogłoszonego w internetach – jeżeli taki zorganizują. I tak z jednej pracy przed kamerą do kolejnej, a potem trafisz do NBC jeżeli tylko chcesz :)
Oczywiście znamy przypadki karier szybkich i ,,nie wiadomo skąd”. Zazwyczaj szybko się zaczynają, a często (choć nie zawsze) też szybko kończą. Droga na skróty rzadko bywa długoterminowo efektywna, dlatego nie polecam. Nawet jeżeli macie możliwość podeprzeć się wpływowym tatą czy kochankiem – serio, nie warto, możecie to wszystko zrobić samodzielnie i wtedy nikt Wam tego nigdy nie zabierze. Natomiast jeżeli już tak zaczęłaś/eś, to chociaż udowodnij, że zasługujesz na miejsce, w którym jesteś, żeby babci i dziadkowi wstydu nie narobić.
Jest to proces trudny, żmudny i długi, ale z moich obserwacji wynika, że także warty grzechu, bo jeżeli uda się raz, to już raczej nie znika się z rynku. Od momentu kiedy dołączyłam do grona show biznesowych dzieciaków notuję tylko dodatkowe twarze, a stare jakoś nie znikają. Jeżeli tak się zdarzy to znikają tylko na chwilę, żeby wrócić w innych barwach.
POLECAM PRACĘ W MEDIACH bo wcale nie jest niemożliwa i zdemoralizowana jak wszystkim się wydaje. Rządzą tu takie same prawa jak w każdym innym miejscu – jesteś dobrym pracownikiem znającym swoją wartość? W końcu ktoś Cię doceni.
Powodzenia dzieciaki! w razie pytań – Baśka do dyspozycji.
PS a tu polecam mój świeży wywiad z Martyną Wojciechowską dla WP :)
3 comments
A czy Twoim zdaniem potrzebne są jakieś konkretne studia, czy o wiele bardziej liczy się praktyka i doświadczenia? :)
Będe w następnym roku studentką, praca w mediach od zawsze była moim marzeniem, ale mam wielki dylemat czy poztawić wszystko na jedną karte.
Z góry dzięki za odpowiedź i pozdrawiam!:)
Ja byłam na studiach menedżerskich (ekonomia-zarządzanie-marketing), jednoczesnie zdobywając doświadczenie w mediach – w praktyce. Jezeli patrzeć na mój przykład i wiele innych – zdecydowanie i bezapelacyjnie DOŚWIADCZENIE. wykształcenie dziennikarskie – super, ale jego brak nie stanie na przeszkodzie jeżeli będziesz zdobywać praktykę :)
Telewizor… czyli to czarne coś, co nasi rodzice i dziadkowie mają w domach? Jestem starsza a już wiem, że to Internet jest przyszłością, bo dzisiejszych programów telewizyjnych po prostu NIE DA SIĘ oglądać. No nie da się, skichałabym się a żadnego godnego polecenia bym nie wmyśliła… Ciekawe dlaczego? No i zupełnie szczerze gratuluje wytrwałości i mocnego ukierunkowania w tym, co chcesz w życiu robić. Pocieszająca jest myśl, że ludzie w tych czarnych pudełkach choć charaktery muszą mieć mocne.