Od lat powtarzane są kultowe już historie o morderczej Zakopiance, kolejkach do restauracji, przez które po prostu nie da się przebić, zatłoczonych stokach narciarskich, na których czeka się w ,,kolejce do kolejki” dziesięć razy tyle ile trwa zjazd… i tak dalej. Tymczasem ja właśnie wróciłam z tego cudownego miejsca przebywając tam podczas najbardziej ,,morderczego” okresu roku czyli sylwestrowo-noworocznego.
,,Czy przetrwałam?” to pytanie byloby głupie. Właściwym jest: ,,co zrobiłam, że było tak nieprawdopodobnie fenomenalnie?”
Zdjęcia: Karol Niziołek
Warunki pogodowe i atmosfera.
Zacznę od tego, że w tym roku jestem prawdziwą Królową Śniegu. Każde miejsce, do którego pojechałam w tym sezonie i BARDZO PRAGNĘŁAM ŚNIEGU witało mnie zamiecią przyjeżdżającą razem ze mną (post o świątecznym Zurichu – polecam) . Tak było i w tym przypadku. Czyli pierwszy punkt bajecznej zimy mamy załatwiony – spektakularnie biało, kiedy w Warszawie było raczej szaro. Nie sądzę jednak, żeby był to mój magiczny dar lub jakiś totalny przypadek losowy, bo w zeszlym roku było tam dokładnie identycznie podczas mojego pobytu – bajkowo, śnieżnie, BIAŁO. Czyli chcesz poczuć zimę? Jedź Polaku w góry :)
Gdzie się zatrzymać?
Przede wsztkim NIE W CENTRUM ZAKOPANEGO. Spędzając tam tydzień ani nie odpoczniesz, ani nie pooddychasz i faktycznie można po jakimś czasie zmęczyć się tłumem, do tego znacznie ciężej doświadczyć prawdziwej, górskiej zimy. My zatrzymujemy się w Kościelisku, które jest rzut beretem, taksówka do Zakopanego jest tania jak barszcz i dostępna 15 minut po telefonie na korporację (nawet w Sylwestra!). Widok z naszego domku i okolic jest po prostu obłędny – co rano budzisz się z widokiem na góry i chce Ci się żyć. Dlatego też chcesz wspaniale spędzić czas w Zakopanem? Nie szukaj noclegu w zamkniętym pokoju przy Krupówkach ;)
Tłumy, wszędzie tłumy. Serio?
Ludzi jest sporo – to prawda. Ale czy mieliśmy problem z tym, żeby CHOCIAŻ RAZ znaleźć miejsce w porządnej knajpie żeby zjeść? NIE. Zaznaczę, że byliśmy grupą 10 osób i powtórzę: byl to okres sylwestrowo-noworoczny. Za każdym razem udawało nam się to bez żadnego problemu – robiąc chociaż drobny research zamiast wchodzić do pierwszego lepszego lokalu. Legendy o wielogodzinnych kolejkach po stolik to chyba jakieś zaszłości lat 90-tych lub mit, który był powtarzany tak często, że aż wszyscy w niego uwierzyli. Widziałam jakąś kolejkę, ale wyglądało t0 tak, jakby ludzie nie wiedzieli nawet za czym stoją i stali bo inni też stoją :D Powtarzam: research, ewentualnie w weekend telefon z rezerwacją i wszystko będzie dobrze. A na tańce? Koniecznie do Europejskiej – kultowy Ricardo nie pozwoli Wam zapomnieć tej nocy – zawsze kulturalnie i bez tłumów, bo jak za czasów, w których nie było mnie na świecie – wpuszczają tylko tyle osób ile miejsc siedzących.
Górole. Jak się nie zakochać!?
Karczmy z koncertami na żywo wciąż totalnie mnie rozczulają, Góral śpiewający pełną piersią nad ogniskiem w dolinie – magia. A dzieciaki kolędujące po domach to już taka dawka emocji, że wszystkie samice w naszym domu płakały po ich występie. Polskiego Górala nie zostąpisz nikim z całego świata – chcesz poczuć tę energię – po prostu musisz tam pojechać.
Dojazd.
Zakopianka od zawsze jest w remoncie – wiadomo. Ale wystarczy użyć odrobiny kalendarza, zegarka i procesu myślowego, żeby wybrać terminy / godziny, w których dojazd i wyjazd wcale nie jest taki trudny. Wracaliśmy 3 stycznia i trasa do Warszawy zajęła nam 6 godzin, czyli biorąc pod uwagę odległość, przewę na obiad i stan polskich dróg to bardzo sprzyzwoicie. Nie jest to krótko, ale bez przesady – tyle samo jedzie się na Hel no i nie jest to 12 godzin, które trzeba przeznaczyć na tę samą trasę wyjeżdżając dzień wcześniej ,,po obiedzie”.
W ramach anegdotki dodam, że byli ludzie, którzy przyjechali tylko na Sylwestra i wyjeżdżając z miejscowości poruszali się w korku w tempie UWAGA 300 metrów na 3 godziny – moja gratulacja! Było też 3000 osób (to nie jest metafora), które kupiły bilet na pociąg, a pojechało tylko kilkaset (kochane PKP) – reszta stała na torach blokując odjazd pociągu – przeuroczy początek roku. Jeżeli więc chcesz mieć zdrowie psychiczne w nowy rok odradzam ten jakże pomysłowy scenariusz przyjazdu na kilka godzin w Sylwestra, pod scenę.
Co robić? Gdzie jeździć?
Jeżeli chodzi o stoki to wystarczy omijać te najbardziej popularne w centrum Zakopanego, a trafiasz na warun grzechu wart. Przykładowo dosć nowy stok Witów-Ski w Witowie wieczorową porą jest przygotowany jak marzenie, a w kolejce do krzesełek czekasz tylko wtedy jeżeli czekasz na swoich znajomych aż dojedzą kwaśnicę :D Jest wspaniale!
Masa kuligów po przepięknych zakątkach, które warto łapać jak tylko jest piękna pogoda i dużo śniegu. Kulig po Kościelisku – magiczny. Między domkami, chatkami, drzewami – czysta góralska magia. Kulig po Dolinie Chochołowskiej – ODRADZAM, BARDZO OSZUKUJĄ. Lepiej pokonać tę trasę pieszo. Kulig na Morskie Oko – jeżeli decydujesz się na niego męcząc konie pracujące w chorych warunkach ciągnące porąbane ilości ludzi na raz – przestań obserwować ten blog, dziękuję :)
I na deser: BAJKA BAJEK. Niedwano otwarta ścieżka w koronach drzew z nieprawdopodobnym widokiem na góry. Trzeba przejechać na Słowację, około godzinę drogi od Zakopanego i tam za 18 euro czeka Cię taka bomba wizualnych doznań, że zwariujesz. Warto zabrać ze sobą narty, bo żeby dotrzeć do ,,chodnika” wjeżdża się dość długo i wysoko wyciągiem krzesełkowym, więc warto wykorzystać tę wysokość i elegancko, długo zjechać po niezłym stoku.
Sylwester: jeżeli w centrum Zakopanego to tylko posiadając rezerwację w jakimś sprawdzonym lokalu i nie wychylając się w kierunku sceny z koncertem – oczywiście jeżeli nie chcesz stracić od petardy oka lub nie dostać w łeb. Tyle o sylwestrowej scenie w Zakopanem jeżeli ktoś miał pomysł zapytać mnie o Despacito.
Mam taką jedną ulubioną piosenkę ,,Czy pamiętasz tę noc w Zakopanem” i ja wciąż właśnie tak widzę to miejsce. Dla mnie to nie jest przepełniony ludźmi i kolejkami polski resort turystyczny. Jeżeli potrafi się ,,obsłużyć” Zakopane wtedy jesteś w jednym z najbardziej klimatycznych miejsc w Europie, które porywa swoimi widokami, romantyzmem, kulturą, smakami i… wspomnieniami. Jeżeli przez liczne legendy o tym miejscu od lat odwlekasz wyjazd – nie słuchaj ludzi, jedź teraz – jeszcze tej zimy .
Bo życie jest tylko TERAZ ;)
Zdjęcia: Karol Niziołek
Płaszcz swetrowy i dres: Thecadess
2 comments
Kościelisko to najpiękniejsze miejsce w Tatrach <3
ZASTRZYK… zgadzam sie! jest obłędne