Sezon letni rozpoczęty! Co zwiastuje start tego okresu? Naturalnie i oczywiście pierwszy wypad na Helową dzicz. Czyli niekończąca się dresowa historia, chill na plaży w pogodę i niepogodę oraz ziemniak z grilla z sosen tzatziki. Moja ulubiona forma odpoczynku, niesplamiona wątpliwą przyjemnością malowania lica czy ścielenia łóżka.
Sprawę niesamowicie dopieścił fakt, iż pojechałam tam w bardzo zacnym, wybitnie dobranym gronie dam. Z resztą nasza trójka spowodowała i zaobserwowała ciekawe zjawisko socjologiczne. Otóż działałyśmy jak przysłowiowy lep na płeć przeciwną. Z prostej przyczyny – licealistki mają jeszcze rok szkolny i nie zjechały się do chałup w licznych podgrupach jak to bywa w sezonie. Tak okazało się, że na naszym campingu jesteśmy jedyną typowo żeńską ekipą. I choć średnio atrakcyjną biorąc pod uwagę poziom ignorancji w stosunku do swojego wyglądu na helu (poważnie, nie było dobrze – nie chodzi o skromność :P) to zainteresowanie miałyśmy o mocne 200% wyższe niż zazwyczaj. Bardzo mnie rozbawiło jak jeden z panów, którzy się przyplątali prosto z mostu powiedział ,,jesteście tutaj jedynymi dziewczynami” :D Reasumując jest to dość zabawne że w pewnych warunkach panom wystarczy, żeby kobiety były – nie istotne czy w innych okolicznościach w ogóle by się nimi zainteresowali. Dobrym dowodem na to jest fakt, że panowie byli zazwyczaj od nas młodsi mniej więcej o 4-8 lat więc chyba jednak realnie nie jesteśmy w targecie :P
Wracając do tych NATURALNYCH uroków Helu. Sezon serferski bez wątpienia wystartował. Wszyscy pływają na każdej możliwej opcji wodnej, a ja wciąż ,,planuję”. Moja forma spędzani czasu w Chałupach jest bardziej taka: przysnęłam sobie na plaży, orzeźwiana wiatrem, ufna, że zbliżające się burzowe chmury gwarantują naturalny filtr przeciwsłoneczny… I obudziłam się z połową twarzy białą, połową czerwoną a nosem jak zawsze sporym, ale na dodatek KRWISTOCZERWONYM piekącym jak jak <zwrot niecenzuralny>. Uwierzcie mi, że żeby dzisiaj (dzień później) zamalować to straszydło w celach nagraniowych, zajęło mi bardzo długo, a i tak efekt był marny. Nie śpijcie na słońcu dzieci bo kończy się to upadkiem reputacji na mieście.
KOCHAM HEL !!!!
PS środa 27 czerwca – data, w której planuję zostać Panią Magister Uniwersytetu Warszawskiego – trzymać kciuki, wszystkie dwa!
16 comments
to już?????? ale ten czas leci
no to kciukam :) będzie dobrze
Trzymamy, trzymamy!
To był dobry zwiastun może, że ci się powiedzie, tam świeżo upieczona na słońcu a potem świezona upieczona pani magister ;)
laferme… LECI jak dziki!!!!
Andy… niezłe powiązanie :P
To prawda, że na campingach na Helu jest rewelacyjnie w każdą pogodę – byle tylko wiało :P
nono kciuki bedziemy trzymac :) a opalania zazdroszcze i to w takich klimatach… :) ja niestety w swoim mieszkaniu i zarowno poza nim nie mam warunkow do opalania a na dodatek jako ze sesja trwa to o wyjezdzie moge zapomniec :(
północ też trzyma kciuki;)! a ja 29 czerwca mam 5 rocznice…porażka..to już 5 lat:|
gosc… mnie póki co nic wiać nie musi :P Żagiel jakoś mnie omija, latawiec też :D
:)))… poszukaj jakiegoś przyzwoitego parku, kocyk, książka i jest słoneczny relaks (przekąski też nie będą przeszkadzać :D). Ja korzystam z tej formy raz na jakiś czas bo też nie operuję tarasem ze słonecznym zaciszem – a SZKODA :P
północnaania… czas leci jak dziki… pamiętam jak dopiero szukałam pierwszego pokoju żeby zamieszkać w Warszawie przybywając na studia. Bezczelne zegary!!!!
Wygląda to wszystko PIĘKNIE. Z resztą jak zawsze przez Barbrowe okulary :P
Super!!!!!!!!!!!!
Fantastyczny klimat.
Kapitalnie,zazdroszcze.
Bronisz się?! Boże pamiętam posty z zapisywaniem się na studia! Ale ten czas leci. Będę trzymać kciuki :)
Hel ziemniaczki piasek woda=Heaven
Powinnas polaczyc bloga z Face Book zebym mogla Like!
kaj… takie ma je różowiutkie :P
lavendersummer… czas szaleje! Pamiętam jak szukałam mieszkania, kupowałam pierwszą choinkę i takie tam :P
Ewa… wciąż o tym myślę ale zebrać się jest CIĘŻKO :)
Hel – nigdy nie byłem, zawsze planuję, Trzeba w końcu to zrealizować.