Uuu jaka petarda blogowa mi się włączyła… jednego nie zdążyliście jeszcze przeczytać, a ja już z kolejną pisaną porcyjką się pojawiam. Dawno tak nie było, ale z racji tego, że jest to tendencja bardziej na plus niż przeciwnie, to myślę, że protestów nie będzie.
Nie wiem czy Wam wspominałam, że miałam słodką przyjemność uczestniczyć w wydarzeniu, podczas którego miał miejsce pierwszy koncert Lany Del Rey w naszym pięknym kraju. Byłam dość ciekawa tego występu, ale żebym wyznawała Lanę… no nie. Więc pełna sceptycznej ciekawości czekałam na jej show. Pierwsze dwa kawałki nie porwały mnie i nie zgniotły, ale sprawa znacząco uległa zmianie gdzieś przy trzecim. Dziewczyna się rozluźniła po tym jak zobaczyła, że bardzo oficjalne i eleganckie wnętrze teatru wielkiego jednak nie przeszkadza żeby ludzie okazali głośną i zachęcającą aprobatę. Noo i wtedy się zaczęło. Szczerze to rozwaliła mnie na małe kawałeczki, albo mniejsze. Muzycznie było dla mnie rewelacyjnie – głos fantastyczny, klimat, który stworzył występ – na maksa szczególny, prawie mistyczny. Byłam pod ogromnym wrażeniem, mimo że wcześniej wcale mnie nie porywała.
Słyszałam też niezrozumiałe dla mnie głosy, że niektórzy wcale zachwyceni nie byli… może jest to kwestia akustyki – siedziałam na balkonie, w związku z tym może na górę docierał nieco czystszy dźwięk? Nie wiem, wiem natomiast, że zostałam absolutnie porwana i w krytyce doszukuję się raczej czepialstwa.
Tak więc płyta jest już w mojej kolekcji, nawet opatrzona autografem – takie jaja. Może powinnam opchnąć z dużym zyskiem skoro autografów nie kolekcjonuję? :P W każdym razie stwierdzam, że wszelkie zarzuty dotyczące jej słabych występów na żywo pewnie były spowodowane początkami scenicznych doświadczeń. Jest to wybitnie szybka kariera, więc ciężko jest wymagać doskonałości od właściwie początkującej gwiazdeczki. Ale teraz doszła już do poziomu, który chce się wręcz pochłaniać! Jeżeli będziecie mieć szansę gdzieś, jakoś usłyszeć ją na żywo – polecam. Zorganizujcie sobie wygodne miejsca siedzące i odpłyńcie :)
PS na tym samym wydarzeniu popis dała także wyznawana przeze mnie Brodka. Kawałek Dancing Shoes ostatecznie potwierdził, że kolejna jej płyta będzie katowana w moim samochodzie tak ostro jak poprzednia.
11 comments
zazdroooooość. A na żywo też ładna? :D
ja to kocham Lanę. tyle na temat
elala…zbliżeń nie było :P
uwielbiam lanęęęęę
A widziałas nową reklamę Lany dla h&m? Boska jest!
Olinka… zgadza się !! kawałek Lany pod tą reklamę robi robotę!
To ja też się pochwalę, że mam zdjęcie razem z panią Anneke: http://www.youtube.com/watch?v=ZaJ_7PgWsrs
Oczywiście autograf też dostałem, jak mnie objęła to 1000 volt po mnie przeszło ;-) To było moje pierwsze spotkanie z prawdziwą gwiazdą.
LDR nie znam, ale jak Basia poleca to sprawdzę!
Andy… natychmiast nadrabiaj!!! w wygodnym fotelu :)
Tylko 3 płyty ma wydane, więc obskoczę na pewno :)
Barbara pisz do nas pisz!!!
bo nas zaniedbujesz!