Z całej układanki moich pierwszych lazurowych podbojów na prowadzenie zdecydowanie wyszła Nicea (do momentu, kiedy nie odwiedziłam jeszcze Marsylii, ale o tym w kolejnym wątku). Zwiedzając Lazurowe Wybrzeże warto zatrzymać się właśnie tam, natomiast do poszczególnych miejscowości dojeżdżać pociągiem. Regionalne połączenia kursują w kółko. A to rozwiązanie jest idealne z pewnego prostego powodu – Nicea jest najmniej snobistycznym miejscem w tym całym zagłębiu, co powoduje, że można znaleźć tam tańszy nocleg, niż w pozostałych miejscowościach.
Wielkim szczęściem mojej szanownej osoby było idealne wstrzelenie się w pogodę perfekcyjną. Najlepszą z możliwych do zrobienia wszystkiego co miałam w planach – zwiedzanie, poznawanie miasta i leżakowanie na kamykach nicejskich plaż. Czyli nie za gorąco, ale też idealnie cieplutko. Będąc w tematyce plaż pełnych kamieni… pierwszy raz miałam okazję wylegiwać się na plaży o takiej strukturze podłoża. Zawsze był to piasek lub żwir, natomiast tutaj powitały mnie duże, owalne kamyczki. Początkowo byłam rozczarowana, natomiast później pokochałam to rozwiązanie, wypierając z serca piaszczyste plaże, które zazwyczaj owocują dyskomfortem spowodowanym kompletnym uklejeniem ciała tym dziadostwem.
Po przyjeździe trzeba było zorientować się co, gdzie i jak. A należy dodać, że jestem kosmiczną fanką MAP i na każdej wycieczce uwielbiam takową operować. Daje mi to orientację, a także pozorną władzę nad terenem, na którym przebywam. Uwielbiam też robić opisy, strzałki, kółeczka, odnośniki i wszelkie możliwe rysuneczki dotyczące miasta. Niestety tym razem trafiłam na mapę TRAGICZNĄ. Mimo, że na okładce jasno było napisane NICEA to po otwarciu okazało się, że jest to Nicea i okolice… czyli można śmiało zapomnieć o szczegółowym obrazie centrum, na którym mogłabym rozkosznie kreślić i rysować. Mapa miała krótki żywot ponieważ okazała się bardzo mało pomocna – późną nocą, kiedy totalnie się zgubiliśmy wracając do hostelu. Dlatego postanowiliśmy ją ZNISZCZYĆ :D Nie był to najmądrzejszy pomysł w momencie, kiedy była jedyną wskazówką, która mogła nam pomóc, ale i tak to ZREALIZOWALIŚMY i to z wielką rozkoszą.
*
*
*
*
*
Kilka słów o noclegu… Otóż było to moje pierwsze w życiu prawdziwie hostelowe doświadczenie. PRAWDZIWIE po nigdy wcześniej nie miałam ,,przyjemności” mieszkać z nikim obcym w jednym, małym pokoiku. Miejsce było 4-osobowe z dwoma, piętrowymi łóżkami. Czyli oprócz mojego brazylijskiego kompana były 2 osoby ,,zagadki”. Trafił nam się Francuz, który funkcjonował nocami, a spał za dnia. Wszystko byłoby w porządku gdyby nie fakt, że w nocy, w oknie pokoju zdarzało mu się palić… marihuanę :P W narkotykowych oparach nie śpi się zbyt rewelacyjnie, ale trzeba było przetrwać bo w sumie poza tym był bardzo sympatyczny. Drugą osobą była dziewczyna z Indii, która była w trakcie swojej wielkiej Euro Trip – do momentu Nicei zaliczyła już 10 miast w 20 dni – imponujące. Ogólnie muszę przyznać, że hostel był ciekawym i bardzo przyzwoitym doświadczeniem – jeżeli ktoś chce podróżować bardzo tanio, mieszkać w bardzo miłych i czystych warunkach, do tego w samym sercu miasta i jest to tylko wypad na krótki czas – idealne rozwiązanie. Oczywiście pod warunkiem, że macie tolerancję na innych ludzi bo niestety pokoje 2-osobowe znikają z hostelowych ofert bardzo szybko :P
*
Nicea jest miastem, w którym jest dużo do zobaczenia, ale także sporo możliwości na spędzenie wolnego czasu przyjemnie, bez robienia czegoś wybitnie turystycznego. Nocami cała plaża żyje. Młodzi ludzie okupują kultowe kamyki siedząc, rozmawiając i nierzadko konsumując trunki. Jest to idealny ,,before” przed wkroczeniem w gorączkę weekendowej nocy w klubach czy barach, które znajdują się zaraz obok. Nad brzegiem morza wzdłuż niezliczonych plaż rozciąga się Promenade des Anglais, czyli przepiękna, podświetlona promenada z morzem po lewej stronie, a z całą kaskadą urzekających hoteli, restauracji i kasyn po stronie prawej. Jest też przepiękne stare miasto pełne mikroskopijnych sklepów z pamiątkami i klimatycznych restauracyjek. Co więcej Nicea znana jest z największej ilości muzeów zaraz po Paryżu. Warto pamiętać, że w całej Francji obowiązuje miła historia w postaci: każda pierwsza niedziela każdego miesiąca to dzień, w którym WSZYSTKIE muzea są za darmo. Planując wycieczkę do tego kraju warto wziąć to pod uwagę bo można zaoszczędzić potężny kawałek pieniądza. Ja popędziłam do Muzeum Sztuki Współczesnej, które najbardziej wpasowuje się w moje gusta. Czerwony kwadrat jako dzieło sztuki zdecydowanie do mnie nie przemawia, ale było tam wiele tworów urzekających i zaskakujących. Niestety nie znalazłam dzieł ulubionego Andy’ego Warhola – mimo zapewnień przewodnika, że będą się tam znajdować.
Nicea jest miastem, które moim zdaniem stanowczo zasługuje na swoją pozycję stolicy Lazurowego Wybrzeża – jest to miejsce eleganckie, ciekawe, oferujące dużo opcji spędzenia wolnego czasu, ale przy tym zupełnie niezadufane i nieplastikowe. Polecam !
Oczywiście nie obyło się bez ciekawych przygód. Otóż w drodze powrotnej siedząc wygodnie w fotelu sympatycznego pociągu, gdzieś na trasie Nice – Cannes zorientowałam się, że… zapomniałam zabrać z hostelu telefonu, który podłączyłam do ładowania… Uwierzcie – dopadła mnie konkretna panika :) Całe szczęście, że bilety powrotne kupiliśmy z przesiadką, żeby jeszcze móc zobaczyć coś po drodze, dlatego mieliśmy jakieś 3 godziny wolnego. Niestety ja moje wolne wykorzystałam na paniczny powrót do Nicei, zgarnięcie telefonu i modlenie się żebym zdążyła wrócić na czas. Cała ja :D
11 comments
Lucky You!!!!
A wiec wszystkie plaze w Nicei sa takie kamieniste? Ciesze sie, ze spedzilas tam ciekawe chwile. Francuz palacy marihuane w pokoju… czy nie przeszkadzaly Ci te opary? Cale szczescie, ze nikt nie polakomil sie na Twoj telefon. A czy dlugo sie jedzie z Nicei do Montpelier?
To teraz już będę wiedział, co to jest te takie niebieskie, jak się patrzy na Ziemię z kosmosu… Lazurowe Wybrzeża ;)
Barbra na tym 4 zdjęciu od góry, to trochę wyglądasz jak z tej komedii “Indianin w Paryżu” :)
Ewa… very lucky !
Beatrice… trochę przeszkadzały, ale nie trwało to długo więc można było przeboleć :D A co do kradzieży w hostelu to raczej takie rzeczy się tam nie zdarzają. Raczej jest to miejsce dla młodych, podróżujących ludzi, a nie dla ubogich prymitywów co kradną :P około 4 godzin
Andy… to żeś znalazł malownicze porównanie dla mnie :P
Czy Ty nie występijesz w teledysku “wet fingers” Małgośka
emil… o Jezu. Nie :D
Najsławniejsza Baśka świata, zrobiła sobie zdjęcie z Palikotem: http://www.youtube.com/watch?v=TlkALzH7fFs
:-)
Andy… ja też mam zdjęcie z Palikotem hahahah :P gdzieś był kiedyś na jakimś pokazie. Chyba Joanny Klimas :D
Kto jest Palikot i Klimas? Albo jestem stara albo nie na topie…:)
Ewa…. hahahah dobra jesteś widać, że w kraju od dekady nie mieszkasz :)
all the time i used to read smaller posts which as well clear their motive,
and that is also happening with this article which I am reading now.